Czerwony autokar nie zaskakuje – i dobrze.

Podejrzanie długo nie robiłem recenzji żadnego zestawu z City. A więc chyba pora to zmienić.

Dzisiaj recenzja niepozornego autokaru turystycznego – konstrukcji, która cenowo znajduje się mniej więcej na pograniczu zestawów budżetowych i średniopółkowych, i która to raczej mnie nie zaskoczyła – tyle że miałem co do niej bardzo wysokie oczekiwania.

Czerwony, piętrowy autokar

Numer katalogowy: 60407
Cena katalogowa: 124,99 zł
Tematyka: City
Data premiery: Czerwiec 2024
Liczba elementów: 384
Grupa wiekowa: 7+
Podseria: Pojazdy

Naklejki kontratakują

To nie jest zestaw 18+ – a więc raczej nie ma co tu liczyć na designerskie opakowanie czy specjalną sekcję w instrukcji. Otrzymujemy tutaj absolutny standard – trzy woreczki z klockami (papierowe – zaczynam się już do nich przyzwyczajać, widocznie każda z czerwcowych nowości została w takowe wyposażona), wspomnianą już wcześniej instrukcję z trochę brzydką grafiką oraz naklejki. Jakoś się od nich ostatnio odzwyczaiłem, ani Kot, ani Nowoczesna willa, ani mały Sokół Millenium (recenzja wkrótce), żaden z wielu składanych przeze mnie ostatnio zestawów nie miał naklejek. A tu dostajemy ich aż dziewięć, a więc… szybka matematyka… co czterdziesty drugi klocek jest oklejony. No może nie jest aż tak źle.

Naprawdę konkretna konstrukcja

Autobus turystyczny nie jest mały. Naprawdę, to solidny model, o, o dziwo, identycznych wymiarach co autobus z Dworca kolejowego, który to recenzowałem wieki temu. Pamiętam, że ten model bardzo chwaliłem, ale wygląda na to, że nowa wersja jest wielokrotnie lepsza – dosłownie, dla mnie największym minusem tej budowli jest to, że nie jest to autobus miejski, bo to to, co tygrysy lubią najbardziej, ale taki też jakoś się użyje w mieście. Dla autokarów zawsze znajdzie się miejsce.

Wracając do tematu, bo jak zawsze zbaczam z torów – piętrowy autobus to przykład tego, jak powinno się robić małe zestawy. Myślę, że porównanie z poprzednikiem zrobię innym razem, a teraz po prostu omówmy sobie wszystkie części tego pojazdu.

Rzeczywiście ciekawy autobus

Naprawdę zaskakuje mnie, że projektantowi udało się stworzyć autokar, który wygląda wyjątkowo. Nawet takie z prawdziwego życia są do siebie bardzo podobne, a co dopiero LEGOwe autobusy – tutaj jednak mamy do czynienia z rzeczywiście ciekawym projektem zewnętrznym.

Przede wszystkim, kolorystyka – czarny i czerwony to może nie jest nieznana ludzkości kombinacja, ale wygląda naprawdę dobrze z tą ciemną pręgą idącą przez całą długość pojazdu i płynnie przechodzącą w mroczny tył maszyny. Do tego żółte akcenty fajnie przełamują całość, a niebieskie wnętrze i naklejki… cóż, nie jestem pewien, czy wygląda to świetnie, ale nie prezentuje się też źle.

Ogólnie, nalepki mocno dodają charakteru autobusowi, i chociaż nie są niezbędne, to zawsze jakieś fajne detale. No, poza tą reklamą z tyłu. Wygląda jak żywcem wyjęta z jakiegoś komiksu o Kaczorze Donaldzie.
Całość jest spójna, w pewien sposób elegancka z wszechobecnymi zaobleniami. To tak aerodynamiczny autokar, jak to tylko możliwe.

Jest to też model lekki i naprawdę stabilny – wbrew pozorom, środek ciężkości jest tu dosyć nisko i trudno ten podjazd przewrócić. Może ma z tym coś wspólnego fakt, że podwozie autobusu jest zawieszone bardzo, bardzo nisko, wygląda wręcz, jakby szorował nim po ziemi – i daje to naprawdę ciekawy efekt, który naprawdę mi się podoba.

Funkcje bawialne nie przeszkadzają wyglądowi (i vice versa)

Podoba mi się bardzo przód autobusu – to jakby wycięcie po prostu sprawia, że całość wygląda oryginalnie, oraz na górze umieszczono też sprytną funkcję zabawową – nadrukowane tablice z kierunkiem można obracać, kierując kurs do parku, muzeum, śródmieścia lub nabrzeża. Super sprawa, szkoda tylko, że przez to pasażerowie średnio mogą widzieć do przodu.

