Uznajmy ten wpis jako swego rodzaju sequel do artykułu o LEGO Mario Kart – podczas oglądania tej krótkiej prezentacji z okazji Dnia Mario, wpadło mi do głowy pytanie – czemu nie mamy eventów LEGO?
A więc zajmijmy się tym tematem – a jest on raczej trochę niejasny, ponieważ… nie ma tego dużo. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Czy kiedykolwiek było coś takiego jak LEGO Event?
Wygląda na to, że… tak. Była w końcu ta prezentacja Mario, premiera tej serii dostała też minutowe wideo, które mogłoby być ultrakrótkim eventem, kiedyś premiera serii Boost odbyła się na livie, ale nie było, nie mówiąc o tym, co się dzieje na Comic Conie – ale to wszystko są wyjątki, pojawiające się raz na bardzo długi czas. Takim dużym wydarzeniem, które miało być regularne, okazał się LEGO Con. Chociaż na początku były domysły, że chodzi o oświetlenie do zestawów.
Tak, tajemnicze logo podświetlonego klocka i hasło ,,It’s on!” dawało do myślenia, ale ostatecznie wyszedł z tego dosyć średni event. Live miał miejsce w połowie 2021, i dla fanów były to dwie godziny, cóż… dosyć prostych faktów.
LEGO Con skupił się bardziej na odkrywaniu całego świata klocków, a nie rozmowie o konkretach, a to, co zaplanowali, było po prostu trochę nudne. I choć rzeczywiście nie była to niskobudżetowa produkcja, nie zmieniło to faktu, że zestawy, które tam pokazano, wyciekły już jakiś czas wcześniej.
Z drugim LEGO Con Duńczycy zmienili perspektywę – i co prawda były tam momenty po prostu trochę zbędne, różne wstawki, w międzyczasie trwało tam jeszcze LEGO Masters, ale tym razem powstrzymali przecieki i nowe konstrukcje rzeczywiście były zaskoczeniem – i mówimy tu o kolosach w stylu Justifiera, Sanctum Sanctronum, flagowaca z Avatar i obu modelach rocznicowych.
I jak już wszystko zaczęło się układać… LEGO Con 2023 nigdy się nie pojawił.
Tylko dlaczego w sumie taki event robić?
Pora na moment dziwnego porównania – LEGO i Apple.
Osobiście wolałbym wybrać jakąś inną firmę, ale amerykański gigant naprawdę dobrze zgadza się z duńskim gigantem – oba giganty są, cóż, gigantami, tworzą produkty premium, często zdecydowanie za drogie, dbają o jakość, mają szalenie wyglądające siedziby, są rozpoznawalne na całym świecie i rządzą na swoim rynku.
W sumie to naprawdę intrygujące, jak te dwie korporacje się przypominają… W każdym razie, przytaczam to tutaj, bo Apple też robi eventy. I są naprawdę imponujące, nie tylko w kwestii samej produkcji, ale też statystyk, jakie zbierają.
(W tym momencie wszedłem na YouTube, w celu wejścia na kanał Apple’a i sprawdzenia tych statystyk. A tam, na samym środku strony głównej, siedzi sobie wideo z właśnie tego kanału. A nie wchodziłem na niego od długiego czasu.
Zbieg okoliczności? Cóż, biorąc pod uwagę, że piszę to w aplikacji Google’a… Nie sądzę.
Kończmy już ten nawias. Do rzeczy).
No więc ich najgorzej spisujące się nagrania, transmitowane na żywo na YouTube, zbierają około ośmiu miliona wyświetleń. A te najlepiej? Cóż, prezentacja iPhone’a 15 sprzed pół roku jest już na trzydziestu milionach, a premiera iPhone’a 12 zebrała kosmiczne sześćdziesiąt milionów wyświetleń. Ten film obejrzało więcej ludzi, niż mieszka obecnie w Polsce.
Tak, skala Apple’a i LEGO jest trochę inna, jak i klient jest trochę inny – tyle żeby sześćdziesiąt milionów osób chciało oglądać godzinę firmę chwalącą własne produkty – które kosztują zresztą niemało – to całkiem spore osiągnięcie.
Co by LEGO z tego miało?
Kluczowe pytanie, na które odpowiedź jest całkiem zawiła, ale, mam nadzieję, logiczna.
Kiedy mamy do czynienia ze zwykłą premierą LEGO, zestaw po prostu zostaje wydany na ich stronie. Nie musi być to ciche wydarzenie, niektóre konstrukcje są zapowiadane przez tygodnie na różnych Iksach świata, ale, ostatecznie, są to po prostu zdjęcia. Rendery na białym tle, filmy z obracarki, ujęcia konstrukcji na półce. Nic wyjątkowego.
A teraz wyobraźmy sobie taki LEGO Event – prezentacja zestawu nabiera wtedy zupełnie nowej głębi.
Zakładam, że byłby to po prostu projektant opowiadający o swoim dziele, ale, od razu, dałoby to nam od razu znacznie większy wgląd w to, jak model jest zbudowany, jak działa, jaki był za nim proces myślowy. Jeśli prezentację zrobili by w ciekawy, zabawny sposób – i poprzedzili go naprawdę klimatycznym ujawnianiem – człowiek od razu wie więcej i, przy dobrze skleconym przesłaniu, chce kupić ten zestaw. To mogłoby wyglądać trochę jak te recenzje wideo, tyle że na znacznie wyższym poziomie produkcyjnym i z większą ilością akcji. Ludzki przekaz, projektant, z pasją mówiący o swoim projekcie, znaczy o wiele więcej niż po prostu zdjęcia. Czyli – większa szansa na zakup. Czyli – piniążki.
