Integracja społeczności w proces twórczy produktu jest jednocześnie fantastycznym pomysłem z mnóstwem plusów, ale również bardzo skomplikowanym konceptem, w którym trudno, aby wszystko poszło dobrze. Na przykład BrickLink Designer Program robi się ostatnio trochę dziwny.
Naprawdę, gdy spojrzy się na ostatnie zestawy z BrickLink Designer Program widać wiele wzorców, niekoniecznie będących czymś dobrym. Tak więc przyjrzyjmy się problemowi tego projektu, który z każdą kolejną falą staje się większy i bardziej widoczny. A mówimy o powtarzalności.
A więc oto i ogromna analiza, omawiająca nie tylko kłopoty Programu, ale także jego całą historię i podział społeczności LEGO.
Ale zanim o tym – przydługawa historia BLDP
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie przeciągnął tematu do kresu możliwości. Przybliżmy sobie więc najpierw, czym BrickLink Designer Program w ogóle jest – bo może być to kwestia trochę niejasna.
Przede wszystkim, BrickLink to założona w 2000 roku platforma przeznaczona całkowicie do handlu klockami LEGO. Statystyki sprzed pięciu lat mówią, że używa jej ponad milion ludzi z siedemdziesięciu krajów, a dziesięć tysięcy sprzedających ma łącznie w swojej ofercie ponad sześćset milionów różnorakich elementów. Obecnie te numerki wyglądają zapewne trochę inaczej, ale wciąż, to naprawdę imponujące liczby – strona BrickLink.com stała się obecnie takim Amazonem klocków, podstawowym miejscem, w którym fani kupują elementy.
Jest to także ogromna baza danych – do wspomnianych setek milionów części dochodzą też minifigurki, zestawy czy instrukcje, a to pozwoliło firmie wejść na nowe terytorium z aplikacją Stud.io – nie mam pewności, kiedy dokładnie ona wyszła, bo internet jakimś cudem nie zawiera o tym informacji, najprawdopodobniej pierwsza wersja programu pojawiła się w 2017 roku – i był on prawdziwym game changerem.
Stud.io pozwalało na cyfrowe budowanie z klocków, korzystając z dużej części bazy danych BrickLinka. Przez następne lata dodawano funkcje – tworzenie własnej instrukcji czy renderów, nowe elementy i kolory, aż tu w 2019 firma wypuściła BrickLink Studio 2.0 – zupełnie nową, ulepszoną wersję aplikacji, którą aktualizują do dziś.
I aby zaprezentować możliwości programu we współpracy z LEGO uruchomili AFOL Designer Program – z okazji sześćdziesięciolecia duńskiej firmy fani mogli udostępnić na stronie swoje projekty w Studio, a trzynaście z nich, w większości niezatwierdzone wcześniej projkety LEGO Ideas, zostało rzeczywiście wydanych i wypuszczonych w limitowanej ilości do kupienia – oczywiście na BrickLinku.
I jeszcze w tym samym roku świat obiegła wieść, że LEGO kupuje największą platformę do handlu klockami. Reakcja była raczej negatywna – obawiano się, że Duńczycy podwyższą ceny, będą nakłaniać do korzystania z ich Pick a Brick, ale na szczęście do tego nie doszło – zamiast tego pojawił się BrickLink Designer Program.
Dochodzimy już do końca, spokojnie! A więc BLDP używało nowej części strony internetowej jako alternatywnego LEGO Ideas – a więc fani mogli przesyłać projekty w Studio, inni głosowali, i w końcu parę z nich przechodziło do finałowej fazy, w której następował croudfunding, i na końcu limitowana ilość wychodziła na sprzedaż.
No i plus był taki, że tutaj większość zależy od społeczności, i to przede wszystkim ona wybiera zwycięzców – BrickLink ma trochę do powiedzenia, ale zdecydowanie nie tyle, co LEGO w Ideas. Same projekty niemalże się nie zmieniają – zazwyczaj dochodzi z dwadzieścia części, trochę zmienione nadruki i minifigurki, a tak zestaw zostaje wydany na stronie w tej samej formie, w jakiej został on tam przesłany.
Chociaż ma to swoje minusy.
Robi się trochę monotonnie
Uff, przeszliśmy przez to. No dobrze, pomówmy więc o samym problemie – bo okazuje się, że jest jakaś strategia w dziwnych wyborach LEGO przy tematyce Ideas.
Tam za każdym razem otrzymujemy coś innego, coś wyjątkowego. Tutaj za to… cóż, przytoczmy sobie nagłówek tej sekcji – robi się trochę monotonnie. Było to już widać w trzeciej rundzie, w kolejnej obawy tylko się potwierdziły, a teraz, kiedy mamy już wgląd w czwartą serię nowej edycji tego programu po prostu trzeba to przyznać. Nie ma tu zbytniej innowacji.
Pora na dogłębną analizę
Poszukajmy przykładów.
