Zajęło mi to rok, ale stało się – pora przyjrzeć się wreszcie zestawowi z głośnego LEGO Space.
Dzisiaj na metaforyczny stół recenzencki wlatuje Statek międzygwiezdny – z serii City, ale oznaczony także logiem Space. Kosztuje on niewiele, trafia na dobre promocje, i na pierwszy rzut oka wygląda naprawdę dobrze – tylko czy rzeczywiście warto go kupić?
Statek międzygwiezdny
Numer katalogowy: 60430
Cena katalogowa: 84,99 złotych
Tematyka: City
Data premiery: Styczeń 2024
Liczba elementów: 240
Grupa wiekowa: 6+
Podseria: Kosmos
Do przewidzenia
Powoli kończą mi się nagłówki do serii unboxingowej, bo z każdym kolejnym zestawem wygląda to tak samo – i tu jest ponownie. W pudełku dostajemy dwa plastikowe woreczki i instrukcję, a dodatkowo dwa luźne, duże klocki. Dużą zaletą tego zestawu jest brak naklejek – znajdziemy tu jedynie nadruki, co powoli robi się trendem w City.
Kryzys tożsamości
Powiem to od razu – statek wygląda zaskakująco dobrze, szczególnie w tej cenie. A więc proszę bardzo, możecie już skończyć czytać tą recenzję, oto i werdykt. Jeśli jednak szukacie szczegółów, o zapraszam.
No właśnie, zacznijmy może od tego – ten statek jest naprawdę szczegółowy. To nie tylko biała, nudna bryła, ma on swój charakter, jest opływowy, pełen ostrych kątów, chociaż nie podoba mi się jego profil od boku – wydaje się on trochę zbyt płaski. To, co jednak doceniam, to kolorystyka, biały nadaje modelowi trochę nowoczesności, czarny fajnie z nim kontrastuje, a nowy pomarańcz jest przepiękny i świetnie przełamuje ten monochrom.
To, co jednak najbardziej mnie zaskakuje, to fakt, że ten zestaw nie wygląda, jakby należał do City – wydaje się bardziej być jakimś młodszym bratem pojazdów z Galaxy Squad czy Space Police III. Ale konkrety.
W szczególe
Zaczynając od dziobu statku, jest on wykonany pięknie, białe płaty schodzą się w elegancki klin, czarny akcentuje je fantastycznie, a ciemna, długa szybka wygląda tu naprawdę czadowo.
Wnętrze pojazdu jest jednak raczej minimalistyczne, jest miejsce dla jednego pilota, a także dwa proste sterowniki i… hologram? Cóż, mówiłem coś o tym, że to nie do końca City?
W centralnej części maszyny znajdzie się cały napęd statku międzygwiezdnego. Skrzydła po bokach wyglądają nieźle, chociaż trochę za dużo tu czerni, uwielbiam też te dwa silniki po bokach z płatami z tyłu – i, jak wspomniałem, nie ma tu naklejek.
W samym centrum znajduje się za to dosyć dziwnie wykonane miejsce na paliwo, które jest motywem przewodnim Space w City – można je wpiąć w statek tuż obok logotypu serii, i szkoda tylko, że wokół jest tyle wolnej przestrzeni.
To jednak nie wszystko, bo kryje się tu również sprytny mechanizm – jak sobie spojrzycie na tył pojazdu, to wygląda on raczej przeciętnie, ten wielki, długi silnik wydaje się jakiś dziwny.
Cóż, wciskając mocno paliwo, otwiera się on – w ten sposób statek wchodzi w swój tryb międzygwiezdny, i cały tył wygląda dzięki temu naprawdę świetnie. Bardzo doceniam takie dodatki.
Jednoosobowa załoga
Minifigurkę mamy tu jedną – ale wygląda fenomenalnie. Jest to astronautka w nowym, futurystyczny, niezwykle szczegółowym skafandrze. Jej twarz też jest dosyć oryginalna, ma tam coś w rodzaju tatuażu, co pierwszy raz widzę w City.
Dodatkowo, pilotka ma monstrualny plecak odrzutowy, który można odpiąć, aby zrobić z niego latającego robota. Mówiłem, to nie City!
Co tu więcej mówić…
Statek międzygwiezdny to świetny zestaw. Pojazd wygląda bardzo dobrze, dopełnia go czadowy mechanizm i fantastyczna minifigurka, i choć nie jest to klasyczny zestaw z City, to naprawdę konkretna propozycja w solidnej przystępnej cenie.