Uwielbiany przez budowniczych, znienawidzony przez inwestorów – Domek na drzewie z serii Ideas budzi mieszane uczucia, ale jedno trzeba przyznać – wygląda imponująco.
Numer katalogowy: 21318
Cena katalogowa: 1199,99 złotych
Liczba elementów: 3036
Grupa wiekowa: 16+
Podseria: Budynki w skali minifigurki
Na początku chciałbym tylko wspomnieć, że zdjęcia są naprawdę fatalnej jakości, i wielu rzeczy nie uchwyciłem, więc będę wspomagać się oficjalnymi obrazami od LEGO. Nie mogę ich zrobić ponownie, gdyż recenzję tą początkowo pisałem prawie dwa lata temu (przez to piszę ją teraz ponownie, bo poziom tamtej był fatalny), a obecnie domek został już rozebrany na części pierwsze w celu skompletowania brakujących elementów. No w każdym razie zaczynajmy już tę recenzję.
Zanim zaczniemy omawiać sobie szczegółowo samą budowlę, warto wspomnieć o dosyć ciekawej historii tego zestawu. Domek na drzewie wyszedł 1 sierpnia 2019 pod linią Ideas. Już od samego początku był świetną ofertą – za ówczesną cenę 899,99 złotych (teraz już niestety drożej) można dostać ogromną pakę liści, sporo zielonych płytek, tak potrzebnych do budowy różnych MOCów oraz mnóstwo brązowych klocków, którymi również nikt nie pogardzi. Nic dziwnego, że gdy pojawiły się plotki, że zestaw ma zostać wycofany w trakcie 2021 ludzie się na niego rzucili – tyle że później przeniesiono to na koniec 2021. Sam zastanawiałem się nad uzbrojeniem się w jeszcze jedną sztukę tej konstrukcji. Mimo wszystko zestaw nie wyleciał z końcem tamtego roku, dziś wciąż można go kupić w oficjalnych sklepach LEGO.
Zestawy z Ideas charakteryzują się tym, że zawsze mają jakieś bonusowe rzeczy w instrukcji – w tym przypadku dostajemy tylko informacje o projektantach. To nic wyjątkowego.
Ten zestaw ma jednak dwa bardzo ciekawe atuty, które wyróżniają go na tle innych konstrukcji. Otóż liście znajdujące się tutaj pozwalają na zbudowanie domku w dwóch wariantach – wiosennym i jesiennym, dostarczając nam również wystarczającą ilość pomarańczowych liści. To jednak nie jest punkt kulminacyjny tego zestawu, bo od tamtego czasu mieliśmy dużo zestawów z wariantami sezonowymi – nawet z takich serii jak Friends. Otóż te ponad 180 elementów roślin, czyli liści, ale też roślinek u podstawy drzewa, zostało wykonane z ekologicznego, polietylenowego plastiku oraz trzciny cukrowej – słowem, nie jest to normalny plastik. Powiem wam, że nawet trudno to zauważyć – wygląda to jak normalny plastik, a przy tym z moich doświadczeń jest równie wytrzymały.
Mimo, że to naprawdę spory zestaw, z tego co pamiętam nie dostajemy tu kilku woreczków o tym samym numerze, tylko 19 worków które otwieramy po kolei. Warto też zwrócić uwagę, że nie ma tu naklejek.
Ale przejdźmy już do konkretów. Konstrukcja jest naprawdę majestatyczna – całe drzewo jest naprawdę wysokie, i trzeba przyznać, że to jedne z najbardziej realistycznych drzew w LEGO, jakie widziałem – jest w naprawdę dużej skali, a to pozwoliło projektantom zadbać o mnóstwo szczegółów. Sama korona prezentuje się imponująco i te wszystkie gałęzie odchodzące na boki wyglądają naprawdę świetnie –
problemem może być to, że łatwo je przypadkiem odczepić, a później szukanie na nie odpowiedniego miejsca to koszmar.
Poza samymi liśćmi przyłożono się również do samej konstrukcji pnia – widać, że to drzewo wrasta w ziemię, a kora miejscami jest ciemniejsza, co dodaje temu wszystkiemu większego realizmu. Sama technika budowania pnia jest dosyć skomplikowana, ale pozwala uniknąć kwadratowego drzewa. W jednym miejscu znajduje się też budka dla ptaka i nadruk z napisem ,,Build your dreams. K.F.”. Jest to wiadomość od samego projektanta zestawu – Kevina Feesera.
