Trochę brak mi słów. Właśnie złożyłem ten zestaw o długiej nazwie Domek rodzinny i samochód elektryczny. Dziesięć na dziesięć. Koniec recenzji.
Numer katalogowy: 60398
Cena katalogowa: 239,99 złotych
Tematyka: City
Rok premiery: 2023
Liczba elementów: 462
Grupa wiekowa: 6+
Podseria: Życie codzienne
Mimo, że liczba elementów nie powala, jest to średniej wielkości zestaw. W środku dostajemy pięć woreczków i aż trzy instrukcje (LEGO, i gdzie tu ta ekologia?), a także niewielki arkusz z naprawdę ciekawymi naklejkami – ale do tego wrócimy.
W każdym razie, jeszcze zanim obejrzymy ten zestaw, chciałbym zwrócić uwagę, że mieliśmy już w tej serii dom rodzinny z samochodem elektrycznym. Mówię tu o zestawie 60291 Dom rodzinny, obecnie już wycofanym. Sam wszedłem w jego posiadanie, w sumie to on zapoczątkował moje miasto. W każdym razie był to dobry zestaw. Miejscami trochę pusty, miejscami trochę nudny i miejscami trochę nielogiczny, ale jak widać dobrze się sprzedawał, bo, no cóż, doczekał się drugiej generacji. Obok macie zdjęcia tej konstrukcji. Jestem ciekaw, czy znajdziecie przynajmniej dziesięć podobieństw do Domku rodzinnego z samochodem elektrycznym.
Ale zanim zajmiemy się tymi dużymi konstrukcjami, wokół których ta cała recenzja krąży, rzućmy okiem na malutką bramkę, składającą się zaledwie z trzech elementów. Wygląda dobrze… Ale nic więcej.
Rzućmy więc okiem na samochód elektryczny który się tu znalazł. Jest to hatchback, który swoją drogą może być też SUV-em, bo okazuje się naprawdę wysoki w stosunku do minifigurki. Mniejsza z tym. Ważne, że wyszedł im naprawdę dobrze. Kolorystyka do siebie pasuje, i może ten element maski nie jest mistrzostwem (niezbyt dobrze prezentuje się z tym gniazdem ładowania na górze), jest to dobra konstrukcja, która ma charakter. Bardzo podobają mi się te przednie i tylne lampy, jest również przyzwoite wnętrze (chociaż może gdyby pokombinowali, to by zmieścili tu dwie minifigurki). Mam tylko wrażenie, że czerwone światła niezbyt dobrze zgrywają się z płytką nad nimi, i że ogólnie samochód lepiej by wyglądał, gdyby był to sedan, lecz jest to naprawdę dobry dodatek, a ja po prostu szukam słabych stron na siłę.
Zacznijmy od tego, że nie mówimy tutaj o dużej budowli. Budynek jest wymiarów 24×20 studów. Trzeba jednak przyznać, że wygląda świetnie. Po prostu uwielbiam jego kolorystykę, świetnie wygląda ten niebieski, duży dach i ,,drewniana” elewacja, a także szklarnia, garaż, i ogólnie wszystko tu do siebie idealnie pasuje. Można to też łatwo podzielić na kilka modułów, a więc tak będziemy ten zestaw omawiać. Uwaga, będę się rozpisywać.
A więc teraz sam dom. Na początek szklarnia, która pełni tutaj rolę małego ogródka. Same ściany to prosta konstrukcja złożona z dużych szyb, które u mnie niestety były porysowane. Warto zwrócić uwagę na te skośne ramy okienne, które składają się na dach – w tym kolorze to ich jeszcze nie widziałem. Szkoda tylko, że nie postarano się wypełnić przestrzeni pomiędzy nimi – i tak została nam dziura. Przed oranżerią ustawiono też donicę z kwiatami, którą możemy sobie odpiąć (w końcu całość jest modułowa), ale, szczerze mówiąc, nie wygląda to aż tak dobrze.
