W ostatnim tygodniu mnie nie było, a gdy wróciłem, nie miałem czasu wstawić recenzji, więc pora to nadrobić – poza tą w najbliższych dniach pojawi się przynajmniej jeszcze jedna. Ale dziś nie o tym, ponieważ zajmiemy się naprawdę ciekawym zestawem – a mianowicie modularem, pierwszym, jaki wyszedł jako konstrukcja dla dorosłych, a więc Posterunkiem policji.
Numer katalogowy: 10278
Cena katalogowa: 949,99 zł
Tematyka: Creator Expert / Icons
Rok premiery: 2021
Liczba elementów: 2923
Grupa wiekowa: 18+
Podseria: Modular Buldings
Na początku wspomnę, że tą recenzję pisałem dawno, dawno temu (będzie chyba półtorej roku) i w tamtym momencie bawiłem się w profesjonalnego recenzenta zestawów – a że lampa w moim pokoju jest trochę średnia, wpadłem na genialny pomysł, żeby zasłonić rolety i do zdjęć konstrukcję oświetlić lampką nocną – a więc jakość jest słaba. W tamtym momencie siedziałem też dużo w edytorach zdjęć, więc, no cóż, starałem się, ale kilka skutków tej zabawy będzie widoczne.
Fani, którzy trochę przyjrzeli się zdjęciom mojego miasta, zauważyli też, że stoi tam zestaw Warsztat na rogu, również modular. Otóż w tym momencie miałem wstawić recenzję właśnie jego, ale w momencie, kiedy robiłem do niej zdjęcia, nie miałem bladego pojęcia, że kiedyś będę ich używać w jakimś dziwnym GoldenBricks, i po prostu je usunąłem, aby zrobić miejsce dla nowych. Z tego powodu recenzji nie będzie.
Zaznaczę też jeszcze jedną rzecz – ten zestaw jest jednym z lepszych przykładów drożenia LEGO. Otóż, w styczniu 2022, kiedy pisałem ten tekst po raz pierwszy (dużo z oryginalnej treści raczej nie zobaczycie, bo nie byłem jeszcze jakimś genialnym pisarzem) Posterunek policji kosztował katalogowo 799,99 złotych. A teraz spójrzcie na obecną cenę. To 250 złotych, które musimy wydać więcej.
W każdym razie mocno zaskoczyła mnie instrukcja – to był mój pierwszy zestaw ,,dla dorosłych”, a książeczka okazała się czarna, jak samo pudełko. Na początku otrzymaliśmy krótki angielski tekst o projektancie a także historię, która się tu dzieje. O niej za chwilę wam opowiem. Odpowiem od razu na pytania, nie mam zdjęć instrukcji, bo byłem taki mądry, i ich nie zrobiłem. Dlatego wolę nowsze recenzje.
Od razu powiem – wow. Posterunek naprawdę robi ogromne wrażenie, i po prostu nie jestem w stanie opisać tej dbałości o detale, która tu się znalazła. Ale po kolei – znajdziemy tu cztery budynki – fioletowy, piaskowy, zielony i kiosk. Przyjrzymy się im po kolei.
Zacznijmy więc może od tej wrzosowej przybudówki. Otóż jest to naprawdę wąski budynek, szeroki na osiem studuów, a mimo to jestem gotów uznać, że wygląda lepiej niż wiele poprzednich modularów. Całych. Dom ma świetną kolorystykę, gdzie ten fiolet przeplata się z bielą. Parter od przodu prezentuje się po prostu pięknie, mamy tam wejście do cukierni. Widać to po szyldzie z dwoma donutami oraz naprawdę uroczej markizie, która wygląda, jakby spływała po niej czekolada. Przed drzwiami umieszczona jest też ławka, na której można sobie usiąść, chociaż nie widzę do końca jej sensu, jeśli stoi tuż przy drodze. Mniejsza o to.
W każdym razie piętro jest nawet lepsze – znajduje się tam pięknie zdobione okienko, a na jego parapecie są również jakieś kwiatki. Przód dachu też jest ładnie ozdobiony, a na nim znajduje się typowa beczka na deszczówkę.
Z tyłu robi się mniej różowo – dosłownie i w przenośni, bo parter jest szary. Umieszczono tam też duże okno, które nie wygląda źle, ale po detalach nie ma ani śladu – znajdziemy tu przynajmniej bardzo ładny balkonik, z którego można się dostać do mieszkanka na piętrze. Ale tu jeszcze wrócimy.