To wszystko jest kwestia tego, jak by tą treść przekazali. Wróćmy na przykład do tego nieszczęsnego Apple’a. Potrafią oni naprawdę wręcz manipulować widzem, przekazując informacje w ten sposób, że rzeczywiście myśli się o nowym iPhonie jak o rewolucji, gdy tak naprawdę niewiele się zmienia. W en sposób na przykład potrafią mówić o użyciu zeszłorocznego procesora we flagowcu jak o zalecie. W każdym razie, chodzi o to, że dobrze treść przemyślając Duńczycy naprawdę mogliby ludzi nakłonić do zakupu.
Poza tym nie musi chodzić tylko o premiery – bardzo fajnie wymyślono to z wspomnianą prezentacją LEGO Mario, gdzie był to po prostu przyjemny, zabawny kontent do oglądania. W międzyczasie można wpleść krótkie ogłoszenia prasowe, jakieś fakty, może i nawet wyzwania konstruktorskie – i, przede wszystkim, mroczne zapowiedzi, jak we wspomnianej wcześniej prezentacji. Chodzi też o to, aby te eventy były swego rodzaju wyjątkowe, aby zawierały jakieś treści, których nie byłoby nigdzie indziej. Może być to wgląd w projektowanie zestawu, albo coś zupełnie innego, co przyciągnęłoby widzów.
Inna kwestia jest taka, że nie musi być to wcale długi, dwugodzinny film – wystarczy dwadzieścia minut konkretnych premier i fajnych przerywników. Mogliby to na przykład kręcić z LEGO Campus, siedziby, do której trochę trudno wejść pierwszemu lepszemu AFOLowi – raz, że znajduje się w Danii, a dwa, że, cóż, to budynek biurowy, nieupoważnionym wstęp wzbroniony. A gdyby pokazywali jego wnętrza i zewnętrza na nagraniu, niby mimochodem – jak Apple swoją drogą – to nie tylko przyciągnęliby tych, którzy marzyli o zobaczeniu centrali LEGO od środka, ale byłby to też znak, że są otwarci, jakby zapraszali widzów do siebie – i byłaby to sprytna strategia do zbudowania wizerunku. A, poza tym, sam budynek wygląda naprawdę fajnie i stanowi idealną scenerię do gadania o klockach. Mogliby też nagrać to w LEGO House czy Legolandzie – chociaż to byłby bardzo jasny chwyt reklamowy.
No i, oczywiście, firma z pewnością nie robiłaby wielkiego wydarzenia do każdej premiery. Myślę, że mogłoby się to tyczyć tych większych – zestawów 18+, nowych tematyk czy większych fal. Powiedzmy, że w grudniu i maju byłby dwa dłuższe eventy pokazujące nadchodzące fale, gdzie skupiano by się na najważniejszych nowych modelach – flagowych zestawach czy nowych podseriach. Za jednym zamachem można by zająć się paroma większymi seriami – powiedzmy Friends, City, Minecraft i na koniec zupełnie nowy zestaw Icons z niespodzianki. W, powiedzmy, marcu byłoby wydarzenie po jakieś piętnaście minut z paroma bardziej konkretnymi zapowiedziami – na przykład Ideas, Speed Champions, może coś innego z 18+ i krótki teaser na następne miesiące.
Dwoma przykładami, które po prostu mają sens są Black Friday i Dungeons & Dragons. To drugie to tematyka nadchodzącego modelu z Ideas, który na moment pisania jeszcze nie wyszedł – i aż się prosi o zrobienie osobnego eventu. Wiemy, że tak się nie stanie, ale wyobraźcie sobie – dziesięciominutowa prezentacja, gdzie projektanci – fan i ci od LEGO – mówią o różnych funkcjach tej masywnej konstrukcji, wspominają nawiązania do kultowego RPG, mogliby poświęcić trochę czasu na wprowadzenie widzów do tego świata – a na koniec wystarczyłoby wrzucić zapowiedź nowej serii minifigurek, która ma być oparta również na tej licencji.
Event na Black Friday ma jeszcze więcej sensu, jeśli to w ogóle możliwe. Podczas takiego wydarzenia mogliby zapowiedzieć parę ciekawszych zestawów z dużych serii na styczeń, jakąś nowość okolicznościową, i na końcu klasycznie zrzucić bombę w postaci wielkiego zestawu na licencji – w tym roku będzie to chyba rezydencja X-Manów, jeśli dobrze pamiętam. Takie premiery nie tylko by zadowoliły fanów, ale zbudowały napięcie przed pełnymi falami na styczeń.
Jest jeszcze tyle możliwości. W takim alternatywnym wszechświecie restart Friends dostałby własnego live’a, podobnie jak cała sytuacja z LEGO Space.
W sumie trochę nie rozumiem, czemu Duńczycy omijają taką okazję. W końcu nie muszą być to wysokobudżetowe, dwugodzinne szaleństwa, a uwagę AFOLi mieliby od razu, a inni chętnie weszliby dla ekskluzywnych informacji, wglądu w tworzenie zestawu czy samej siedziby LEGO. Potem wystarczyłoby dobrze wszystko ująć i bum – mają fantastyczną reklamę.
Tak się jednak nie stanie – może ze względu na przecieki, może po prostu nie mają siły kombinować, ale ma to według mnie aż zbyt dużo sensu.
Naprawdę, szkoda, LEGO.
To miał być krótki wpis, ale coś wyraźnie nie wyszło. Przynajmniej jest to całkiem kompletna galeria LEGO Campus. Muszę tam kiedyś wejść.