Uwagę poświęcono również samej podstawce. Nie jest to może mistrzostwo, jakieś absolutne maksimum budowania terenu, ale jest naprawdę dobrze, i ma się wrażenie, że budynek stoi na jakimś pagórku. Co więcej, przepływa przez nią strumyk, który wygląda całkiem efektownie, mimo że może lepiej byłoby go pokryć tile’ami. Znajdziemy tam też parę elementów przeznaczonych dla minifigurek – przede wszystkim stół, ale również palenisko i huśtawkę zawieszoną na jednej z gałęzi. Jest też tu miejsce z ukrytym skarbem w formie diamentu – aby się do niego dostać należy zdemontować jedną z ciemnozielonych płytek tworzących teren.
No dobrze, nadeszła teraz ta pora – przyszedł czas aby przejść tą kamienną ścieżką i wspiąć się po schodach do domku. Tu od razu pojawia się pewien zgrzyt – otóż jakbyśmy byli minifigurką to owszem, po schodach da się wejść, ale między domkami dosyć trudno podróżować. Trzy pokoje składające się na domek na drzewie znajdują się na osobnych platformach ustawionych na różnych wysokościach – i owszem, wygląda to fajnie, ale kompletnie nie jest funkcjonalne. Między łazienką a sypialnią dorosłych jest naprawdę wielki schodek, którego minifigurka raczej nie dałaby rady przejść, a sama przestrzeń między barierkami a domkiem sprawia, że zabawa nim przestaje mieć sens – żadna z tutejszych postaci się tu nie wciśnie.
Sama konstrukcja ścian i dachu domków to jednak dobra robota – mają dosyć nietypowy kształt, a więc projektanci musieli trochę kombinować z ustawieniem ścian i podłogi, ale ostatecznie wyszło to na dobre. Nie mam tu raczej żadnych zastrzeżeń, a moje największe początkowe zmartwienie, dostęp do wnętrz, zostało rozwiązane bardzo łatwo zdejmowanymi dachami – co więcej, są nawet oznaczone kolorystycznie, aby nie założyć dachu łazienki na sypialnię. Nie jest to potrzebne, ale tylko pokazuje, jak bardzo projektanci się starali. Możecie się jednak zastanawiać, że dobrze, dachy są zdejmowane, ale przecież liście zasłaniają cały widok. Otóż nie, bo koronę można łatwo zdemontować. Problem z głowy.
Ale wróćmy do tematu domków. Tym pierwszym, do którego wejść można prosto ze schodów, jest sypialnia dorosłych. Jak widzicie, cała podłoga została elegancko pokryta tile’ami, a ściany uginają się wręcz od różnych akcjesoriów. Trzeba jednak przyznać, że upchano tutaj naprawdę dużo, i rodzina tu mieszkająca może spokojnie zmieścić tu swój dobytek. Wiele elementów wnętrza zostało zbudowanych w dość nietypowy sposób, i przez to wisi na ścianie – było to niezbędne przy skośnych ścianach.
Może się wydawać, że jest tu trochę za dużo i nie ma żadnego wolnego miejsca. To prawda, rzeczywiście każda ściana jest tym zastawiona, ale to tworzy urok tego budynku. No naprawdę, popatrzcie sobie na ten element lustra, ten zegar z kukułką, tą szafkę zbudowaną do góry nogami…
Bardzo lubię również tutejszą kolorystykę – dominujący brąz świetnie wgrywa się w całą budowlę drzewa, a różne piaskowo-zielone, żółte, złote i piaskowe akcenty zapobiegają monotonii. We wszystko również świetnie wgrywa się łóżko. W ogóle to całkiem ciekawy element, bo można je zdemontować, odsłaniając skrytkę z nożycami. Tu jednak pojawia się pewien problem – otóż pokoik jest naprawdę malutki, a dodatkowo obstawiono go ze wszystkich stron różnymi rzeczami i przez to trudno tu coś więcej wcisnąć – w tym także łóżko. W zestawie mamy dwie minifigurki rodziców, i to oni powinni spać razem w tym pokoju, tyle że łóżko jest takie małe, że zmieści się tam tylko jedna minifigurka, a i tak przy tym będą jej wystawać nogi.
Drugim pokojem jest łazienka. Jest zbudowana na takim samym planie ośmiokąta, tyle że w grę wchodzą tutaj dwie znaczne różnice. Po pierwsze, zmieniono tutaj podłogę – widać, że modyfikacji uległ nie tylko kolor, ale także samo ustawienie płytek (i właśnie zauważyłem, że na tym zdjęciu wanna jest krzywo ustawiona…). Większą zmianę przeszła sama architektura pokoju.
