Jako że 1 grudnia zbliża się wielkimi krokami, dzisiaj recenzja (chwilowy odpoczynek od przecieków) kalendarza adwentowego LEGO City z zeszłego rokul
Numer katalogowy: 60303
Cena katalogowa: 99,99 zł
Tematyka: City
Rok premiery: 2021
Liczba elementów: 349
Grupa wiekowa: 7+
Podseria: Kalendarze adwentowe
Nie będę wiele mówić o tych małych konstrukcjach. Nigdy nie byłem ich fanem i raczej nie znajdę im jakiegokolwiek zastosowania. Zawsze dostaniemy parę ciekawych elementów. Najlepiej z nich prezentuje się chyba ośnieżona choinka, wygląda naprawdę pięknie. W porządku jest też bałwan, ciekawi mnie tylko, skąd wzięły się na nim włosy.
Pora na minifigurki. Jest ich siedem, wszystkie to postacie z serialu LEGO City Adventures.
Będziemy wyjątkowo iść od lewej strony, gdzie pierwsza jest Betty, złodziejka. Ta postać pojawiła się już w wielu zestawach, nie jest to unikat dla tego zestawu. Mimo wszystko bardzo lubię jej wygląd, jest to porządna minifigurka. Ma dwa Jako wyposażenie dostała kij do hokeja, w ręku ma diament.
Dalej sierżant Sam Grizzeld. Minifigurka też już się pojawiała – a jak na aktualny moment to jest chyba w podobnej liczbie zestawów co Betty. Sama minifigurka też jest fajna. Zawsze dobrze wygląda ten uniform podniebnej policji, ma też bardzo fajną twarz z wąsem i siwe włosy z zakolami. Na wyposażeniu trzyma również kij do hokeja, ma też żółty krążek.
Następnie Tom Cylinder, który debiutuje w tym kalendarzu. Wygląda super, ma bardzo fajną twarz z okularami i szerokim uśmiechem, uwielbiam też jego sweter. W ogóle teraz sobie zdałem sprawę, że ostatnio widziałem go wiosną. Pewnie gdzieś się zapodział w mieście. W każdym razie ma na głowie cylinder, ma też czerwony szalik.
Następnie Bob, strażak. Jest porządny i posłuszny. Postać ta aktualnie pojawiła się już w paru zestawach, a ten nie był jej debiutem. Dodatkowo cały strój strażaka już się wiele razy pojawiał, unikalną mamy tu tylko twarz z bokobrodami. Jako wyposażenie ma siekierę.
I teraz Mikołaj, jak zawsze jest w 24 okienku. Ma typowy, mikołajowy strój i na wyposażeniu megafon. Oczywiście jest to postać z serialu. Sam Mikołaj się tam pojawił, tu akurat mamy Fendricha, czyli w sumie głównego antagonistę serialu, choć w sumie nie jest to takie proste. To debiut jego twarzy (bo innej części dedykowanej mu nie mamy).
I ostatnia figurka, Sherley Keeper. Też już się pojawiała, ma bardzo fajną kamizelkę i rude włosy przycięte, jak to nazywam, ,,na mopa”. Twarz ma tylko jeden wyraz, ale ma ciekawe, wielkie okulary powiększające jej oczy.
Jak dla mnie kalendarz był w porządku, i lubię go jako fan serialu. Jeśli jednak go nie widzieliście, to raczej nie jest to najlepsza możliwa pozycja na liście kalendarzy adwentowych. Mamy tu parę ciekawych elementów, ale poza tym – nie najepiej.