Statek międzygwiezdny nie pasuje do City

Zajęło mi to rok, ale stało się – pora przyjrzeć się wreszcie zestawowi z głośnego LEGO Space.

Dzisiaj na metaforyczny stół recenzencki wlatuje Statek międzygwiezdny – z serii City, ale oznaczony także logiem Space. Kosztuje on niewiele, trafia na dobre promocje, i na pierwszy rzut oka wygląda naprawdę dobrze – tylko czy rzeczywiście warto go kupić?

Do przewidzenia

Powoli kończą mi się nagłówki do serii unboxingowej, bo z każdym kolejnym zestawem wygląda to tak samo – i tu jest ponownie. W pudełku dostajemy dwa plastikowe woreczki i instrukcję, a dodatkowo dwa luźne, duże klocki. Dużą zaletą tego zestawu jest brak naklejek – znajdziemy tu jedynie nadruki, co powoli robi się trendem w City.

Kryzys tożsamości

Powiem to od razu – statek wygląda zaskakująco dobrze, szczególnie w tej cenie. A więc proszę bardzo, możecie już skończyć czytać tą recenzję, oto i werdykt. Jeśli jednak szukacie szczegółów, o zapraszam.

No właśnie, zacznijmy może od tego – ten statek jest naprawdę szczegółowy. To nie tylko biała, nudna bryła, ma on swój charakter, jest opływowy, pełen ostrych kątów, chociaż nie podoba mi się jego profil od boku – wydaje się on trochę zbyt płaski. To, co jednak doceniam, to kolorystyka, biały nadaje modelowi trochę nowoczesności, czarny fajnie z nim kontrastuje, a nowy pomarańcz jest przepiękny i świetnie przełamuje ten monochrom.

To, co jednak najbardziej mnie zaskakuje, to fakt, że ten zestaw nie wygląda, jakby należał do City – wydaje się bardziej być jakimś młodszym bratem pojazdów z Galaxy Squad czy Space Police III. Ale konkrety.

W szczególe

Zaczynając od dziobu statku, jest on wykonany pięknie, białe płaty schodzą się w elegancki klin, czarny akcentuje je fantastycznie, a ciemna, długa szybka wygląda tu naprawdę czadowo.

Wnętrze pojazdu jest jednak raczej minimalistyczne, jest miejsce dla jednego pilota, a także dwa proste sterowniki i… hologram? Cóż, mówiłem coś o tym, że to nie do końca City?

W centralnej części maszyny znajdzie się cały napęd statku międzygwiezdnego. Skrzydła po bokach wyglądają nieźle, chociaż trochę za dużo tu czerni, uwielbiam też te dwa silniki po bokach z płatami z tyłu – i, jak wspomniałem, nie ma tu naklejek.

W samym centrum znajduje się za to dosyć dziwnie wykonane miejsce na paliwo, które jest motywem przewodnim Space w City – można je wpiąć w statek tuż obok logotypu serii, i szkoda tylko, że wokół jest tyle wolnej przestrzeni.

To jednak nie wszystko, bo kryje się tu również sprytny mechanizm – jak sobie spojrzycie na tył pojazdu, to wygląda on raczej przeciętnie, ten wielki, długi silnik wydaje się jakiś dziwny.

Cóż, wciskając mocno paliwo, otwiera się on – w ten sposób statek wchodzi w swój tryb międzygwiezdny, i cały tył wygląda dzięki temu naprawdę świetnie. Bardzo doceniam takie dodatki.

Jednoosobowa załoga

Minifigurkę mamy tu jedną – ale wygląda fenomenalnie. Jest to astronautka w nowym, futurystyczny, niezwykle szczegółowym skafandrze. Jej twarz też jest dosyć oryginalna, ma tam coś w rodzaju tatuażu, co pierwszy raz widzę w City.

Dodatkowo, pilotka ma monstrualny plecak odrzutowy, który można odpiąć, aby zrobić z niego latającego robota. Mówiłem, to nie City!

Co tu więcej mówić…

Statek międzygwiezdny to świetny zestaw. Pojazd wygląda bardzo dobrze, dopełnia go czadowy mechanizm i fantastyczna minifigurka, i choć nie jest to klasyczny zestaw z City, to naprawdę konkretna propozycja w solidnej przystępnej cenie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top