Przejdźmy teraz do głównego, piaskowego budynku komisariatu. Jest on naprawdę masywny – pięknie zdobiony, elegancki, prestiżowy. Prowadzą do niego duże, szklane drzwi, do których wchodzi się po małych schodach, po których dwóch stronach stoją przycięte roślinki – uwielbiam to, jak ten parter wygląda, te kolumny po dwóch stronach, ten daszek i te nietypowe lampy.
Piętro wyżej wygląda nie gorzej – zdobienia są tam kontynuowane, kolumny również, a znajdziemy tam trzy okna – dwa małe i jedno duże, wszystkie pod niebieskimi zasłonami. Zbytnio ich sensu nie rozumiem, ale przynajmniej dobrze to wygląda. W każdym razie, z boku zawieszono również wielki bilbord – wy, aby go zobaczyć, musicie przescrollować na górę, aż do zdjęcia pudełka, bo tam go widać – jest to nawiązanie od idealnie pasującego tutaj zestawu Brick Bank, w którym znajdowała się pralnia – a to jest jej reklama.
Trzeci poziom wygląda nawet lepiej od drugiego – rdzeń jest identyczny, ale zasłony zastąpiono żaluzjami (czemu nie zrobili tego wszędzie?), a pod prawym oknem znajduje się też mały klimatyzator, a na jednym z parapetów przysiadł sobie ptaszek. Niestety, nie zrobiłem też zdjęć dachu, ale nie ma tam zbytnio nic ciekawego – od przodu jest tam może i efektowne zdobienie, ale na górze znajduje się antena i wyjście z klimatyzacji, nic więcej.
A jak prezentuje się Posterunek z tyłu? To niestety duży, duży problem modularów, bo po prostu tył jest… No cóż, nudny. Ściana jest pusta, urozmaicona jedynie prostymi oknami i drzwiami, a na samej płytce znalazł się tylko jeden listek z kwiatkiem, zasłaniający szczelinę w podstawie – to część historii, ale do tego jeszcze wrócimy.
Na sam koniec została nam najmniejsza, zielona przybudówka. Została ona również porządnie wykonana – na parterze z przodu i z tyłu znajdziemy kraty, a piętro wyżej duże okna. Kolorystyka po raz kolejny zagrała, a delikatne zdobienia urozmaicają bryłę. Dach również wygląda dobrze, jest on czarny i spadzisty. Z przodu stoi również kiosk – porządnie wykonany, z paroma gazetami na wystawie, chociaż to nic wyjątkowego.
Pora więc zająć się wnętrzem. Tak jak poprzednio, będziemy lecieć od lewej do prawej, od góry do dołu, zaczynając od wrzosowego budynku. Jak wspomniałem, na parterze mieści się cukiernia – i tu naprawdę zadbano o detale. Podłoga jest pięknie wyłożona mozaiką, a za ladą, na której znajdziemy parę akcesoriów półki wręcz uginają się pod różnymi ciastkami. W rogu znajdziemy również zlew, a na jednej z ścian umieszczono malutki stolik.
Idąc dalej pora przyjrzeć się posterunkowi, a dokładniej jego holowi. Tam również znalazła się mozaika, tyle że trochę większa i bardziej skomplikowana. Umieszczono tam duże, solidne biurko z telefonem, dystrybutor wody, a także parę akcesoriów na ścianie. W oczy rzucają się stworzone nietypową techniką schody (naprawdę bardzo je lubię, chociaż nie da się na nich ustawić minifigurki), a także piwnica – chociaż tak naprawdę jej nie ma, zejście prowadzi do tylnych drzwi, ale robi to dobry efekt.
Pora więc wejść przez te zakratowane drzwi do środka budynku w kolorze zieleni – jak pewnie już się domyśliliście, znajdziemy tam celę (którą zobaczyć musicie na tym malutkim obrazku na górze, bo oczywiście moje oświetlenie zawiodło). Nie jest ona jakaś bardzo luksusowa, prycza to w sumie ławka, a poza nią znajdziemy tam tylko toaletę, ale tu również znajdziemy kawałek historii – a mianowicie pod miejscem spoczynku, gdy wyjmiemy specjalnie przygotowany element, zobaczymy tunel prowadzący do tej szczeliny z tyłu, i łyżeczkę leżącą na jego początku – jak widać przestępca musiał być bardzo cierpliwy.
