Orient Express z LEGO to coś więcej niż tylko pociąg

15 marca 2025 / Ignacy / Recenzje / LEGO Ideas, LEGO 18+, Grudzień 2023, Recenzje specjalne

To kolejny z tych zestawów, w przypadku których wciąż nie wierzę, jakim cudem trafiły one do mnie na recenzje – ale ostatecznie korzystam. Tym razem, że ta konkretna konstrukcja jest jedną z największych w historii GoldenBricks – a na pewno najdłuższą.

Oto Orient Express z LEGO Ideas – zestaw, który, kiedy wyszedł, chwilę pobył w wiadomościach i zniknął trochę z naszej świadomości. To jednak wyjątkowy model, pełen fantastycznych detali, ciekawych technik budowania i perfekcyjnie odwzorowanych szczegółów, opakowanych w eleganckich, ikonicznych, oddających hołd słynnemu pojazdowi wagonach. I to wszystko sprawia, że to najprawdopodobniej najlepszy pociąg w historii LEGO.

Pociąg Orient Express

Numer katalogowy
0

Pociąg Orient Express

Cena katalogowa
0
Tematyka
1 DEAS
Data premiery
0
Liczba elementów
0
Grupa wiekowa
0 +

Chyba powinniśmy zacząć od największej kontrowersji otaczającej ten zestaw przy premierze – dużych, dużych zmianach względem oryginalnego projektu. Zmiany były tu wszystkie. Lokomotywę skrócono, totalnie przeprojektowano, i na koniec jeszcze przebarwiono, wagon z zewnątrz wygląda zupełnie inaczej, dorzucono tu jeszcze jeden, i przede wszystkim zmieniono skalę, z dużo bardziej rozmiarowo adekwatnej, wystawowej, na pełnoprawną minifigurkową. Fanowski projektant brał jednak w tym procesie udział i otwarcie pochwalał te zmiany, i ostatecznie skończyliśmy z fantastycznym zestawem. Ale zacznijmy od początku.

Od początku, czyli od pudełka – raczej nic tutaj mnie nie zaskoczyło, ostatnimi czasy zestawy 18+ stają się tu coraz większą normą, podobnie jak duże liczby woreczków – tu dostajemy dwadzieścia trzy, oraz parę dodatkowych z licznymi większymi elementami – to wszystko jeszcze wykonane z plastiku. Otrzymujemy tu także zapakowaną w typową kopertę instrukcję, całkiem grubą, z ładną okładką, i naprawdę pięknymi pierwszymi stronami. Przedstawiono tu całą historię pociągu, jest to wszystko bardzo fajnie pokazane, i widać tu ważność tego projektu dla firmy. Są tu również dorzucone naklejki – niestety, i jest ich całkiem sporo, chociaż także nie zabrakło tu dużej ilości nadruków. Nalepek dostajemy jednak dwa naprawdę solidne arkusze.

Orient Express jest naprawdę bardzo dobrym zestawem pod względem doświadczeń z budowania. Owszem, proces ten ma parę minusów – przede wszystkim powtarzalność, która wynika z potrzeby zbudowania dwóch identycznych wagonów – ale poza tym, to tradycyjne techniki przeplatają się tu z bardziej nietypowymi, raczej prosta budowa ścian i dachu kontrastuje świetnie z pełnym urozmaiceń wnętrzem. Przez cały proces w instrukcji pojawiają się również może niezbyt wnoszące cokolwiek, ale fajnie całość urozmaicające fragmenty artykułu fikcyjnej dziennikarki podróżującej Orient Expressem. Co tu mówić, w tym nie ma co pociągowi zarzucić.

Jak już jesteśmy przy samym pociągu, to muszę przyznać, że zaskoczył mnie – mimo moich dosyć wysokich oczekiwań. To nie tylko konstrukcja dobra, jest to model wyśmienity, dokładnie zaprojektowany i przepięknie wykończony, i będzie wyglądać świetnie zarówno z bliska, jak i na półce – jeśli tylko znajdziecie odpowiednią półkę.

Pociąg ten jest długi. I to bardzo. Całość mierzy ponad metr, i niby widać to na zdjęciach, ale w rzeczywistości te wymiary robią jeszcze większe wrażenie. Dlatego do tej recenzji specjalnej nie znalazłem jakiejś wyjątkowej lokalizacji – szafka na buty musiała wystarczyć.

Uwielbiam też stylistykę, na jaką poszli projektanci modelu. Pociąg używa tego charakterystycznego dla Orient Expressu połączenia złota i granatu, i wygląda to czadowo. Skala, wymiary, wszystko miej więcej się zgadza – trzeba tylko uważać przy przenoszeniu, bo łatwo coś w tej konstrukcji zepsuć.

Na całą konstrukcję składa się kilka budowli – podstawka z torami, lokomotywa, węglarka, oraz dwa wagony. A więc przyjrzyjmy się im po kolei.