W rundzie pierwszej otrzymujemy między innymi ciekawy model działającego sejfu oraz naprawdę majestatyczny średniowieczny zamek. Następne dwie obfitowały w zestawy miejskie – łącznie siedem z dziesięciu konstrukcji w tych dwóch falach miało miejsce w jakiejś mniejszej lub większej metropolii, otrzymaliśmy też średniowieczny wiatrak w klimacie lekkiego fantasty. A potem zrobiło się tylko gorzej.
W tym roku odpalono nowy BrickLink Designer Program – i tym razem otrzymaliśmy dwa kolejne zestawy miejskie, monstrualny zamek oraz saloon z Dzikiego Zachodu – naprawdę ładny polski projekt, na który fani rzeczywiście rzucili się jak szaleni – trzeba też zauważyć, że w dwóch poprzednich rundach model o identycznej tematyce niemalże się przedostał. No i był jeszcze The Snack Shack, którego chciałem zamówić, ale oczywiście poczekałem dzień i ta piękna budowla się wyprzedała.
Ale to jeszcze nie koniec historii! Od jakiegoś czasu znamy też zwycięzców serii drugiej, trzeciej i czwartej, no i cóż… mamy tu do czynienia ze znanymi już zwyczajami.
W najbliższej edycji spodziewamy się między innymi miejskiej stacji kolejowej czy westernowego parowozu – to swoją drogą trzeci i czwarty zestaw z Bricklinka związany z pociągami – ale także aż dwóch domów w stylu fantasty.
Seria trzecia ma za to aż dwa zamki, z czego jeden fantastyczny, a czwarta to w ogóle szaleństwo.
Mamy tam otrzymać statek w stylu fantasty – to w ogóle drugi zwycięski projekt tego twórcy, drugi, podobny pociąg z Dzikiego Zachodu, od projektanta wspomnianego wcześniej saloonu, średniowieczny zamek (chociaż tym razem w formie portu), coś w rodzaju obozu rycerskiego w podobnych klimatach, od polskiego twórcy – i to też drugi raz, gdy się przedostał do finału, oraz jeszcze na dodatek wioskę – oczywiście fantasty – i zaprojektowała to osoba odpowiedzialna za wiatrak i dom w tym samym stylu, o których mówiliśmy wcześniej!
A więc pewnie rozumiecie, co mam na myśli.
Western, fantasty i zamki
To trzy takie ogólne tematyki, które wciąż powtarzają się w nowych edycjach BrickLink Designer Program. No i pomyślmy, co je łączy… cóż, wszystkie są wyjątkowo rzadkie w nowych zestawach.
Modele nawiązujące do LEGO Castle to zaledwie Średniowieczna wioska, Zamek rycerzy herbu Lew i jakiś czas temu wydano też zamek z Creator – i to, jeśli się nie mylę, wszystkie tego typu konstrukcje w tej dekadzie. Jeśli nie będziemy liczyć miliona pałaców z Disneya.
Fanstasty to także niezwykle rzadki gatunek w obecnej ofercie LEGO – jeśli, ponownie, wykluczymy licencję Myszki Miki to przychodzą mi na myśl jedynie konstrukcje z Creator 3w1 – a i tak nie było ich jakoś wiele.
A z Dzikiego Zachodu totalnie nic sobie nie przypominam – od czasów Lone Ranger chyba nic takiego nie dostaliśmy.
Podobnie sprawa wygląda z wszelkimi wielkimi budynkami i pociągami – oprócz wyraźnie niedorosłego City, modularów i zaledwie paru wyjątków z Ideas po prostu tych tematów nie ma. A tak się składa, że duża część tego – szczególnie zestawy westernowe i średniowieczne – mają w sobie pewną nostalgię u starszych fanów, te tematyki królowały w latach dziewięćdziesiątych.
fanów, te tematyki królowały w latach dziewięćdziesiątych. Teraz ich w LEGO brakuje, no i nie bez powodu – na większą skalę by się to po prostu nie sprzedało, pole do popisu nie wydaje się też nieograniczone. Jednak wśród niszy BrickLink Designer Program jak widać jest duże pożądanie na tego typu budowle.
To dopiero początek
Jak już przy tym jesteśmy – pomówmy sobie o tej niszy, bo BLDP ma swoje mankamenty nie tylko w kwestii powtarzalnej tematyki zestawów, ale samych konstrukcjach, co dobrze pokazuje rynek, w który Program chce uderzyć.
Może zauważyliście ostatnio pewną przemianę w cenach zestawów dla dorosłych – przede wszystkim w Icons, Ideas i Star Wars. LEGO zaczęło uderzać w ludzi z trochę mniej wypchanymi portfelami. Bolid Senny, zestawy botaniczne, Starship Collection (z której w najbliższym czasie szykuje się spora recenzja) czy Owady – to wszystko są konstrukcje do dorwania za około dwieście pięćdziesiąt złotych.
I uważam, że to naprawdę świetny ruch, bo nawet przy mniejszej skali i rozmachu da się stworzyć fantastyczne modele. W każdym razie, w BrickLink Designer Program mamy do czynienia z odwrotnością.
