Wielki Chevrolet Camaro jest niewarty uwagi?

14 sierpnia, 2024

Nie wiem, co o tym zestawie myśleć.

Oto Chevrolet Camaro z LEGO Icons – chyba mój największy klockowy zakup w ostatnich latach. I wciąż nie jestem pewien, czy było warto.

To nie będzie zwykła recenzja specjalna, tym razem nie będę się trzymać żadnego szablonu, schematu czy czegokolwiek, to pełna improwizacja. Zaczynając ją pisać nie mam w głowie żadnego werdyktu, myślę, że przyjdzie on w trakcie tworzenia tego tekstu. A może nie. Zobaczymy.

Chevrolet Camaro

Chevrolet Camaro

Z/28

Z/28

Numer katalogowy

0
IC 0 NS

Cena

Złotych
0

Liczba elementów

0
SAM 0 CHODY
Sierpień
0
0 +

Myśl, która mnie od początku dręczyła, to czy Camaro jest tego warty. Bo to nie jest tani zestaw, zapłaciłem za niego niemalże sześćset złotych i za tyle można go dzisiaj kupić. A w tej cenie jest sporo konkurencji, która dodatkowo jest od Chevroleta tańsza – inne samochody z tej kolekcji, jeśli wziąć najprostszy przykład. Wszystkie obecnie dostępne zestawy motoryzacyjne z Icons (poza znacznie większym Defenderem) można kupić taniej od Camaro, nowy Countach też zaraz pewnie zejdzie do tej samej ceny, ale one nie są tu raczej największą konkurencją – jest nią wycofany już Ford Mustang, pięcioletni już zestaw, który wciąż jest tańszy od Camaro i celuje w tą samą grupę osób. Ale przecież nie tylko auta są w klockowym świecie, ja bym powiedział, że największym zagrożeniem jest Ornitopter z Diuny, wybitny model, który też jest tańszy od Camaro. Zestawy za pięćset-sześćset złotych to szalona kategoria, bo są one chyba tylko ogromnymi pojazdami na licencjach, ściskanymi przez bardziej różnorodne tańsze, choć w wciąż kompletne konstrukcje i wyszukane, ryzykowniejsze droższe konstrukcje. I Camaro wylądował w samym środku tego.

Widać, że już od otwarcia pudełka Chevy próbuje nas przekonać, że jest czymś wyjątkowym. Elegancka instrukcja jest pełna detali, historii, faktów i ciekawostek rozsianych przez cały proces budowy, ale kiedy konstruowałem Camaro po prostu nie byłem pewien, czy w ogóle było warto. Proces był przyjemny, owszem, ale trochę powtarzalny i jakoś niegodny miana 18+, nie było tu ani jednego momentu zachwycania się nad jakąś egzotyczną techniką czy podziwiania genialnego mechanizmu, nie – to klocki w najklasyczniejszej odmianie. Można powiedzieć, że to dobrze, bo podczas budowy można odpocząć, ale problem w tym, że wciąż jest to trochę męczące – często trzeba wciskać mnóstwo małych, bardzo małych części obok siebie, naklejać naklejki – które spokojnie mogłoby być wyrzucone, a najważniejsze zastąpione nadrukami, i nie byłoby różnicy. Mam też wrażenie, że zbyt dużo elementów wrzucono do jednego woreczka, przez co większość czasu spędzałem szukając odpowiedniego klocka. Budowa była przyjemna, ale raczej niegodna modelu dla dorosłych, który ma być czymś specjalnym. Może dlatego podświadomie rozłożyłem ją na cały miesiąc?

Od początku wahałem się strasznie z tym zestawem, najpierw przez cały maj zastanawiałem się, czy go kupić, a potem, gdy podjąłem decyzję, kolejny miesiąc leżał, podczas gdy ja konstruowałem czerwcowe nowości do recenzji. A gdy wreszcie podjąłem decyzję, to budowałem go przez jakieś cztery tygodnie, co po prostu trzeba nazwać żółwim tempem. I kolejne dwa czy trzy zajęło mi zrobienie zdjęć i zabranie się do pisania tej recenzji, bo absolutnie nie wiem, co o tym zestawie myśleć.

