Kwiecień 2023. Wtedy to wyszła pierwsza od piętnastu lat fala LEGO Indiana Jones. To było wielkie wydarzenie.
Te zestawy są jednak wycofywane – już 31 grudnia 2024. Za mniej niż pół roku. Trzeba więc zadać sobie wreszcie pytanie: czemu dostaliśmy tylko trzy zestawy? Czemu to była jedyna fala? Jeśli tylko tyle mieli do powiedzenia, czemu przywracać LEGO Indiana Jones?
Seria stara jak świat
Kiedy zapowiedziano, że Indiana Jones dostanie sequel, czwartą część, LEGO uznało, że to perfekcyjna okazja. Mieli oni przecież już bardzo dobrą relację z Lucasfilmem, tworząc na ich licencji zestawy ze Star Wars. Okazja była wręcz idealna.
Tak więc w styczniu 2008 dostaliśmy pierwszą falę LEGO Indiana Jones, bazującą na trzech pierwszych filmach, aby potem w maju wypuścić potężną linię zestawów bazującą na najnowszej części. I kiedy sama produkcja przyjęła się… cóż, nie przyjęła się wcale, to konstrukcje na niej oparte – i w ogóle cała seria – trzymały poziom. Nawet dzisiaj, patrząc na te zestawy widać może, że nie są one najnowsze, ale zdecydowanie nie wyglądają antycznie. Niektóre z tych konstrukcji nie zestarzały się ani trochę.
Też zauważyłem, że ta seria robiła trochę dziwne rzeczy z oczami minifigurek, modyfikując ich kształt i kolor, aby na przykład stworzyć skośne oczy typowe dla Azji. Do dziś nie wrócili do tego konceptu, więc może był ku temu jakiś powód.
Wracając do tematu – LEGO wypuściło jeszcze dwie kolejne fale, w styczniu i czerwcu 2009, wycofując ostatnie zestawy pod koniec 2010. I to było wszystko. Łącznie szesnaście konstrukcji, które po jakimś czasie stały się wręcz kultowe i bardzo pożądane wśród kolekcjonerów.
Jednak czas Indiany Jonesa jako popularnej marki się skończył, a seria miała już nie powrócić. Skończyło się to jednak trochę inaczej.
Indiana kontratakuje
Kiedy Disney przejął Lucasfilm jasne było, że prędzej czy później spróbują ostatni raz wykorzystać Indianę Jonesa. I po wielu przełożeniach i komplikacjach, część piąta miała pojawić się w czerwcu 2023.
Jako że relacje LEGO z Disneyem i Lucasfilmem się nie pogorszyły, duńska firma wróciła do tematu z planem na dwie fale. W kwietniu miały się pojawić cztery zestawy bazujące na oryginalnych trzech filmach, a potem, latem, cztery kolejne – tym razem oparte na najnowszym Artefakcie Przeznaczenia.
Po drodze jednak trochę się sprawa pokomplikowała i z ośmiu modeli dostaliśmy… trzy.
Zawsze lepszy rydz niż nic, a te trzy zestawy trzymały naprawdę wysoki poziom – Pościg myśliwcem, Ucieczka z grobowca i Świątynia złotego posążka to modele warte swojej ceny, szczegółowe, wyjątkowe, pełne detali i fantastycznych minifigurek. Pościg kupię jeszcze w tym roku na sto procent, bo staniał jak szalony. Do jakości tej niewielkiej fali nie można się przyczepić.
Co jednak się stało z pozostałymi pięcioma zestawami? Cóż, to dosyć dziwna historia…
Zagłada Świątyni Zagłady
Zestawem, który zaczął to domino była najprawdopodobniej Świątynia Zagłady – model o numerze 77014, mający być największą z konstrukcji bawialnych w kwietniowej fali – i również raczej najgorszą, chociaż co do tego pewności mieć nie możemy, bo nigdy go nie wydano.
Świątynia była już gotowa do premiery, wyciekło pierwsze zdjęcie pudełka, model wystawiano nawet na targach zabawkarskich w Norymberdze – jednak tuż przed premierą zestaw anulowano.
Druga fala… nigdy nie wyszła
Co jednak ciekawsze, cztery kolejne zestawy oparte na Artefakcie przeznaczenia, które były raczej w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach gotowe, z planowaną letnią premierą… nigdy się nie pojawiły na rynku. Nigdy nie dostaliśmy ich zdjęć, LEGO po prostu po cichu anulowało całą falę. I to było wszystko z Indiany Jonesa.
Czemu to nie był godny powrót?
Mam wrażenie, że LEGO nie potraktowało zmartwychwstanie Indiany Jonesa z uwagą, po prostu wyrzucili parę zestawów i to wszystko – żadnej kampanii reklamowej, nic. Dlaczego tak się stało? Cóż… odpowiedzią jest ideologia LEGO.
To mogłoby tłumaczyć anulowanie Świątyni Zagłady – centralną częścią był tam ołtarz, i po prostu w ostatniej chwili podjęto decyzje, że nie jest to dobry pomysł na zestaw 10+. Ostatnim razem, kiedy to miejsce oddali w klockowej wersji skupili się tylko i wyłącznie na kolejce, i zestaw tamten spotkał się z entuzjazmem.
Możliwe, że LEGO dostało prośbę od Disneya, aby zrobiło zestawy z Indiany Jonesa, ale Duńczycy pod koniec uznali, że może się ta akcja źle skończyć – tak więc ucięli Świątynię, ucięli drugą falę, a pozostałe trzy zestawy wypuścili po cichu.
To po prostu ironiczne, że z okazji nowego filmu zaprezentowali modele bazujące na poprzednich, które miały prowadzić do fali opartej na nowej produkcji… ale do tego nigdy nie doszło.
Tak więc z końcem tego roku słuch po LEGO Indiana Jones ponownie zaginie, więc ja bym radził brać te trzy zestawy spróbować gdzieś dorwać, jeśli jest się fanem tego typu tematów, bo są one ostatnimi czasy przeceniane niemalże o połowę. No i są to po prostu bardzo dobre konstrukcje – najprawdopodobniej jedyne historyczne zestawy, które otrzymamy w najbliższym czasie. I ostatnie wcielenie LEGO Indiana Jones.