Zaczynając od podstawki, tutaj nikt kreatywnością się nie wykazał – to po prostu tory na długiej, czarnej płytce, i całość może być trochę monotonna w budowie. Ciekawy jest jednak fakt, że same szyny nie są częścią standardowego odlewu, ale trochę rzadszym, odrębnym elementem – czy wiele to jednak zmienia, wątpię, tory wyglądają jedynie trochę bardziej realistycznie. Na końcu znalazł się również przeźroczysty klocek służący do ustawienia ostatniego wagonu, aby skład się nie ruszał.

Przechodząc do samego pociągu, chyba musimy zacząć od lokomotywy, która logicznie powinna być najlepszą częścią całości – ale raczej daleko jej od najciekawszej części zestawu, mam wrażenie, że parowóz jest trochę za krótki, aby być imponujący, i wolałbym maszynę podobną do tej z oryginalnego projektu. To oczywiście wciąż świetny model – z przodu pojazdu znalazły się lampy i elementy odpychające całość od końca trasy – nie wiem, jak się one nazywają, nie jestem ekspertem. Większość budowli zajmuje ogromny piec w samym środku, ciekawie zbudowany, rzeczywiście wyglądający na okrągły, i zakończony ogromnym kominem. Po bokach znalazły się również (ku wielkiemu zaskoczeniu) koła, połączone ze sobą specjalnymi elementami sprawiającymi, że ruszają się równomiernie. Dodatkowe dwa kółka na froncie są zamontowane osobno i zapewniają parowozowi możliwość skrętu.

Wszystko kończy się ładną kabiną, której trudno cokolwiek zarzucić – są okna, jest dach, są ściany, czego chcieć więcej. Znajduje się tu również naklejka z nazwą składu – to Sapphire Star, co jest nawiązaniem do kultowego, starego klockowego pociągu Emerald Star.
Ciekawie robi się jednak we wnętrzu kabiny, bo rzeczywiście jest tu piec całość zasilający – i to naprawdę przepiękna budowla, detal włożony w ten jeden element jest zachwycający.
Lokomotywa kończy się dużym łącznikiem, umożliwiającym minifigurce przejście do następnej sekcji.

I tą sekcją jest niewielka węglarka. Może ona być najmniej imponującą częścią składu – wygląda ona dobrze, jest ładnie zaokrąglona po bokach, i nawet znalazło się tu parę ciekawych fragmentów. Na przykład z przodu znalazły się drzwiczki, które pozwalają palaczowi nabierać węgiel. Z tyłu za to umieszczono lampę i drabinę, pozwalającą dostać się na górę. Tam za to nie zabrakło ogromnej sterty węgla, chociaż jest ona tu raczej domniemana, bo wszystko jest tu czarne. Ciekawy jest jednak fakt, że pod paliwem ukryto klapkę, którą można podnieść, ujawniając… puste wnętrze wagonu. Zakładam, że to właśnie węglarka byłaby napędem Orient Expressu, gdyby postanowiło go by się zmotoryzować, i to właśnie w tą dziurę wszedłby silnik – w instrukcji nie jest jednak pokazane, jak dokładnie to zrobić.
Fajną ciekawostką są koła węglarki – środkowa oś może się ruszać na boki, aby umożliwić skręcanie. Sprytne.
Ciekawie robi się jednak we wnętrzu kabiny, bo rzeczywiście jest tu piec całość zasilający – i to naprawdę przepiękna budowla, detal włożony w ten jeden element jest zachwycający.
Lokomotywa kończy się dużym łącznikiem, umożliwiającym minifigurce przejście do następnej sekcji.

No i przechodzimy do głównego dania Orient Expressu – wagonów. Pierwszy z nich to sypialnie, i chyba mogę nazwać jego wygląd bezbłędnym. To niemalże symetryczna z przodu i z tyłu konstrukcja, zaczynająca i kończąca się dużym, czarnym przejściem pomiędzy wagonami. Następnie, po obu bokach tej dziury, znalazły się ustawione pod skosem drzwi – z prawej i lewej, z przodu i z tyłu, w dwóch wagonach, a więc łącznie dostajemy cztery takie duże elementy.

Pomiędzy przodem i tyłem znalazł się rząd dużych okien – można przez nie zajrzeć do wnętrza bez większych problemów, ale przejdziemy do tego. Nad nimi umieszczono napisy mówiące o trasie Orient Expressu – to nadruki, i identyczne znajdują się z obu stron. Podobnie wygląda sytuacja z nazwą wagonu i numerem pociągu – to także numer zestawu, co jest klasycznym, ale wciąż cieszącym detalem. No i na samym środku znalazło się wielkie logo Orient Expressu – i to również nadruk.

Zerknijmy jeszcze szybko na podwozie pociągu, bo nie jest tu nudno – umieszczono na nim dwa obracające się moduły z kołami, a także duży… silnik? Zaplecze techniczne wnętrza? Cokolwiek to jest, wygląda dobrze.

No i warto też rzucić okiem na dach – tu jednak nie dzieje się nic ciekawego, jest on szary, całkowicie wygładzony, naprawdę dobrze wyglądający.

A więc zajrzyjmy więc do wnętrza, zaczynając od wejść do wagonu, bo tu też coś się znalazło – i nie można się do tej przestrzeni dostać zdejmując dach. W przedsionkach po obu stronach ścianę zdobi wielka naklejka imitująca drewniane rzeźby – robi to klimat.

Jeśli chodzi o same przedziały, to znalazły się tu dwa – zacznijmy od mniejszego, dwuosobowego pokoju. Mieści się w nim przede wszystkim duże, piętrowe łóżko zawieszone na ścianie, a przed nim stoi niewielki stolik z grą i lampką. Naprzeciwko, w rogu, znalazł się zaskakująco duży zlew – i to tyle. To wciąż bardzo dobrze zaaranżowana przestrzeń, tak dobrze wręcz, że bardzo trudno ustawić tu minifigurki do zdjęć – i to będzie trend z resztą pociągu.

Drugi przedział to pokój bardzo luksusowy, zajmujący dwa razy więcej miejsca. Gdy tylko się do niego wejdzie, po prawej stronie ma się łazienkę. To malutkie pomieszczenie, ale zmieściła się tam toaleta i umywalka, a do tego podłogę ładnie wyłożono.

W głównej przestrzeni pokoju sporo się zmieściło – najbliżej wejścia ustawione jest zaskakująco wysokie biurko z maszyną do pisania i bez żadnego krzesła. Naprzeciwko stoi ładna kanapa – problem jest tylko taki, że jest tak krótka, że siedząca minfigurka się na niej nie zmieści. Ogólnie, skala wnętrza Orient Expressu jest trochę mniejsza, niż się można spodziewać, bo przejścia są wąskie, siedzenia krótkie, i podobnie sytuacja wygląda z podwójnym łóżkiem na końcu przedziału – nie położy się na nim wygodnie minifigurka. Prezentuje się ono jednak fantastycznie, uwielbiam kryształowe lampki po jego stronach. Uwagę zwraca też wypukłe lustro na ścianie – i jest to zwyczajna naklejka, na której wydrukowano odwrócone wnętrze pokoju.

Drugi wagon wygląda z zewnątrz zupełnie tak samo – no, poza paroma malutkimi zmianami. Napisy na zewnątrz słusznie informują, że to restauracja. Brakuje też jednego okna, co robi miejsce na detale we wnętrzu. Jako że to też ostatnia część pociągu, tylne przejście zostało zastąpione drzwiczkami z lampką.

Wnętrze jest jednak zupełnie inne. Zmieniły się zdobienia w przedsionkach, z jednej strony zostały podzielone na dwa, i obecne są również przy wejściu do restauracji, bo tak, to wagon restauracyjny. Jego większość zajmują dwa duże stoły, i znalazły się na nich bardzo ciekawe elementy talerzy i kieliszków. Głębiej zbudowany został też naprawdę świetnie wyposażony barek. Zastawiony jest on różnego typu napojami, a na ścianie za nim powieszono lustrzaną dekorację – to również naklejka, ale też wygląda genialnie.

No i pozostały nam minifigurki, które… cóż, niby nie są niczym wyjątkowym, i nikt z pewnością nie kupi dla nich tego zestawu, i wątpię, aby kosztowały one dużo na BrickLinku. Wszystkie jednak wyróżniają się czymś, pełnią tu funkcję, i, przede wszystkim, noszą ubrania ze starych czasów, co w LEGO jest dosyć rzadkie. Na uwagę zasługują tu na pewno kelnerka (z drzwiami jako serwetką), bogata księżna i nowa wersja minifigurki Pippin Reed, dziennikarki z instrukcji, i bohaterki starej i nostalgicznej serii Adventurers. To właśnie takie detale się liczą.
Dostajemy tu też jako akcesorium górę pudeł i skrzyń na wózku, należącą do księżnej – co dziwne, w środku znalazł się komar w bursztynie z Parku Jurajskiego…

A więc myślę, że tak, Orient Express to najlepszy pociąg w historii LEGO. I może nie przetestowałem ich wszystkich, ale sądząc po jakości tego modelu, to raczej nic go nie przebija. Ten zestaw jest naprawdę unikalny ze swoim klimatem, tematyką, i… cóż, rozmiarem, ale przerasta oczekiwania niemalże wszędzie, to piękna konstrukcja pełna detali, ciekawych elementów, technik i nawiązań. Wątpię jednak, aby była to uniwersalna, perfekcyjna konstrukcja, która zadowoli każdego, nie każdemu spodoba się koncept pociągu, jego rozmiary, wysoka cena i dystrybucja ekskluzywna, a także trochę powtarzalności w procesie budowy. Jednak powtórzę to, co często ostatnio mówię w recenzjach – jeśli Orient Express wam się podoba, to kupujcie śmiało – najpewniej będziecie go uwielbiać.Dostajemy tu też jako akcesorium górę pudeł i skrzyń na wózku, należącą do księżnej – co dziwne, w środku znalazł się komar w bursztynie z Parku Jurajskiego…