Mech Żywiołu Ognia – piękny zestaw z paskudnymi stronami

Niedawno na GoldenBricks pojawiła się recenzja Robota Ziemi Cole’a, dziś za to przychodzę do was z opinią na temat jego droższej alternatywy, czyli Mecha Żywiołu Ognia Kaia.

Bardzo fajna zawartość pudełka

Ten set ma naprawdę fajny przelicznik – ponad trzysta elementów za jedyne sto trzydzieści złotych to świetna propozycja. Równie miła jest również informacja, że w pudełku nie ma ani jednej naklejki! Tak już widocznie jest w tej serii mechów. 

Pierwszy z mechów

Jak już mogliście zauważyć, w tym zestawie dostajemy dwa mechy. Aby przyjemniejsze zostawić na koniec, najpierw opiszę gorszego. Pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że jest nim wilczy mech – mała, nędzna i na pewno nie najlepsza konstrukcja z linii minimechów. Do tego jej większość wydaje się niezadbana i wygląda, jakby zbudował ją pięciolatek.
I może sam tors nie jest zły, ale co tu więcej mówić – ręce nie są zrobione dobrze – a nawet mogą być najgorszym elementem mecha. Są zdecydowanie zbyt długie, ale to raczej celowy zabieg, aby nadać konstrukcji oryginalności i rzeczywiście tą oryginalność dostajemy – dzięki nim mam wrażenie, że mech jest drapieżny i dziki.

Dłonie to zaledwie parę klocków – dwa szare pazury, czarny element, na których te się trzymają i kolejny szary element, do którego możemy przyczepić element ze stawem. Już nawet jak usuniemy te długie, czarne elementy trzymające dłonie, mech wygląda inaczej. Podobnie sytuacja wygląda z nogami, które również są słabym punktem budowli.
Za to stopy mają potencjał. W porównaniu do tego, co możemy tu jeszcze znaleźć to mogę powiedzieć, że jest okej. Nie są jakieś wybitne, ale wyglądają w miarę przyzwoicie. Ogon nie zalicza się do zalet, jest trochę za duży, ale z przodu prawie go nie widać, więc w sumie to nie ma nad czym płakać.

Jakieś plusy?

Na pewno ogromną zaletą wilczego mecha są jego elementy – dostajemy kilka naprawdę dużych i fajnych klocków w oryginalnych kolorach. I jeśli ktoś ma dobrą wyobraźnię to raczej uda mu się coś z nich stworzyć.

Miód dla moich oczu

Drugim mechem i ikoną tego zestawu jest robot ognia Kaia. Stosunkowo duży i prawie cały czerwony, mech Kaia jest po prostu fantastyczny. A więc po kolei. Tors wygląda naprawdę bardzo w porządku, a jedynym minusem jest za duża ilość miejsca w kabinie – ta sama wada co w Robocie Ziemi Cole’a. Bez figurki wcale jej nie widać, ale jak już postać wsiądzie to lekko rzuca się to w oczy. Ta część konstrukcji (tak samo jak cały mech) jest w doskonałych kolorach – niby klasycznych, ale bardzo dobrze wyglądają, pasują do Kaia, a ten odcień żółtego daje lekki powiew świeżości. 

Nogi mecha niekoniecznie się czymś wyróżniają, ale zdecydowanie trzymają wysoki poziom konstrukcji. Duże, oczywiście czerwone nakolanniki ładnie wpasowują się do tarcz na górze i tworzą fajne przejście. Stopy też nie odbiegają za bardzo od mecha pod względem budowy, może trochę tylko w kwestii kolorów. W ogóle to wydaje mi się, że ten zestaw jest naprawdę bezpieczną propozycją. LEGO nie chciało tutaj za bardzo zaszaleć, a jedynym punktem wyróżniającym robota są ognie (błyskawice) na ramionach. Wracając do stóp, to fajnie wygląda na nich czarny kolor – jest tu go bardzo dużo, porządnie się to prezentuje i tak jak na to patrzę, to te stopy kojarzą mi się z robotem Kaia z Ultramecha.

Ramiona robota wyglądają estetycznie, w przeciwieństwie do wilczego mecha są zadbane i to tutaj pojawiają się pomarańczowe, transparentne elementy błyskawic – kolorów tych klocków już dostaliśmy w Ninjago kilka – a same części są bardzo fajne, można ich ciekawe użyć do sceny jakiejś walki ninja. Tyle tylko, że te ognie bardzo łatwo się ruszają i szczerze, to gdybym ja projektował ten zestaw, to bym ich w nim chyba nie zawarł. Podoba mi się prostota tego zestawu, bo bez tych błyskawic mech i tak wygląda znakomicie, więc niekoniecznie te błyskawice są tu potrzebne. Dłonie są o wiele lepsze niż w mechu Cole’a, ponieważ tutaj mamy do czynienia z normalnymi palcami! Tylko trzema, ale zawsze to coś. Do którejś z nich możemy przyczepić naprawdę nieźle wyglądającą katanę. Jej ogromny element miecza to świetny klocek.

A co do minifigurek…

Minifigurki w tym zestawie zawieszają poprzeczkę naprawdę wysoko – dostajemy tutaj Kaia, którego maskę znajdziemy tylko w tym zestawie. Figurka wygląda świetnie, fajne połączenie kolorów. Tak samo dobry jest Zane, w raczej zwykłych dla siebie kolorach, fajnie wyglądają złote zdobienia na jego stroju. Dodam, że figurka była dotąd unikatem, ale w niedalekiej przyszłości pojawi się w magazynie. Oprócz ninja znajdziemy tu jeszcze Jordanę – nie miałem jej wcześniej, ale wygląda tak, jak powinna. Jedynie wyrazy twarzy do niej nie pasują (no chyba, że weźmiemy pod uwagę Jordanę opętaną przez Rox, wtedy pasują idealnie). I ostatnią figurką jest wilczy wojownik, czyli chyba najbardziej powtarzalna postać tamtej fali. Pewnie każdy fan Ninjago ma minimum jednego. Wygląda on może nieźle, ale to już nic wyjątkowego.

Najlepszy ze wszystkich?

Zależy co kto woli. Ten set jest naprawdę fajną propozycją, jeżeli nie wiecie, co chcecie kupić, to bardzo bezpieczny wybór. Niekoniecznie kupowałbym ten zestaw dla mecha wilka, ale sam robot Kaia trzyma wysoki poziom, figurki są świetne, więc jeśli ktoś potrzebuje mecha dla czerwonego ninja to ten jest ciekawą propozycją.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *