Dziś dzień Star Wars, a więc z tej okazji zajmiemy się zestawem Statek kosmiczny Boby Fetta z właśnie tej serii.
Numer katalogowy: 75312
Cena katalogowa: 239,99 zł
Tematyka: Star Wars
Rok premiery: 2021
Liczba elementów: 593
Grupa wiekowa: 9+
Podseria: The Mandalorian
Zaczynamy od malutkiej konstrukcji, która nie jest jakimś bardzo potrzebnym elementem zestawu. Jest to po prostu podstawka na statek, zakamuflowana na ścigacz. Wygląda to nawet dobrze, a że spełnia swoją funkcję nie mam się tu do czego przyczepić.
Ale zajmijmy się tym, po co tu jesteśmy – statkiem. Od razu wam powiem, że jest to naprawdę mała skala, mimo że wygląda ona na minifigurkową. Tak naprawdę to przynajmniej 3:1 w stosunku do oryginalnego modelu. Ten naprawdę jest niewielki, szerokością i długością dorównuje samochodowi z Speed Champions. W każdym razie prezentuje się on naprawdę dobrze, świetnie odwzorowuje on wyglądem oryginał. Mamy tu charakterystyczny kształt statku, a także wiele jego detali, jak różne zadrapania i części malowania, tyle że to niestety naklejki. Strasznie dziwnie wygląda to, jak zrobili ten pasek z przodu, ale cóż, nie chciało im się zrobić nadruków, więc zostajemy z czymś takim. Nie rozumiem też po co te jasne klocki na skrzydłach, ale ważne, że zadbali, aby obracały się wraz z zmianą pozycji statku – jak w filmach. Dostajemy też tu całkiem ładny tył, jeśli nie przeszkadzają wam gniazda klocków. Zadbano nawet o wysuwany uchwyt, aby móc wygodniej bawić się modelem. Z tyłu znalazł się też otwierany schowek na karbonit, tyle że element, który go zamyka, był na ekranach klapą wejścia – a więc jeśli chcemy zamknąć ładunek w środku, otwieramy tym samym drzwi do pojazdu. Chociaż w sumie to nie ważne, bo nie ma tutaj drzwi – wchodzi się przez odchylaną kabinę, gdzie można usadzić, przepraszam, postawić minifigurkę. Bo widzicie, zabrakło tutaj fotelu – co więcej, panel sterowania umieszczono w złym miejscu, a dodając tam jeszcze wyznaczone miejsce do pilota projektanci sugerują, że pilot powinien siedzieć w innym kierunku, ale w obu przypadkach nie ma miejsca na antenkę Boby. Szkoda.
Star Warsowe zestawy zawsze trzymają się minimum ilości minifigurek, stawiając na ich jakość. Tutaj mamy podobnie – są tu dwie, ale jakie!
Pierwszy jest Boba Fett w swojej post-sarlaccowej odsłonie. Ma naprawdę szczegółowe nadruki pancerzu, z detalami, których w serialu nie dostrzegłem. Otrzymał też też plecak odrzutowy w piaskowo-zielonym kolorze. Dostał też nadruk twarzy – jest zadziorna i pełna blizn, w sumie taka, jak w serialu – chociaż mogli pójść na łatwiznę i wrzucić czarny element lub klasyczną główkę klona. Hełm też jest bardzo realistycznym odlewem z kolejnym dokładnym nadrukiem. To naprawdę pełna detali postać. Boba otrzymał również ciekawy blaster – szkoda, że zabrakło jego kijka Tuskena.
Druga minifigurka to Mandalorianin we własnej osobie – chodzi mi oczywiście o Dina Djarina. Dostał on równie porządne nadruki, jeśli nie lepsze. Przede wszystkim są w wielu miejscach chromowane. Naprawdę, jest tu dużo szczegółów, nawet ta wyrzutnia rakiet kierowanych znalazła się na jego ręce. A bo tak, zapomniałem wspomnieć, obie minifigurki mają zadrukowane rączki. Hełm to ten sam odlew, tyle że nadruki są nieco skąpsze, jak i jego główka, bo jest ona po prostu czarna. W tamtym momencie jeszcze nie pokazywali jego twarzy w zestawach. Mando otrzymał również pelerynkę, krótki blaster i swoją włócznię. Brakuje tylko karabinu snajperskiego
Przyjrzyjmy się jeszcze karbonitowi. To zwykły klocek z naklejką, na której widać zamrożonego Gamorianina.
Podsumowując, to naprawdę dobry zestaw, ale nie w tej cenie. Konstrukcja jest dosyć mała, i bardziej stawia na bawialność (chociaż wyeksponowana również wygląda dobrze). Minifigurek jest dosyć mało, ale gdyby dorzucili Grogu, mógłbym tą kwotę wybaczyć – tak się jednak nie stało i pozostaje mi żałować.