Podczas gdy w pierwszych rundach mieliśmy do czynienia z innowacyjnymi modelami za maksymalnie trzysta złotych, to potem ceny poszybowały w górę, i teraz zestaw z BLDP za sześćsetkę to wręcz tanio, wiele konstrukcji spokojnie przekracza tysiąc – i to katalogowo, potem, na rynku wtórnym, robi się znacznie drożej.
I chociaż raz na jakiś czas pojawia się taki The Snack Shack za dwieście pięćdziesiąt złotych, to patrząc na nadchodzące serie wygląda na to, że będzie tylko drożej. I to automatycznie eliminuje wszystkich tych, którzy po prostu tyle na zestaw nie wydadzą, chociaż we wspomnianej niszy chyba zbyt wielu takich osób nie ma.
Inna sprawa jest taka, że te budowle nie są zdecydowanie przede wszystkim modelami do postawienia na półce, jak to niektóre konstrukcje ze Star Wars dla dorosłych czy propozycje z Ideas, BrickLink Designer Program oferuje teraz chyba tylko i wyłącznie budowle w skali minifigurki – problem jest jednak taki, że brakuje tu funkcji bawialnych i tych wszystkich małych dodatków, których człowiek nie zauważa, dopóki ich nie brakuje.
Te modele były tworzone przede wszystkim w Studio, programie komputerowym, pod dorosłych, więc po prostu nie ma tu żadnych ukrytych funkcji czy smaczków, nie wszystko jest do końca stabilne i perfekcyjnie połączone, a wnętrza często są pustawe, a wygładzone podłogi nie mają miejsc do postawienia figurek.
Przechodzimy już do podsumowania – to nie są zestawy dla wszystkich.
Nisza jest zadowolona
Aby to zobrazować, pora na niezwykle prosty wykres zrobiony w Canvie (tak, wiem). Nie jest on dokładny, realistyczny, ma jedynie zobrazować zjawisko, które tu widzimy – podział fandomu LEGO.
(Trochę mocno zainspirowałem się tutaj grafem z filmu Brick Fanatics, swoją drogą mają oni świetny kanał).
A więc tak – największe koło to absolutnie wszyscy ludzie bawiący się LEGO, od dwulatka rzucającego klockami Duplo aż do najlepszego budowniczego prowadzącego własne wystawy. Każda kolejna grupa w środku to coraz to mniejszy odłam społeczności, coraz to bardziej zaangażowany w klocki. Mamy tutaj ludzi, którzy są świadomi oferty LEGO i ich nowych premier (bo, o ile może być to dziwne, niektórzy kupują nowe zestawy po prostu wchodząc do sklepu i biorąc ten najfajniej wyglądający), tacy, którzy budują własne dioramy, wszyscy influencerzy i przedstawiciele mediów, aż do osób kupujących pojedyncze części do makiet oraz, na końcu, publikujących własne modele w Rebrickable, LEGO Ideas czy właśnie na BrickLinku. I zaledwie delikatnie większa jest grupa zaznaczona na czarno – nisza BLDP, hardcorowi fani z grubymi portfelami i nostalgią. Wśród nich spokojnie z osiemdziesiąt procent zajmują wielbiciele pociągów, zamków, budynków, westernu i fantasty. I jak widać ta nisza BrickLinkowi wystarcza.
Nie powinno tak to wyglądać
No to jest raczej jasne. Nie powinno tak to wyglądać – my może wiemy, czym jest BLDP, ale jeśli zapyta się o niego pierwszą lepszą osobę budującą sobie zestaw pewnie tylko wzruszy ramionami – ba, gdy taką personę zapyta się o LEGO Ideas, to pewnie reakcja będzie podobna. Prawda jest taka, że większość ludzi po prostu znajdzie w Carrefourze fajnie wyglądającą budowlę i da dzieciom, a o takim BLDP wie zaledwie jeden procent społeczności. I ten oto procent jest wyraźnie zadowolony, bo dostaje to, czego jego większość oczekuje.
Szkoda tylko, że teraz cały ten koncept Programu upadł – jeszcze w pierwszych dwóch czy nawet trzech rundach dostawaliśmy eksperymentalne, dziwaczne zestawy, które okazywały się fantastycznie zbudowanymi, innowacyjnymi, ładnymi zestawami – na przykład papużka, historia lotnictwa czy działający sejf, wszystkie poniżej kwoty trzystu złotych. A dziś – dziś takich eksperymentów już nie ma, a cały system croudfundingu, który miał właśnie pokazać, czy koncept zestawu ma sens, zmienił się po prostu w pre-ordery.
No i tak upadł BrickLink Designer Program – operacja, w której wyniku malutka nisza płaci po półtora tysiąca za trzeci z kolei dworzec. LEGO jednak jak widać nie chce rozszerzać grona klientów BLDP, a prawda jest taka, że przy tak limitowanym nakładzie każdego zestawu zawsze będzie chęć na jeszcze to jeden zamek.