Dziś wyjątkowo nie przeciek, a oficjalna premiera, i to 24 serii Minifigures.
Zestaw nosi numer 71037 i wyjdzie oczywiście 1 stycznia 2023. Saszetki niestety znowu podrożały – teraz trzeba będzie zapłacić za jedną 17,99 złotych. Tak jak donosiły przecieki, przeprojektowano delikatnie grafikę na saszetce, która teraz jest fioletowa. Przyjrzyjmy się więc wszystkim minifigurkom. Będziemy iść w kolejności opisu na stronie LEGO. Wymienimy to sobie w formie listy. A więc w 24 serii Minifigures znajdzie się…
– Miłośnik tyranozaurów w przebraniu, jak głosi strona LEGO. Jest to chyba najmniej interesująca minifigurka z tych wszystkich – nie mamy zbyt wiele nadruków, ale ogon i głowa wyglądają na nowe odlewy.
– Arystokratka z epoki rokokoko. Okej, nazwa jest raczej stosowna, mimo że łatwiej ją nazywać Francuzką. Dostała ona dość unikalną, szeroką suknię, a także zupełnie nowy element peruki. Ma też białego chiwawę.
– Robot wojownik, który wygląda naprawdę dobrze. Podobają mi się jego nadruki, ma też naprawdę świetny hełm. Dostaje też broń, która mimo przeskalowania wygląda dobrze.
– Dzieciak roznoszący gazety, czyli w skrócie gazeciarz. Według mnie świetna minifigurka. Ma na sobie zupełnie nowy odlew kaszkietu, a nadruki na torsie i nogach (krótkich zginanych) są dosyć skąpe. Mimo wszystko ta minifigurka mi się mega podoba, dostaje też znaną nam torbę oraz procę, nie zapomniano też o gazecie, na której widnieje obraz klasycznego policjanta LEGO. Na pewno znajdzie się w mojej kolekcji.
– Garncarz, chociaż raczej garncarka. Kolejna postać w której chcę wejść posiadanie. Przede wszystkim wspaniale wygląda ten jej fartuch, który płynnie przechodzi z torsu na nogi. Ma dwa wyrazy twarzy, ale są to dwa uśmiechy, i to niemal identyczne, więc w tej kwestii średnio. Bardzo dobrze wygląda też ten turban z liśćmi, jest to nowy odlew. Dostaje też koło garncarskie, miskę i kielich, ale to raczej nic unikalnego.
– Ork. To w sumie jedyna fantastyczna postać w tej serii. Wygląda całkiem nieźle, chociaż średnio wygląda ta jego paszcza z kłami. Mam też wrażenie, że nie pasuje do niego nadruk na tarczy i czerwona peleryna, ale ostatecznie wygląda nieźle.
– Sędzia piłkarski, pani sędzia, ściślej rzecz biorąc. Tą minifigurkę też zamierzam nabyć – bardzo mi się podoba. Ma dwa wyrazy twarzy (uśmiechnięty i krzyczący) oraz włosy spięte w kok. Mamy też tu szczegółowe nadruki na bokach nóg i rękach, nie mówiąc o przodzie nóg i torsie. Sędzia na wyposażeniu ma żółtą i czerwoną kartkę oraz piłkę do oczywiście piłki nożnej.
– Sokolniczka, czyli przykład złego tłumaczenia. Jest to łuczniczka Black Falconów, czyli przewijającej się ciągle w LEGO grupy rycerzy. Ma dość ubogo zadrukowany tors i już lepiej zadrukowane nogi. Ma na sobie oczywiście niebieski strój z dużym logiem Falconów. Dostała też oczywiście łuk. Tutaj również mamy dwa wyrazy twarzy, i są to niestety dwa różne uśmiechy. Ma też dosłownie czerwone włosy i niebieską pelerynę. Dodatkowo razem z nią jest sokół, czyli nowy odlew, który wygląda niesamowicie. Jest naprawdę pięknie zadrukowany na dziobie.
– Ekolog, czyli mój kolejny must have. Jest to opiekun koali, która wyszła naprawdę świetnie, na zdjęciach widać, że wisi na kawałku łodygi, jak to koale mają w zwyczaju. Sam opiekun jest dosyć dobrze zadrukowany, i nogi, i tors, oraz oczywiście ma dwa wyrazy twarzy, i są to oczywiście dwa uśmiechy. Ma też bardzo ciekawą czapkę zintegrowaną z włosami – widać na niej logo ratowników zwierząt, których poznaliśmy w serii LEGO City.
– Spokojnie, już zbliżamy się do końca. Następna jest Marchewka-maskotka, czyli gość przeze mnie nazywany człowiekiem-marchewą. Nie jest to ciekawa minifigurka – odlew marchewki jest ładny, ale na torsie i nogach nie ma prawie nadruków poza ogrodniczkami (nie jestem na 100% pewny). Mamy tu jednak dość nietypową twarz z dwoma wyrazami – na jednym pan marchewa się uśmiecha, a na drugim wydaje się, że zjadł nieświeżą marchewkę. Dostaje też tablicę na patyku z napisem ,,Farmers market”. W sumie może mi się przydać do miasta – możliwe, że kiedyś się u mnie znajdzie.
– Brązowy astronauta i kosmiczne dziecko, które jest nowym odlewem. Najdziwniejsze w nim jest to, że ma białe źrenice, a jego większy brązowy kolega już nie. Na jego temat trudno cokolwiek powiedzieć – ma bardzo klasyczną twarz i jego jedyny nadruk znajduje się na torsie w postaci logo astronautów. Ma też krótkofalówkę z przyczepionym zadrukowanym klockiem – jest to chyba coś w rodzaju telefonu, widać na jego zielonym ekranie śpiącego astronautę.
– I ostatnia, dziewczynka na koniu na biegunach. To naprawdę zbędna postać, jest dużo gorsza od fana T-Rexów. Nogi nie są zarukowane, głowa i włosy pojawiały się często nawet w LEGO City, jedynie bluzka ma nowy nadruk, i jest to po prostu jednorożec. Dostaje też oczywiście konia na biegunach, który jednak dla mnie nie zrehabilituje jej położenia – to najgorsza minifigurka kolekcjonerska w tej serii, a może i w ostatnich latach.
Mimo niemiłej niespodzianki na koniec, ta seria jest lepsza od 23 i 22. Ja coraz bardziej nie mogę się doczekać stycznia.
Źródło zdjęć: https://www.lego.com/pl-pl/product/lego-minifigures-series-24-71037