Dobrze mieć wszystko posortowane. Na przykład w LEGO, nie wiem, jak by to wyglądało bez podziału na tematyki i podserie. Duńska firma idealnie zorganizowała swoje portfolio, chociaż raz na jakiś czas… cóż, raz na jakiś czas wchodzi zestaw taki jak ten i wszystko się rozsypuje.
Dzisiaj recenzja dziwacznego samochodu LEGO, który nie tylko rozwala całą klasyfikację zestawów, ale także po prostu nijak wpisuje się w całą strukturę. Lecz nie tylko dlatego Land Rover Defender jest warty uwagi.
Land Rover Classic Defender
Numer katalogowy: 40650
Cena katalogowa: 69,99 złotych
Tematyka: Creator, Okolicznościowe
Data premiery: Czerwiec 2023
Liczba elementów: 150
Grupa wiekowa: 8+
Podseria: Brak
Tą oto specyfikacją już lekko zaspoilerowałem, jaki jest problem z tym zestawem, ale przejdziemy do tego później. Jak na razie zajmijmy się tym, co przychodzi w pudełku – a nie ma tego dużo.
Raczej niewielki zestaw
Przede wszystkim – jest to mały zestaw. Widać to już po rozmiarach opakowania, ale gdy już się je otworzy, przecinając taśmę, to ze środka wypadają trzy niewielkie woreczki, niepozorna, cienka instrukcja – która w moim przypadku była zagięta, gratulacje, LEGO – a także większa płytka i jedna, jedyna naklejka. No i nie wiem, czy chwalić za użycie zaledwie jednej naklejki, czy karcić za użycie aż jednej naklejki, bo w końcu występują tu nadruki – patrzmy przez pryzmat ceny i liczby części, musimy pamiętać, że, przede wszystkim, jest to mały zestaw.
Czy Obrońca się obroni?
Wiem, po angielsku ten nagłówek zdecydowanie miałby więcej sensu, po prostu próbuję znaleźć coś kreatywnego, aby rozpocząć tą sekcję… W każdym razie, oto on – kultowy Land Rover Defender, w skali minifigurki. I, według mnie, jest to niemal perfekcyjny mały zestaw.
Przede wszystkim, dostajemy tu jeden model, jeden konkretny model, nie jakieś dwieście różnych zapychaczy. Nie ma tu nawet małego kawałka terenu, który tak projektanci uwielbiają dorzucać. Mamy tu po prostu samochód, bez żadnych kombinacji. I to mi się podoba.
Muszę też przyznać, że sam Land Rover wygląda po prostu świetnie. Oczywiście, trudno było źle odtworzyć ten pojazd z klocków, naprawdę, Defender nie ma jakiejś skomplikowanej bryły (ale G Klasę ze Speed Champions udało im się zepsuć), nawet mimo tego, jest to naprawdę piękny model, który jakoś wydaje się świetnie przemyślany.
Przód uznałbym za najlepiej wyglądającą część. Fakt, że pewnie tutaj projektanci się najbardziej starali, i w sumie wyszło im to świetnie – nadrukowane lampy od razu wyraźnie mówią, że mamy do czynienia z Defenderem, a gdyby jednak ktoś się zagapił, to przypomniałby mu o tym napis na jedynej naklejce, symulującej przedni grill. Nie jestem jednak pewien co do samej maski, mam wrażenie, że górny poziom tutaj jest po prostu zbędny, chociaż trochę nadaje frontowi kształtu. No i jakoś strasznie podoba mi się tu zderzak. Nie wiem, jest w nim coś tak charakterystycznego dla tego modelu…
Gdy spojrzymy z boku, od razu widać, że to Defender, maszyna jest kwadratowa, a czarne akcenty w połączeniu z tą LEGOwą żółcią nadają mu takiego bardziej sportowego charakteru. Pojazd jest zawieszony wysoko nad ziemią, warto też docenić akcenty, takie jak lusterka czy bagażnik na dachu, mogłoby ich nie być, pewnie nikt by nie zauważył, ale są, i po prostu świetnie Defendera dopełniają.
A więc został nam tył – i to chyba najsłabsza część całości. To nie znaczy, że wygląda źle, co to, to nie – po prostu wydaje się trochę niepełny. Dosłownie, zabrakło tu tylnej szyby – nie wiem, czemu, oryginał chyba ją posiadał, a i idealnie pasujący tu klocek istnieje – nie mam pojęcia, dlaczego zdecydowano się na taki wybór. Plus warto dać za takie detale jak rejestracja (mała, trochę nieoczywista, ale zawsze fajny dodatek) oraz koło zapasowe, które nie tylko wygląda czadowo i dodaje terenówce charakteru, ale będzie również praktyczne, jak jakimś cudem zgubimy jedną z opon pojazdu.
Są również tylne światła, które po prostu nie oddają klasycznego Defendera tak dobrze, są po prostu za duże – chociaż to już kwestia skali. No tak, zapomniałem wspomnieć – ta oto terenówka jest w skali minifigurki, niemalże perfekcyjnej, co do oryginału – co oznacza, że w przeciwieństwie do Speed Champions zmieści się na drogach LEGO i będzie pasować nie tylko do mieszkańców różnorakich klockowych lokacji, ale także ich pojazdów, stylem ten Defender nie różni się zbytnio od pierwszego lepszego auta z City – i jest to super sprawa.
Jak już mówimy o skali, to może zajrzyjmy tam, gdzie jest najbardziej widoczna – zdejmijmy dach konstrukcji, przyglądając się wnętrzu. Prawda jest taka, że nie ma tu wiele do oglądania, z przodu dostajemy zaledwie kierownicę, a z tyłu w ogóle nie ma miejsca, ale, gdy się postaramy, to można tu wcisnąć trzy minifigurki.
Owszem, trzeba by przesunąć kierownicę – w sumie nie rozumiem, czemu LEGO tego nie robi, wygląda to wtedy bardziej realistycznie, a i w środku jest więcej miejsca – ale wciąż, ogromny plus za pojemność tego auta mimo minifigurkowej skali.
Mały dodatek
A teraz pora na płynne przejście do jednej, jedynej minifigurki – raczej niewyróżniającej się kobiety, z klasycznymi, rudymi włosami, twarzą z dwoma różnymi uśmiechami, którą widzieliśmy już wielokrotnie w figurce z City oraz torsem w ananasy – który również widzieliśmy w City. Zdecydowanie nie jest ona niczym wyjątkowym, ale zawsze dostajemy kilka przydatnych części.
A teraz coś ekstra!
A więc ustaliliśmy sobie, że to świetny zestaw. Tylko okazuje się, że w ogóle nie powinien on istnieć.
No bo tak, na pudełku mamy logo LEGO Creator, ale prawda jest taka, że do tej serii średnio się on kwalifikuje. To raczej dziwny artefakt po przemianie Creator Expert w Icons, nawet sam producent tak tego modelu nie kwalifikuje – pozostawia miejsce na tematykę puste, czyli najprawdopodobniej ten oto model należy do dziwnej serii Okolicznościowe. Tylko teraz problem jest taki, że chyba nie ma święta Land Rovera, a więc to odpada… no nie, bo ten Defender powstał jako dodatek do większego Defendera przeznaczonego dla dorosłych.
To właśnie jego umieszczono z tyłu pudełka, to ma być taki mały bonus promujący większą konstrukcję – ale nie jest to GwP, pierwszy raz widzę taki przypadek, bo zwykle takie licencje dotyczą tylko jednego zestawu. A więc, czysto teoretycznie, ten model z serii Okolicznościowe opatrzony logiem Creator na licencji Land Rovera nie powinien istnieć.
Podsumujmy więc to sobie
Czyli ustaliliśmy już sobie, że Land Rover Classic Defender to jakiś zbieg okoliczności – zakładam, że pewnie miało na początku być to GwP, a decyzja, aby je anulować, została popełniona zbyt późno, i tym oto sposobem skończyliśmy z tym oto zestawem. Ale to nie zmienia faktu, że to niemal perfekcyjny model. Owszem, ma parę mniejszych problemów, jak na przykład przeciętna figurka, ale nie tylko składa się go przyjemnie, wygląda fantastycznie i świetnie oddaje oryginał, ale Defeder również jest dostępny w przystępnej cenie oraz, co się dla mnie bardzo liczy, skali minifigurki – a odkąd Speed Champions poszerzyło znacznie swoje konstrukcje bardzo trudno o klockową replikę w takich rozmiarach.
I dlatego to dla mnie jest ideał. Moim zdaniem każda osoba, która poważniej buduje miasto z LEGO powinna się zastanowić nad dodaniem do niego właśnie tego modelu, świetnie będzie wyglądać nie tylko na ulicach, ale również w jakichś makietach bardziej egzotycznych, jak, powiedzmy, dżungla czy puszcza. Jest to też świetny pomysł dla fanów motoryzacji, również jako prezent, ze względu na swoją niewygórowaną cenę. Jak na razie jest to zestaw ekskluzywny dla LEGO, a więc spełni również świetnie rolę jakiegoś dopychacza, aby zakwalifikować się do gratisu, ale chyba dystrybucja się otwiera, bo można go przyłapać już w niższej cenie na Allegro.
W każdym razie, może ten zestaw to przypadek, może nigdzie nie dopasowuje się w kategoryzacji LEGO, tyle że nie zmienia to faktu, że to niemalże konstrukcja idealna – i takich potrzebujemy więcej.
Okej, nieźle się rozpisałem, albo po prostu zrobiłem za mało zdjęć. Swoją drogą, były one oświetlane mieczem świetlnym. Tak z okazji czwartego maja.
Ej, ta figurka jest podobna do mnie! Mam na myśli twarz i włosy.