Na koniec zostawimy sobie kiosk, ale jego wnętrze nie jest ciekawe – jedynie sterta pączków w rogu… I te nagłówki gazet o złodzieju pączków… I pączkarnia obok…
Teraz widzicie, o co chodziło mi z tą edycją? W każdym razie, piętro wyżej jest może nie tak szczegółowe, ale niemniej ciekawe – w sumie dzieje się tutaj duża część tego storytellingu, o którym ciągle mówię. Zobaczmy więc, co znajduje się w mieszkanku nad cukiernią. Jest to dosyć ubogo wyposażone miejsce, ale ma swój urok, ponieważ te meble wykonano z naprawdę wyjątkową szczegółowością Znajdziemy tu niewielki aneks kuchenny (wygląda świetnie), dywanik na podłodze, proste, ale naprawdę ładne łóżko i gramofon z włożoną w jego płytą. Funkcją zabawową jest to, że posłanie można odchylić, ukazując dziurę, przez którą możemy zajrzeć do wnętrza lokalu poniżej. A teraz przypomnijcie sobie te nagłówki…
Za ścianą mieści się biuro policji. Schody są tu kontynuowane, a drugi budynek został po prostu dołączony do całości, i stał się kontynuacją komisariatu. W każdym razie, zamontowano tu dwa ładne biurka z dosyć staromodnym wyposażeniem – jeśli zamierzacie wstawić to do współczesnego miasta, to będą problemy, ale naprawdę uwielbiam projekt tych lampek. Proste, ale cieszą oko. Na ścianie umieszczono dużą tablicę ze wskazówkami. Użyto tu gumki, ale aż się prosi o dodanie tu jakiegoś nadruku z wycinkami z gazet. Głębiej jest tylko miejsce do robienia zdjęć do kartoteki – tam to przynajmniej mają sprzęt, nie to co ja te półtora roku temu… Spójrzcie na to krzesło.
Wespnijmy się więc po tych schodach na ostatni poziom, którego zdjęcie nie wiem czemu zrobiłem od drugiej strony – mniejsza o to, ważne, że to piętro również solidnie wyposażono. Fioletowa kamienica nie jest już tu kontynuowana, a więc przechodzimy od razu do głównego modułu. Znalazły się tutaj dwa pokoje i korytarz, gdzie umieszczono jedynie donicę z roślinką i odznaki policjantów na ścianie. Mimo wszystko bardzo lubię takie detale.
Większe z pomieszczeń to pokój przesłuchań, i rzeczywiście znalazło się tam wszystko, co do przesłuchania potrzebujemy… Chyba. Zamontowano tam niewielką szafkę ze staromodną maszyną do nagrywania, a także kolejne ładne biurko, tym razem z dwoma krzesłami. Brakuje mi tu tylko typowej dla takich miejsc lampy, aby móc nią świecić przestępcy w oczy. Chyba że to po prostu wymysł pisarzy kryminalnych. Nie wiem, ale taki detal by się przydał.
Za ścianą umieszczono łazienkę, bo nawet stróże prawa muszą co jakiś czas zejść z patrolu i zamknąć się tam na parę minut. Bardzo podoba mi się ta konsekwencja, bo to w jej oknie umieszczono klimatyzację. Wnętrze jest proste – ubikacja, papier toaletowy, żadnej umywalki, co mnie zdziwiło, ale warto docenić, że takie miejsce jest.
Ten oto tekst już chyli się ku końcowi, bo sięgnijmy teraz po minifigurki. Jest ich tu tylko pięć i były dla mnie dużym rozczarowaniem. Czemu?
Zobaczmy je sobie po kolei. Pierwszy jest młody policjant. Otrzymał on ładną czapkę z LEGO City i twarz – również z LEGO City. Jest to klasyczny, prosty uśmiech, ale jest tam przynajmniej parę detali, jednak zero alternatywnego wyrazu twarzy. Jego tors to jak na ten moment unikalny element dla tego zestawu – to galowy mundur policyjny, z paskiem, złotymi guzikami i odznaką. Spodnie są jednak klasyczne, ciemnoniebieskie, a na wyposażeniu znajdziemy krótkofalówkę.
Następna minifigurka to jego współpracownik, który otrzymał identyczny strój. Skoro to taki drogi zestaw, to mogliby przynajmniej zmienić parę detali i dodać jakieś ciekawe główki, bo ta jego również jest powszechna w LEGO City. O kajdankach jako akcesorium to już nie należy nawet wspominać.