Wciąż, nawet po zbudowaniu – to tylko samochód. To po prostu spory Chevrolet Camaro z klocków, który ma sporo dziwnych problemów. Na przykład z jakiegoś powodu nie można zdjąć dachu, aby mieć lepszy dostęp do wnętrza, mechanizm drzwi potrafi się rozpaść przy dużej presji, a jego naprawa niemalże gwarantuje destrukcje całej przedniej części, w karoserii jest trochę szpar, maska się nie domyka, a do tego całość jest czarna, przez co kurz, rysy i odciski palców widać jak na dłoni na takiej płaskiej, dużej powierzchni. I wszystko dobija jeszcze system personalizacji, zmiany coupe w cabrio czy koloru pasów na karoserii, przez który zawsze zostaje jakieś dwieście czy nawet trzysta wolnych klocków – i co z nimi zrobić? Po prostu gdzieś schować, aby bez powodu zajmowały miejsce, czy może wrzucić do pudeł z klockami, zabijając możliwość personalizacji? Poza tym, to Camaro, to tylko Camaro, nie ma tu otwieranego spoilera, działającego silnika czy jakichś odjechanych detali, to samochód, dodatkowo nie tak wielki na swoją cenę.

To tylko Camaro.

I to aż Camaro.

No dobrze, lepiej nie być tak krytycznym. Bo to w końcu Camaro z klocków, a to po prostu perfekcyjny wybór.
Oryginalny samochód jest idealny do odwzorowania z klocków – to bardzo charakterystyczny model, kanciasty, a jednocześnie trochę opływowy. Chodzi o to, że przełożenie Z28 na LEGO nie było trudne jak na przykład przy Corveccie C1, której przód podczas transformacji się wypłaszczył, w przypadku Camaro nie było to wielkim wyzwaniem – ale jednocześnie jakimś zadaniem pozostało, bo nie był to taki Defender, w którego przypadku cokolwiek by zrobili, to by wyszedł im świetny model. Przez to klockowy Camaro Z28 po prostu jest niemalże perfekcyjny. Odwzorowano go pięknie, ma on każdy detal oryginału – charakterystyczny przód ze schodzącą się do przodu atrapą chłodnicy i wielkimi reflektorami, ale też tył z wąskimi światłami, no i w końcu tą ikoniczną linię boczną, jeśli ktoś mówi o muscle carze, to właśnie o czymś takim się myśli. W ogóle patrząc od boku na tył tego pojazdu śmieszy mnie trochę, że w Chevrolecie Corvette nie udało im się zrobić identycznego łuku z boku.

Od strony konstrukcyjnej Camaro rzeczywiście jakoś bardzo się nie wyróżnia, zbudowano go może raczej prosto, ale nic więcej nie było potrzebne. Użyto tu zaledwie SNOTa, czyli budowania bokiem, oraz różnych sposobów na ustawienie klocków pod dziwnym kątem, i to wszystko. Ale efekt został osiągnięty, i po prostu nie ma sensu tego bardziej komplikować.
Kłamstwem byłoby też powiedzieć, że nie ma tu żadnych mechanizmów. Przednie koła są skrętne, a drzwi można otworzyć, i są to systemy raczej proste, ale skuteczne – samochodem można prowadzić za pomocą kierownicy, a w trakcie tego drzwi nagle się nie otworzą, bo potrzeba do tego trochę większej energii. I niczego więcej tu nie trzeba.

Poza tym to też nie tak, że to pierwsza lepsza replika Camaro, no nie – wszystko, co było w oryginale, jest też tutaj, chociażby wnętrze. Jest ono wykonane świetnie, z fantastycznie kontrastującym z czarną karoserią czerwonym wykończeniem oraz naprawdę ciekawie zbudowanymi fotelami i kanapą (które można odchylić – przydaje się to przy odkurzaniu) w środku. Są klamki, jest skrzynia biegów, zegary, antyczne radio, lusterko wsteczne z wiszącymi kostkami (czemu nie!) czy kierownica, która jest trochę za duża, ale to po prostu ograniczenia klocków. Nie brakuje tu niczego, jedynie dach trochę utrudnia wgląd do środka.
Kłamstwem byłoby też powiedzieć, że nie ma tu żadnych mechanizmów. Przednie koła są skrętne, a drzwi można otworzyć, i są to systemy raczej proste, ale skuteczne – samochodem można prowadzić za pomocą kierownicy, a w trakcie tego drzwi nagle się nie otworzą, bo potrzeba do tego trochę większej energii. I niczego więcej tu nie trzeba.