W każdym razie, w środku nie znalazło się dużo miejsca, i zagospodarowano je na stolik i parę dodatków, na które składają się skrzynie z marchewką i pietruszką (świetna okazja na nowy odlew, ale niestety nam go oszczędzono) oraz krzew z pomidorami. Wykonano go naprawdę dobrze, ale przez to, że jest samotny, przestaje się czuć, że to szklarnia, a bardziej że to ogródek pod dachem. Na górze ustawili też płytkę z paroma liśćmi, ale nie wyglądają one zbyt dobrze. Ogólnie ta część dobrze wygląda podłączona do całości, ale samodzielnie już nie. To chyba najsłabsza część zestawu.
Przejdźmy jednak już do głównej bryły budynku, zaczynając od garażu, a raczej wiaty, pod którą swoją drogą całe auto się nie zmieści. W każdym razie, nie można oczekiwać zbyt wielu detali od tej części, chociaż projektant rzeczywiście starał nam się to urozmaicić. Jest tu grządka z jakimiś kwiatami, a na dachu rosną liście – dodaje to całości życia. Na ścianie jest jeszcze ładowarka, przykryta pod dwoma nadrukami z symbolem baterii. Dobrze, że nie dostaliśmy naklejki.
Pora więc przejść przez ten nietypowy chodnik do tych szklanych drzwi na parter. Z zewnątrz wygląda świetnie, jak już mówiłem, uwielbiam tą imitującą drewno elewację, ale z lewej strony widocznie coś im nie wyszło – dwa szare klocki trochę psują ten styl. Zestaw broni się jednak tym, że tą część zakrywa szklarnia, więc nie będzie to widoczne. Punkt dla niego.
Dopiero, gdy wejdziemy do wnętrza, zaczyna się coś dziać. Widać tutaj, że designer starał się upchnąć jak najwięcej do tej małej budowli. I w sumie wyszło to na dobre, bo kuchnia jest mistrzowska. Aneks kuchenny jest cały utrzymany w realistycznej, białej kolorystyce. W rogu mieści się niewielki zlew, a dalej na blacie trzeba przyczepić naklejkę z dwoma palnikami indukcyjnymi. Może się wydawać zbędne, ale wygląda świetnie – podobnie jak lodówka ustawiona głębiej. Trzeba było trochę na nią poprzyklejać, ale efekt jest świetny – tym bardziej, że w środku nie znalazła się pustka, a kartonik mleka, a w szafce wyżej umieszczono dwa kubki. Nie wspomniałem też o szufladzie, w której znalazły się dwa widelce i tasak. A, i jeszcze patelnia i garnek zawieszone na ścianie. Ogólnie, znalazło się tutaj pełne wyposażenie. W rogu stoi również turkusowa kanapa. Nie oszałamia, ale minifigurki mają gdzie usiąść, zamiast iść do szklarni.
Ale to nie wszystko, bo za ścianą zmieszczono jeszcze miniaturowa łazienkę. Widać, że starano się tutaj bardzo, aby zmieścić cały sprzęt – i jest tu prysznic i ubikacja, ale umywalki już zabrakło. Szkoda, ale gdyby ją tu na siłę wepchnąć, to nie wyglądałoby już tak dobrze. Cieszmy się, że jest – nawet niektóre modulary się takim pokojem nie pochwalą.
Pora więc wdrapać się po wyimaginowanych schodach na pierwsze piętro – poddasze. Jego wygląd zewnętrzny nie przypadł mi aż tak bardzo jak parteru – średnio podoba mi się to ustawienie okien, ale trudno oceniać to pojedynczo – w całości domek wygląda świetnie. Wracając do tematu, umieszczono tu duży, spadzisty, granatowy dach, na którym zamontowano panele słoneczne. Wiem, że nadruki kosztują, ale czemu tak mało? Gdyby wyłożyć prawie całość takimi płytkami, a z pustych w tym samym kolorze zrobić ramkę, wyglądałoby to świetnie. W sumie, może sam wprowadzę taką modyfikację? Myślę, że odpowiedzią jest cena, która w Stanach jest na poziomie Przytulnego domku z Creator 3w1 i Domu z filmu ,,Odlot” z Disneya. Tutaj te dwa kosztują sporo więcej, a poza tym w Internecie możecie już kupić taki za 170 złotych, więc raczej to nie problem. Wracając do konstrukcji, chcę tylko zauważyć jeszcze jedną dziwną rzecz w tym dachu – a mianowicie z drugiej strony zabrakło paneli, ale i tak umieszczono tam te płytki – tyle że bez nadruków. Czasem trudno zrozumieć LEGO…
Tutaj wnętrze ponownie gra dużą rolę, bo na pierwszym piętrze znalazły się sypialnie, do których łatwiejszy dostęp mamy po otwarciu dachu. Zajrzyjmy może najpierw do pokoju dziecka. Umieszczono tam ładne łóżko, a także coś w rodzaju biurka (z kontrolerem do gry na nim) i na ścianie telewizor. Na naklejce jest ekran z jakiejś gry, a więc chłopak jak widać lubi sobie pograć po lekcjach.