Trzecia z postaci to chyba ich przełożona, ponieważ jej tors jest inny – to jakiś policyjny garnitur, gdzie poza odznaką ma również plakietkę z odznaczeniami. Problem w tym, że nawet w momencie premiery zestawu już on występował – zgadnijcie gdzie? W City. Twarzy tyczy się to samo, to typowy uśmiech z jednej strony, i mrugające oko z drugiej, a włosy też nie są zbyt rzadkie, chociaż lubię ten odlew. Nie widziałem jednak przeźroczystego kubka, ale to małe pocieszenie.
Następny jest mieszkaniec mieszkania, kioskarz, który dostał również jednolite spodnie i powszechny tors (występował wielokrotnie w Hidden Side), a jego twarz była w City długo, ale wtedy i wciąż się tam nie pojawia – nie możemy jej nazwać unikatem, bo na Bricklinku spokojnie znajdziecie ją za jakieś trzy złote, nazwałbym ją raczej przestarzałym projektem. Fajny jest za to beret, który ten człowiek nosi, widziałem go jedynie w starej minifigurce kolekcjonerskiej. Akcesoria też są w porządku, a jest to… Wędka? Z pączkiem? Większy sens ma gazeta, unikalna dla tego modelu, gdzie mówią o złodzieju…
Ostatnia na naszej liście znajduje się sprzedawczyni w cukierni. Jej nogi są częste, tors – już trochę mniej, ale ta kolorowa koszula, mimo że dobrze pasuje i wygląda, nie jest najrzadszym elementem. Jej twarz, no cóż, już się wiele razy pojawiała – jest albo uśmiechnięta, albo roześmiana – ale przynajmniej włosy też nie są aż tak popularne. Sam odlew jest częsty, ale w tym kolorze go nie widziałem. Bardzo lubię jej akcesorium – jest to ładnie złożony dzbanek.
A teraz pora na podsumowanie, ale najpierw, jak to się robi na końcu kryminałów, pokażmy historię, która się tu pojawiła. A mowa tu o mieszkańcu apartamentu nad pączkarnią. Pozwoliłem dodać sobie parę elementów, ale mam nadzieję, że się wam spodoba…
Mowa tu o pewnym mężczyźnie, który wprowadził się do mieszkania obok posterunku policji. Zatrudnił się on jako kioskarz nieopodal, ale nie taki był cel tej przeprowadzki. Odkrył, że jego dom mieści się nad cukiernią, gdzie sprzedawali jego ulubione donuty. Wdrożył więc w życie swój plan – pod własnym łóżkiem wyciął dziurę, dzięki której nocami, przy pomocy wędki, mógł kraść ulubione słodycze. Te, których jeszcze nie zjadł, chował w kiosku. Jego przestępstwo nie pozostało niezauważone, i w pewnym momencie sprzedawał gazety, które o nim mówiły. Musiał dobrze grać. W aktorstwie był niezły, ale pewnego dnia wzbudził podejrzenia jednego z policjantów. Gdy jego dom przeszukiwano, ukrył łup w swojej pracy, lecz stróże prawa również tam doszli. Aresztowano go. Po zrobieniu zdjęć trafił do celi. Nie należał on jednak do osób, które się poddają, o nie. Miesiącami kopał pod swoją pryczą, aż pewnego letniego dnia wyszedł na zewnątrz i wyruszył na poszukiwania kolejnej cukierni, którą mógłby obrabować. I tak historia zatacza koło.
I co sądzicie? Myślę, że będzie to dobre podsumowanie tego nietypowego zestawu. Jeśli nie zdaliście sobie sprawy czytając tę recenzję, to podkreślę to teraz – to naprawdę fenomenalna konstrukcja, budowla niezwykle bawialna i szczegółowa. Bardzo podoba mi się ukrycie tutaj opowiadania, jedynie w niektórych miejscach jest delikatnie pusto, tył nie jest dopracowany, a minifigurki – powszechne, ale to przecież cechy wszystkich modularów. Ten będzie jednym z najlepszych setów, jakie znajdziecie w tej cenie. A, i dajcie znać w komentarzach, czy chcecie więcej takich historii – jeśli wam się podobała, mogę uczynić z nich stały element tego typu wpisów. I dzięki za poświęcenie tych dwunastu minut temu wpisowi – jeśli rzeczywiście przeczytaliście całość, to jestem naprawdę wdzięczny.