Autobus z obu boków wygląda inaczej – z lewej strony umieszczono tu dwie pary przeszklonych drzwi (mam wrażenie, że przednie są trochę za szerokie, można by tu użyć tych nowych, węższych), z prawej za to mamy po prostu dużo okien, aby pasażerowie mogli podziwiać krajobrazy.

Na dachu też zadbano o widoczność, za pomocą łuków tworząc naprawdę bardzo fajnie wyglądające wcięcie, przez które powinno się dobrze widzieć widoki – zadbano tu też o barierki, aby nikt przypadkiem nie wypadł.

Tył za to daje wrażenie sportowego – zapewne przez to, że jest cały czarny, ale według mnie po prostu wygląda trochę zadziornie, jak dziwnie by to nie zabrzmiało.

Poza dziwną reklamą nawiązującą do większego zestawu (przynajmniej fajnie, że jakaś jest) mamy tu też jeszcze jedno logo przypominające o tym, że jest to trasa wycieczkowa, a także lampy, które to aż się prosiły o pociągnięcie światła stopu przez całą szerokość tyłu… ale umieszczono je na górze.
Otrzymujemy tu jednak jeszcze jedną funkcję zabawową – otóż tylną klapę da się uchylić, ukazując silnik… a, nie, jest to oczywiście autobus elektryczny – w sumie powinienem się domyślić, bo lampy z przodu są niebieskie (tak to działa w City).

A więc zamiast potężnej jednostki napędowej dostajemy tu nadrukowaną baterię. To totalnie tak nie działa, ale to zestaw kierowany do dzieci. Można to przeżyć.

Pojemność trzydziestu pasażerów

No, około – w tym oto autobusie znajduje się zaledwie osiem miejsc dla pasażerów, pięć na górze i trzy na dole, ale dzięki temu mamy tu też sporo przestrzeni dla stojących podróżnych – i, jeśli się postarać, to trzydzieści minifigurek może tu wejść.

No i nie należy też zapominać o kierowcy, chociaż jego miejsce jest raczej proste – nie dostał nawet normalnego fotela. Plus jednak należy się za zegary i przyciski od skrzyni biegów, szkoda tylko, że są poza szoferką.

Uwaga, kolejna funkcja zabawowa – w centralnej części można przypiąć wózek dla dziecka (do którego niedługo przejdziemy), aby nie latał po całym pojeździe. Fajna rzecz.

Oraz, coś czego się nie spodziewałem – mamy tu schody na dach.

Może to trochę oczywiste, ale tej przestrzeni z tyłu nie pokazano na materiałach promocyjnych – założyłem więc, że zamierzano ukryć fakt brakującej klatki schodowej.

W sumie jest tu mało miejsca, zestaw jest tani, a więc nawet bym mu to wybaczył – ale na szczęście się myliłem. Więc skoro w takim niewielkim autobusie potrafią zmieścić schody, to nie wiem, jak w ogromnych zestawach 18+ ich brakuje.

Załoga tej oto maszyny

Znajdziemy tu cztery i pół minifigurki – dlaczego pół? Chodzi mi oczywiście o małe dziecko, które zostało tu dołączone, i trudno mówić o nim jako o pełnej figurce (wygląda ono jednak naprawdę czadowo). To jednak pierwszy zestaw, w którym do takiej postaci dorzucono też wózek – i wow, jest to przerażająco szczegółowy odlew, który wydaje się wręcz wyjęty z jakiegoś domku dla lalek, nie LEGO.

Poza tym nieletnim osobnikiem i jego środkiem transportu znajdziemy tu jego mamę, która jest ultra generyczną minifigurką (każdą z jej części mam przynajmniej dwukrotnie), ale także przewodnika i kierowcę autobusu – z mikrofonem, naprawdę eleganckim uniformem oraz twarzą wyraźnie zmęczoną życiem. Jest też tu dwójka turystów, kobieta z bardzo fajnymi, kręconymi, potarganymi włosami i nową bluzą oraz brodaty mężczyzna okularnik, ubrany w po prostu czadową koszulę i beret.

Do zabawy, do wystawy

Jak ja uwielbiam rymować nagłówki podsumowań!

Autobus turystyczny to absolutnie świetny mały zestaw, który wygląda po prostu czadowo, a zarazem wyposażony jest w parę naprawdę ciekawych funkcji zabawowych. Przy cenie, która potrafi teraz spaść poniżej dziewięćdziesięciu złotych to nie tylko świetny model do zabawy, ale również ciekawa propozycja dla starszych fanów budujących miasta – na makiecie będzie wyglądać wspaniale.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top