No i doczekaliśmy się. Druga część drugiego sezonu Dragons Rising została w całości wypuszczona na LEGOwego YouTube’a. Obejrzałem całą i w tym artykule chcę podzielić się z wami moimi opiniami. Zapraszam, bo jest o czym mówić.
Najpierw fabuła
Ta część sezonu skupia się na Turnieju Źródeł – legendarnym konkursie, w którym mistrzowie żywiołów z całego Ninjago (a nawet dalej) walczą ze sobą, aby w finałowym pojedynku wygrać, przez chwilę posiadać wszystkie żywioły i oczywiście zostać zwycięzcą.
Według mnie z samego tego opisu na górze sezon nie może wydawać się nudny. Na początku Ninja nie dostają zaproszeń, co już jest dziwne, a co dopiero dziwne jest to, że ktoś zaczyna zabijać matrony i patriarchów, czyli smoków, którzy są przywódcami plemion. Ninja dostają za zadanie od samej Smoczycy Źródła Ruchu, aby odnaleźć sprawców całego tego zamieszania i powstrzymać ich przed zamordowaniem kolejnym smoków.
Ninja udają się do Miasta Świątyń, ponieważ to tam obywać się będzie cały turniej. I to właśnie tam poznajemy dwie ważne postacie tego sezonu – Roby’ego – mistrza ceremonii i organizatora całego przedsięwzięcia, a także jego wujka – Bleckta. Wspomnę, że w pierwszym Wyldfyre zakochuje się, co potem trochę wpływa na fabułę.
Nie mam pytań
To, co dzieje się podczas turnieju, jest po prostu sztosem. Liczne, cudownie zanimowane pojedynki mistrzów żywiołów to najlepsze części tego sezonu – nawet powróciło kilka starych, dobrych postaci.
Najlepszy pojedynek to zdecydowanie walka Nyi i złego Jaya, który stracił pamięć, a Lord Ras nagadał mu głupot, w które ten wierzy. Z początku Nya, nie chce walczyć z mistrzem błyskawic, ale po tym, jak trzaska swoją dobroć (tak, dobroć) używając strzastkobtotu, Nya decyduje się użyć techniki powstającego smoka i ostatecznie wygrywa pojedynek. Oglądałem tą walkę po angielsku i po polsku i w obu momentach wyglądało to fantastycznie.
Drugi pojedynek, który muszę wyróżnić to pojedynek Sory z Frakiem. To co się tam wydarzyło jest po prostu przeczadowe. To jak Frak stojący po stronie Rasa postanawia wyrzucić wilczą maskę i tym samym wybrać sprawiedliwość, a nie dobro swojego mistrza, jest świetnym momentem!
Finał jest wyjątkowy
Koniec tej historii, mam wrażenie, jest dosyć wyjątkowy. W finałowym starciu mierzą się Sora i Nokt (członek Zakazanej Piątki). Po nieprzewidzianych sytuacjach to zło wygrywa, a uczennica Lloyda zostaje zrównana z ziemią. Potem okazuje się, że Bleckt współpracuje z Rasem i że tak naprawdę to ninja mieli nie wziąć w nim udziału. Po tym wszystkim Nokt ze wszystkimi mocami ucieka, aby przywołać swoje rodzeństwo, czyli resztę Zakazanej Piątki
Nya pozwala Kaiowi i Bonzle uciec z Piekielnej Przestrzeni – to według mnie najlepszy moment ostatniego odcinka – aktor głosowy Kaia gra perfekcyjnie, wejście – cudowne, nie ma się do czego przyczepić, jest genialnie, świetnie, perfekcyjne i nie ma co tu zmieniać. Ostatecznie Nokt ze swoją siostrą (Rox) i pozostałą częścią drużyny, która była nieprzytomna, uciekają. Chcą porwać Rasa, ale Arin (tak, Arin) nie zgadza się na to i gdy ucieka przez portal razem ze złoczyńcami, potem coś wybucha.
Moja opinia
To, co dostaliśmy w tej części historii, było fajną decyzją. Dobrze, że powróciła część starych bohaterów, których ostatni raz widzieliśmy dość dawno temu. Ogólnie sezon oceniam dobrze, wszystko jest na swoim miejscu i osobiście uważam, że jest to jedna z fajniejszych części, oraz widać, że to kawałek historii, którą twórcy budują. Szczerze, to zaczynają mnie irytować te cliffhangery, bo czekam bardzo na ten wielki finał, na jakiś chwytający za serce koniec tej historii. Tutaj niekoniecznie takie coś było.
Błędów jest i była masa
Niestety ten podtytuł to prawda. Ta część historii jest trochę niewypałem, ale nie chodzi o fabułę, a o wielką wpadkę jednego w kanałów zagranicznych. Nie pamiętam gdzie to było, bo działo się to parę miesięcy temu. Ten kanał wypuścił przypadkowo wszystkie odcinki i nie obyło się bez działań LEGO, które to planowało premierę dopiero na październik.
Do tego w polskim dubbingu na początku części wujka Roby’ego nazywają ,,Blekt”, a już w końcowych odcinkach bohaterowie wymawiają to jako ,,Blect”. Taki z sam przypadek jest z Geo, którego kiedy nazywali ,,Dżio”, a teraz zamieniono to w zwyczajne ,,Geo”. Animacja też w pewnych momentach wygląda dziwnie, nienaturalnie i jakby robiono ją tym sposobem, co shorty z Jayem i Nyą.
Co z postaciami?
To, co w tym sezonie się wydarzyło przerosło moje oczekiwania. Chodzi mi oczywiście o to, że Arin zmienił stronę. Niekoniecznie jest to przemyślana decyzja, mam wrażenie, ponieważ Arin odchodzi dlatego, że Sora w poprzedniej części pomogła mu trafić w Rasa, a drugim powodem jest to, że to mistrz Wu wywołał fuzję, a Arin (tak samo jak i Ras) chcą ją odwrócić.
Świetną postacią jest za to Wyldfyre. Moja sympatia do tej bohaterki chyba nigdy się nie wyczerpie, ponieważ mistrzyni żaru jest po prostu przeczadowa, to jak jest przedstawiony jej charakter i ogólnie cała postać, jest świetne.
Na koniec wspomnę jeszcze o Sorze. Mam wrażenie, że jej pewność siebie gdzieś się zagubiła, sama bohaterka stała się delikatna i smutna – to pewnie wina Arina.
Nie mamy klapy!
Dragons Rising udowadnia, że jest mocne i świetne, bo jak na razie wszystkie części można ocenić minimalnie jako dobre, a ten sezon tylko i wyłącznie upewnia nas w tym, że twórcy chcą stworzyć jedną, spójną, mocną i logiczną historię, i miejmy nadzieję, że zakończą ją w wielkim stylu. Myślę, że warto jest zapoznać się z Dragons Rising, ponieważ ten sezon jest klimatyczny i kreatywny, a przedstawienie postaci, powrót Jaya oraz Kaia to naprawdę świetne momenty, warte zobaczenia. Oby tak dalej, LEGO.