Rodzice mają swój pokój po drugiej stronie. Dziwi mnie to, że znalazła się tam rama, ale drzwi już nie, jakby chcieli zaoszczędzić na elementach. W sumie co za różnica? Ważne, że jeśli chodzi o wyposażenie, to też się postarano. Dostajemy tu duże łóżko małżeńskie, małą szafkę z telefonem na nim i dwie półki z kwiatami. W ich przypadku jestem trochę zdezorientowany – jest na nich trochę pusto, mogliby tam coś dodać, ale wygląda to ładnie i jest dobrą ozdobą, więc w sumie nie ma się tu raczej do czego przyczepić.
Kolejnym faktem przemawiającym na korzyść tego zestawu są minifigurki – znajdziemy je tu trzy, tyle samo, co miejsc do spania w środku. To mi się podoba!
Zacznijmy więc od mężczyzny. Dostał on klasyczne nogi, ale w rzadkim kolorze piaskowej zieleni. Uwielbiam jego sweter, który chyba zaliczył tu debiut, podobnie jak głowa – jest ona dosyć nietypowa, z czarną brodą i okularami. Włosy za to są już bardzo popularne, za sprawą Duke’e DeTaine’a, który używa dokładnie takiego samego odlewu. Jako akcesorium otrzymaliśmy jeszcze konewkę – bardzo lubię ten element, tym bardziej, że nie jest taki częsty.
Następna, damska minifigurka również nie wygląda źle. Dostała bordowe spodnie i tors z nadrukiem jasnoniebieskiej narzutki z sukienką pod nią. Ta część pojawiała się już kilka razy, i wciąż wygląda świeżo. Minifigurka otrzymała też prostą, uśmiechniętą twarz, jedną z wielu bardzo podbnych, jak i nowe (z tego co wiem) włosy. Są to zakręcone, brązowe loki, spięte z tyłu w kok. Ja jestem fanem.
I na koniec chłopiec, niemniej interesujący, bo oprócz klasycznych, krótkich nóżek w popularnym kolorze niebieskim, ma też zupełnie nowy tors. Nie jest to jakaś rewolucja, ale podoba mi się ten prosty nadruk z dinozaurem. Twarz, swoją drogą, też tu zadebiutowała – to również klasyczny uśmiech, bez alternatywnego wyrazu twarzy, ale z aparatem słuchowym – tego jeszcze w LEGO nie widzieliśmy w przypadku dziecka. Chłopak otrzymał również niebieską czapkę z daszkiem i białą piłkę do nogi jako akcesorium.
Ale nie możemy jednak zapomnieć o jeszcze jednej gwieździe tego zestawu – małym owczarku niemieckim. To już moja druga sztuka tego odlewu, pierwszą zdobyłem przy zakupie styczniowego Treningu psów policyjnych, i wciąż jest to jeden z moich ulubionych zwierzaków w LEGO. Szczeniak jest uroczy i szczegółowy, a do tego zgadza się skalą z jego dorosłą wersją.
Tak się robi zestawy z City. Oryginalna konstrukcja, solidne dodatki, szczegółowe wnętrza, dobrze wykorzystane naklejki i nieszablonowe minifigurki. Mimo, że ma parę wad, jest to wręcz zestaw idealny. Polecam absolutnie wszystkim, tym bardziej, że jego cena wciąż spada. Ja już przygotowuje dla niego miejsce w mieście.