LEGO Star Wars: Rebuild the Galaxy to nie tylko świetna zabawa

Włączając pierwszy odcinek nowego miniserialu LEGO Star Wars mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać – chaosu, mnóstwa memów i klasycznego LEGOwego humoru. Produkcja ta miała jednak coś jeszcze – wciągającą historię, świetne postacie, fantastyczną stronę wizualną i jeden z najlepszych pojedynków na miecze świetlne w ostatniej dekadzie. Nie żartuję.

Oto Star Wars: Rebuild the Galaxy, zdecydowanie najlepsza produkcja LEGO w tym roku. I ironiczne jest to, że wyszła ona w piątek trzynastego.

Traktujmy to jak film

LEGO Star Wars: Rebuild the Galaxy is here!

Rebuild the Galaxy najlepiej obejrzeć za jednym zamachem, wszystkie odcinki jeden po drugim, bo nie jest to serial, a raczej osiemdziesięcioośmiominutowy film rozbity na cztery części.

W ogóle całość ma taki klimat dużego wydarzenia, skala fabuły jest wielka, i sama animacja jest po prostu obłędna. Ma ona taki bardzo ekspresyjny styl, wszystko jest trochę przesadzone postacie ruszają się jak w stop motion, ogląda to się świetnie i daje to klimaty pierwszej LEGO Przygody, która według mnie ma wciąż najlepszą klockową animację – ale Rebuild the Galaxy jest zaskakująco blisko tego poziomu.

W ogóle warto zwrócić uwagę na reżyserię tego serialu, bo to chyba ona robi ten klimat takiej dynamiki, przygody. Cięcia są szybkie, postacie zawsze w centrum akcji, i w ogóle niektóre ujęcia wyglądają naprawdę artystycznie i spektakularnie, otoczenia ma tutaj taką skalę, jakiej nie widzieliśmy w Star Warsach od dawna. Oraz z jakiegoś powodu nieba wyglądają jak z jakiegoś obrazu. Dziwne.

Fun!

Najważniejszy jest tutaj fakt, że ten serial nie dzieje się w znanej nam Odległej Galaktyce… no dobra, początek owszem, ale potem dochodzi do absolutnego pomieszania, wokół czego kręci się cała fabuła – i pozwoliło to twórcom się zabawić. Poziom absurdu jest tutaj większy niż kiedykolwiek wcześniej.

Mamy tu więc klony admirała Ackbara krzyczące ,,It’s a trap!”, Palpatine okazuje się Jedi, Tatooine jest plażową planetą, C-3PO to łowca nagród, a księżniczka Leia poślubiła Greedo zamiast Hana – bo w tej galaktyce to on strzelił pierwszy.

No i jest jeszcze Darth Jar-Jar, który nazywa się Mrocznym Widmem i naprawdę zachowuje się jak totalny świr – niestety, jest bardzo szybko pokonany i nie widzimy go później. Co więcej, wiele z tych postaci jest granych przez tych samych aktorów, co w filmach – powrócili między innymi Mark Hamill, Anthony Daniels czy Ahmed Best – i wielu z nich z pewnością nie było łatwo ściągnąć.

Ogólnie, Rebuild the Galaxy to festiwal memów, nawiązań i smaczków dla fanów, a jego oglądanie jest super zabawą, bo jakiś żart pojawia się co chwilę. Co jednak mnie cieszy, taki dowcip nie jest rzucony w samym środku jakiejś emocjonalnej sceny. Wiedzą, kiedy się z tym zatrzymać.

Coś więcej niż serial LEGO Star Wars

Historia w tych filmach LEGO na Disney+ zwykle była spychana na dalszy plan. Nie tym razem, bo powiedziałbym nawet, że to, co najlepsze w Rebuild the Galaxy to nie alternatywne wersje znajomych nam miejsc czy bohaterów, a to, co nowe.

Głównym bohaterem serialu jest Sig Greebling, którego postać jest fantastycznie zarysowana i gołym okiem widać, jak zmienia się z każdą minutą, a do tego jest po prostu zabawny i po prostu trudno go nie lubić.

Bardzo ciekawą postacią jest brat Siga – Dev, który w nowej galaktyce rządzi Imperium. I naprawdę imponujące jest, ile głębi udało im się mu nadać, bo zwykle w tego typu produkcjach po prostu brali jakąś znaną już postać i wpuszczali ją w jakąś fabułę, a tutaj nie tylko główny konflikt pomiędzy braćmi jest fantastycznie wykonany, to Dev jest również po prostu świetnym do oglądania złoczyńcą.

Oczywiście w tego typu historii nie mogło zabraknąć mentora – i taką robotę robi tu Jedi Bob. Nie ma on może jakiejś zbyt głębokiej głębi, ale odsłania przed nami naprawdę szalony koncept zmian galaktyki i budowania Mocą, co musi uczynić ten serial niekanonicznym, bo konsekwencje tego byłyby naprawdę kosmiczne.

Gwiazdą Rebuild the Galaxy okazuje się jednak Servo – droid Gonk, który jest po prostu prześmieszny, skradł on cały spektakl, a robota, którą wykonał jego aktor głosowy, jest po prostu fantastyczna – chociaż tutaj to standard.

Abstrakcja

Rebuild the Galaxy to przede wszystkim świetna historia, która idealnie współgra z częścią wizualną tej produkcji. Każdy szalony, abstrakcyjny pomysł, jaki ten miniserial wprowadza, jest jakoś ciekawie przedstawiony – przemiana galaktyki z tymi wszystkimi latającymi klockami, wizja Siga, retrospekcja Jedi Boba z zupełnie inną stylistyką, zmienianie rzeczywistości przez Rozdzielacza Klocków – okręt flagowy Deva, który łudząco przypomina znajomy nam element, no i walki – ten serial ma jedne z najlepszych pojedynków w Star Warsach i najprawdopodobniej najlepsze w historii animacji LEGO.

Już pierwsze spotkania z Sithami są szybkie, dynamiczne, a szybkie ruchy postaci są wzmocnione przez animację w stylu stop motion, no i zaangażowanie budowania Mocą w styl walki jest logicznym, świetnym pomysłem, który zaoferował prawdziwy spektakl.

To, co jednak dzieje się w finale, to zupełnie inny poziom. Przede wszystkim dostaliśmy spektakularną bitwę kosmiczną, również jedną z najlepszych w ostatnich latach, ale nic nie pobiło ostatecznego pojedynku pomiędzy Sigiem a Devem.

Naprawdę, to, co tam się działo, to kosmos, eksplozja szyby, latające wszędzie klocki, pioruny, miecze świetlne, to był absolutny chaos – ale taki chaos, który oglądało się fantastycznie.

Naprawdę, finał tego serialu był fenomenalnym domknięciem tej opowieści.

Będzie tego więcej

Cóż, byłby… ale jestem niemalże pewien, że drugi sezon jest w drodze. Ostatni odcinek kończy się cliffhangerem i zapowiedzią nowego złoczyńcy – Landaloriana, któremu towarzyszy naprawdę świetna muzyka.

Okazuje się bowiem, że stara galaktyka nie może być przywrócona – a więc bardzo możliwe, że czeka nas więcej przygód w tym dziwnym świecie. Czy jednak uda im się znaleźć nowe wyzwanie dla Siga? Zobaczymy.

Rebuild the Galaxy to jedna z najlepszych animacji LEGO w historii i chyba mogę polecić ją każdemu – fanowi klocków, Star Warsów, a najlepiej komuś, kto jest oboma tymi osobami na raz. Ten serial to naprawdę czysta przyjemność do oglądania.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top