Wiemy już, że w przyszłym roku LEGO wypuści dziesiątki zestawów w różnych seriach opartych na Formule 1. Co się jednak okazuje, zestawy związane z tym motosportem wydawane były z przerwami od bardzo, bardzo dawna.
Przyjrzyjmy się więc lepiej historii LEGO F1, i czego możemy się z niej dowiedzieć o zestawach, które nadejdą w 2025.
Dawno, dawno temu
Pierwszy zestaw LEGO związany z Formułą 1 to najprawdopodobniej 6604 Formula 1 Racer, wydany w 1985 roku. Tak, aż tak dawno. Była to mała, niezwykle prosta konstrukcja, która jednak zapoczątkowała coroczny trend wydawania przynajmniej jednego zestawu związanego z F1 albo w serii Town, albo Technic, który ciągnął się aż do 2001 roku.
Przez ten czas dostaliśmy niemalże tylko i wyłącznie nielicencjonowane zestawy, które przedstawiały przede wszystkim bolidy i tory wyścigowe. Prawdziwa zabawa dopiero się zaczynała.
Jeden zespół, wielka licencja
Poznajcie LEGO Racers – tematykę wprowadzoną w 1998 roku, kręcącą się wokół pojazdów wszelkiej maści i rodzaju, nieważne jak dziwnych. I to pod jej szyldem wyszedł pierwszy licencjonowany zestaw Formuły 1 – bolid Williamsa w systemie Technic, wydany w 2002 roku. (Tak, w tamtych czasach klocki z Technic używane były również gdzie indziej).
Rok później wypuszczono również wersję tej samej maszyny w skali minifigurki. Ale to, ponownie, dopiero czubek góry lodowej.
W 2004 LEGO zdobyło bowiem licencję Ferrari i do 2009 wydało dwadzieścia konstrukcji opartych na włoskim producencie samochodów – i wszystkie oczywiście pod nazwą LEGO Racers. A wśród nich znalazły się także konstrukcje związane z Formułą 1.
Aż czternaście z tych zestawów jest opartych na F1, a wśród nich znajdują się garaże, pit-stopy, bolidy i tory wyścigowe, a w samochodach znalazły się minifigurki kierowców Ferrari z tamtych czasów – między innymi Michaela Shumachera i Kimiego Raikonena.
Poza konstrukcjami w skali figurki pojawiły się też modele w systemie Technic i większe, klockowe repliki – czasami wciąż z minifigurkami w środku, z jakiegoś powodu. To były dziwne czasy.
F1 w wersji Pixara?
I w tym momencie chciałbym napisać, że zapadła cisza – i trochę tak było, przynajmniej w kwestii klockowego F1, jakim my je znamy. W 2011 roku wypuszczono jednak zestawy oparte na filmie Auta 2 – i tam znajdowała się Formuła 1.
W sumie to kwestia jednej postaci, ale wciąż – otrzymaliśmy kilka zestawów z tym bohaterem, w tym spory fragment toru wyścigowego i zaskakująco ładną, dużą wersję. To jednak był jedynie malutki przerywnik, nieistotny zwrot akcji. Ten ważniejszy nadszedł dopiero późnie.
Era Speed Champions
Gdy seria LEGO Speed Champios została wypuszczona na rynek w 2015 roku, jedno było pewne – nie zapomniano o Formule 1. Dostaliśmy bolidy, pit-stopy, a nawet fantastyczny Zestaw Grand Prix, a wszystko to oparte było nie tylko na licencji Ferrari, ale także McLarena i Mercedesa.
To, co jednak mnie zaskakuje, to podobieństwo tych konstrukcji do swoich poprzedników z serii Racers.
Bolidy, pit stopy, minifigurki, to wszystko wydaje się być jedynie uwspółcześnioną wersją budowli sprzed lat, a nawet same pomysły na zestawy były podobne – słynna ciężarówka Ferrari to tak naprawdę remake niezwykle podobnego modelu z 2005 roku.
Potem jednak zestawy z Formuły 1 nagle zniknęły, przestano je wydawać, na kolejne wiele lat o nich zapomniano. I powróciły dopiero niedawno.
Renesans pomiędzy seriami
Zaczęło się od bolidu Mercedesa w Speed Champions i ogromnego McLarena z Technic w 2022, a w 2024 licencja na nowo się rozkręciła. Tym razem nie była to kwestia jednej tematyki, ani dwóch – wydano kilka bolidów z różnych czasów, w różnych cenach, z różnych zespołów. A w przyszłym roku ma być tego jeszcze więcej.
Co dziwne, w 2024 dostaliśmy jedynie samochody, i myślę, że to jakaś strategia – to była jedynie przystawka, a zabawa zacznie się w 2025 roku, kiedy pojawią się ponownie pit-stopy czy tory. Bo jeśli z tego przeglądu historii mielibyśmy wyciągnąć jedno, to fakt, że zainteresowanie, pomysły, faza na klockową Formułę 1, zawsze kiedyś się kończy – ale parę lat później ponownie odżywa.