Ale to nie wszystko, bo można zajrzeć też do (pustego, niestety) bagażnika, oraz podnieść maskę i ujrzeć potężny silnik V8, który może nie działa tak jak w Technic, ale jest odwzorowany z każdym detalem i wygląda po prostu wspaniale.
Patrząc z takiego punktu widzenia… to fantastycznie odwzorowany model, i przez to, że wygląda jak oryginał nie przychodzi do głowy, że jest to konstrukcja z klocków, świetnie zaprojektowana i po prostu wzorowo pełniąca swoją rolę. Jako idealna replika.
Kłamstwem byłoby też powiedzieć, że nie ma tu żadnych mechanizmów. Przednie koła są skrętne, a drzwi można otworzyć, i są to systemy raczej proste, ale skuteczne – samochodem można prowadzić za pomocą kierownicy, a w trakcie tego drzwi nagle się nie otworzą, bo potrzeba do tego trochę większej energii. I niczego więcej tu nie trzeba.

Pozostaje tylko ta kwestia personalizacji, tych ciągle pozostałych dwustu elementów. Normalnie bym po prostu powiedział, że zawsze warto mieć opcję, ale jako że to recenzja specjalna… zbudowałem po kolei sześć wariacji tego samochodu.
Zmienić można cztery rzeczy – rejestrację, w której oczywistym wyborem jest opcja alternatywna o numerze P4N T3R, dach, paski i przednie światła, w przypadku których pozostałbym przy standardowych, charakterystycznych okrągłych reflektorach, chociaż wersja z zasłoniętymi lampami nie wygląda tak źle, jak myślałem.

Malowanie za to to czysto kwestia gustu. Podoba mi się standardowa szarość, dobrze pasuje do czarnego, ale wolę malowanie z białym akcentem, który oferuje fajny kontrast. Czerwony też wygląda dobrze, ale zlewa się z wykończeniem wnętrza, co wygląda dosyć dziwnie.

To jednak były bardzo szybkie, maksymalnie minutowe modyfikacje. Zmiana coupe na cabro to trochę trudniejszy proces, trzeba zdemontować cały efekt budowy ostatniego woreczka, odkopać instrukcję, klocki, i spędzić kwadrans budując. Efekt naprawdę wygląda nieźle, dobrze odwzorowano złożony dach, ale zdecydowanie wolę standardową wersję – zużywa mniej klocków i daje większą swobodę w kwestii wyboru koloru, bo szaro-czarny kabriolet wygląda mocno średnio, a czerwone pasy bezpośrednio zlewają się ze złożonym dachem.
Tej personalizacji nie można traktować jako dodatkowej opcji, bo to zapewne przez nią Camaro kosztuje tyle, ile kosztuje, i ma te dwieście dodatkowych elementów, których nie ma w finalnej konstrukcji. Dlatego nie lubię personalizacji. Trzeba się jednak z tym pogodzić.

To była zupełnie inna recenzja niż wszystkie – nie tylko w kwestii wizualnej, bo to, jak już wcześniej wspomniałem i co widać, specjalna recenzja, która zwyczajnie wygląda inaczej. Inaczej ją też napisałem, bez nagłówków, bez szablonów, bardziej spontanicznie, zamiast omawiać poszczególne części zestawu skupiłem się na historii, na mojej opinii.
Ostatecznie… cóż, mogę polecić Chevroleta Camaro Z28, bo w tej cenie to najprawdopodobniej najfajniejszy samochód, jaki znajdziecie – Porsche 911 może się okazać niezłą konkurencją, ale to sprawdzimy, bo chyba wejdę w tą kolekcję samochodów z Icons.
Powiem tak – jeśli szukacie przyjemnego do składania, świetnie wyglądającego modelu, albo po prostu jesteście wielkimi fanami motoryzacji to będzie to fantastyczny wybór. Jeśli jednak szukacie czegoś godnego znaku 18+, jakiejś wymagającej, wielkiej konstrukcji w świetnej cenie… to raczej nie to, poszedłbym bardziej w kierunku Ornitoptera.
Szczerze, to chyba polubiłem tego Camaro. Chyba do momentu zaczęcia pisania tej recenzji nie byłem tego pewien, ale teraz… Cóż, to raczej był warty swojej ceny zakup.

Scroll to Top