Widać tutaj, że próbowali zapobiegać nudzie i braku różnorodności – i kompletnie zmienili układ drzwi i okien. Do zmian zaliczą się też trochę inne detale ścian spowodowane różnicą ustawienia mebli. Jakby tego było mało, aby bardziej urozmaicić pokój z zewnątrz dodano tutaj niewielki balkonik, na którym znalazł się klasyczny dźwig z użyciem linki na kołowrotku. Dziwne wydaje się to, że łazienka ma najwięcej okien ze wszystkich pokoi – mamy tu wręcz panoramiczny widok prosto z wanny. W sumie pomówmy też o samej wannie, a dokładniej o samym umeblowaniu, bo jest to rzecz naprawdę ciekawa. W łazience znajduje się całe potrzebne wyposażenie – ubikacja, wanna i umywalka – a także parę szafek, aby mieszkańcy mieli gdzie pochować ręczniki. Bardzo podoba mi się to, jak zbudowali toaletę i powinien to być absolutny wzór dla wszystkich toalet z klocków. W sprawie wanny również się postarano – jest to element balii, niezbyt popularny w LEGO, przy którym zamontowano kran oraz sam prysznic oraz mydło. Zadbano nawet o logikę, ponieważ na ścianie tuż obok wanny zamontowana jest beczka na deszczówkę – jest tylko zdecydowanie za mała i mieści się pod liśćmi, więc nie widzę trochę tego sensu.
Ostatnim pokojem jest sypialnia dzieci. Został on ustawiony najwyżej, a przy tym całkiem daleko od łazienki, tak więc między tymi dwoma domkami pociągnięto mostek. W każdym razie sam pokój różni się trochę konstrukcją od dwóch pozostałych, ale podłoga powstała w podobny sposób jak sypialni – jest tutaj jasnobrązowa. Przy drzwiach znajduje się też pełnoprawny balkon z którego można obserwować gwiazdy przez teleskop.
Jeśli mowa o gwiazdach, warto zauważyć, że mieszkańcy tego pokoju z pewnością interesują się wszelkiego rodzaju nauką, a przede wszystkim biologią. Na szafkach tu ustawionych znajduje się mnóstwo miniaturowych szklarni, jest też karmnik dla ptaków. Naprzeciwko drzwi ustawione zostało piętrowe łóżko – konstrukcja jest naprawdę wzorowa, ale minifigurka dziecka mieści się ledwo na długość, a na szerokość nie mieści się wcale.
Przy minifigurkach czeka nas jednak mały zawód, ponieważ w zestawie wycenionym na 1200 złotych znajdziemy tylko cztery postacie. Tym razem jednak rozumiem ich punkt widzenia – ten domek jest przeznaczony dla czterech osób – dwóch dorosłych i dwójki dzieci, a więc dostajemy tu właśnie ich – dwójkę dorosłych i dwójkę dzieci.
Tak więc pierwsza na naszej liście jest dziewczynka. Trudno mi tu przyjąć punkt widzenia z 2019 roku, gdy ten zestaw zadebiutował, bo dziś jej części są raczej popularne – główka z tylko jednym wyrazem twarzy i niebieska czapka z rudym kokiem. Trochę rzadsze są brązowe, krótkie nieruchome nóżki i tors z nadrukiem kamizelki przyrodnika – swoją drogą bardzo lubię ten element.
Jej brat ma niestety jeszcze popularniejsze części. Rudych włosów i twarzy nawet nie będę komentować, piaskowe nóżki również już występowały, a tors to ogólnie jest do kupienia za jakieś 30 groszy.
Ich mama prezentuje się nieco ciekawiej. Jej włosów jak dotąd nie widziałem nigdzie indziej, ale to tylko wariant kolorystyczny znanego nam odlewu. Twarz jest dostępna chyba w co drugim zestawie z City, ale przynajmniej tors występuje nieco rzadziej.
I w końcu jej mąż. Tutaj głowa i włoski są również wszechobecne w City, ale przynajmniej tors to coś nietypowego – owszem, pojawiał się, ale to już nie jest jakieś kompletne pospólstwo.
Podsumowując – Domek na drzewie to świetny zestaw, ale nie dla wszystkich. Wiem to z własnego doświadczenia, że to nie jest konstrukcja do zabawy – została ona raczej stworzona do stania na półce. Świadczą o tym nieprzystosowane wnętrza oraz wszędobylskie detale, które można strącić zupełnie przypadkowo i nie zorientować się, że coś się stało. Ich późniejsze przyczepianie to koszmar – trzeba przeanalizować instrukcję, aby sprawdzić, gdzie wcześniej wisiały. Poza tym dochodzą do tego bardzo słabe minifigurki. Ogólnie polecam ten set, ale 1200 złotych jest on zdecydowanie niewarty.