Jak może wyglądać LEGO Pokemon?

O nadchodzącym w 2026 roku LEGO Pokemon już wszyscy wiemy, i dzisiaj nie będziemy się tu przyglądać znaczeniu i historii tej licencji – o tym możecie przeczytać w osobnym artykule. Tutaj chciałbym trochę poteoretyzować – zastanowić się, jak ta seria może wyglądać, spróbować przewidzieć bardziej oczywiste kierunki i pomyśleć nad tymi mniej prawdopodobnymi. A pomoże nam w tym… konkurencja LEGO.

Będzie Mega?

Otóż, o czym pisałem już w poprzednim tekście, licencja na klocki z charakterystycznymi japońskimi stworkami należała wcześniej do Mega – konkurencyjnej z LEGO marki należącej do imperium Mattela. Chociaż trudno markę tą nazwać konkurencją, należy do niej dosłownie parę procent globalnego rynku klocków – a i tak to jeden z największych graczy. Duńska firma ma po prostu taką dominacją.

Wracając do tematu – Mega, będąc w posiadaniu licencji Pokemon od 2017 roku, wydała ponad sto pięćdziesiąt zestawów z tymi stworkami, i dzięki nim możemy spróbować wyobrazić sobie, jak nadchodząca seria może wyglądać.

Klucz do serii

Jednego jestem pewien na sto procent – ogromną część, może i nawet połowę tej tematyki będą stanowić budowalne figurki. W ostatnich latach duńska firma pokazała nam, że potrafi robić fenomenalne modele zwierząt i postaci w większej skali, a świat Pokemonów opiera się przede wszystkim na tych stworkach – a więc na pewno otrzymamy je w różnych rozmiarach i kategoriach cenowych.

Dokładnie tak wyglądała sytuacja w przypadku Mega, i mimo, że generalnie ich konstrukcje są na znacznie niższym poziomie w porównaniu do LEGO, to budowalne Pokemony wychodziły im świetnie.

Czy skala minifigurki ma sens?

Z nowymi seriami opartymi na grach nie możemy już być niczego pewni – w pierwszej fali Fortnite dostaliśmy zaledwie jeden zestaw z minifigurkami, w Super Mario nie doczekaliśmy się jeszcze ani jednego, a w obu tych przypadkach aktywności mniej więcej ludzkich postaci są ważniejsze niż w przypadku Pokemonów, gdzie najważniejszym elementem rozgrywki są kolekcjonowane stworki.

Pytanie więc, czy w tej serii w ogóle dostaniemy jakiekolwiek zestawy w skali minifigurki? Powiedziałbym, że tak, bo w grach wciąż znajdują się warte odwzorowania lokacje, ale z pewnością tego typu zestawy nie będą główną osią serii – i to raczej z powodu samych Pokemonów.

Strzał w kolano

Obecnie w świecie Pokemonów istnieje ponad tysiąc różnych stworków, i biorąc pod uwagę ich różnorodność i rozmiary, odwzorowanie ich w LEGO będzie albo dziwne, albo słabe, albo drogie. Albo wszystko na raz.

Logiczna opcja jest jedna. Do zestawów w skali minifigurki LEGO raczej pójdzie najprostszą, ale również najbardziej kosztowną drogą, i zrobi specjalne odlewy dla każdego stworka. Wpłynie to jednak znacząco na cenę zestawów i różnorodność samych Pokemonów – w takim wypadku na start dostalibyśmy może dziesięć różnych stworów, raczej nie więcej.

To zdecydowanie najtrudniejsza sytuacja z odlewami, w jakiej LEGO znalazło się w ostatnich latach, bo w przeciwieństwie do Minecrafta i Super Mario, gdzie kanciastość zwierząt sprawia, że można je bez większych problemów wykonać z klocków, w przeciwieństwie do Animal Crossing i Sonica, gdzie wystarczy zrobić parę nowych odlewów dla minifigurek, w przeciwieństwie do Kociego Domku Gabi, gdzie rzeczywiście część bohaterów wymagała zupełnie nowych, specjalnych elementów, ale było ich zaledwie kilka, w LEGO Pokemon będziemy potrzebować kilkudziesięciu, na dłuższą metę może i nawet kilkuset specjalnych odlewów. Przynajmniej w skali minifigurki.

Właśnie dlatego uważam, że budowalne figurki będą grały w tej tematyce tak ważną rolę – są zdecydowanie tańsze i łatwiejsze do zaprojektowania oraz wyprodukowania w porównaniu do specjalnych odlewów.

Duch Pokemonów

Cała marka Pokemonów polega na kolekcjonowaniu tych stworków, a więc logicznym odbiciem tego w klockach byłoby stworzenie kolekcjonerskiej serii z losowymi stworami. Coś takiego dostaliśmy już przecież kiedyś w serii LEGO Super Mario, a także w totalnie zapomnianym LEGO Unikitty – chociaż tam wystarczyło zaledwie zrobić parę nowych nadruków. Tutaj możliwości jest kilka.

Mogą to oczywiście być odlewy – i w tym wypadku mają one sens. Totalnie widzę, jak w jednym pudełku za dziesięć, piętnaście złotych dostajemy jakiegoś losowego Pokemona w skali minifigurki – cena byłaby może straszna, ale dla LEGO tworzenie tyle nowych odlewów miałoby przynajmniej jakiś sens finansowo – podobnie to przecież wygląda z seriami kolekcjonerskimi.

Spotkałem się również z propozycją Pokemonów w formie… minifigurek. I, szczerze – może miałoby to sens, na pewno część tych potworków wyglądałaby nawet nieźle w takiej formie, chociaż biorąc pod uwagę niezadowolenie fanów z figurkami LEGO Bluey, które jednak oddają bohaterów lepiej niż wyglądałoby to z Pokemonami, to raczej szansa na pójście tą drogą jest mała.

Według mnie najlogiczniejszą drogą jest coś podobnego do LEGO Mixels – starej serii, w której mogliśmy zakupić foliowe woreczki z dziwnymi kreaturami, opartymi na systemie zawiasów kulkowych. Kosztowały one około dwadzieścia złotych, składały się z mniej niż stu klocków, i tego typu konstrukcje mogłyby bardzo dobrze oddać charakterystyczne Pokomony, jednocześnie nie kosztując kroci, i może nawet wprowadzając element losowy.

BrickHeadz ma sens?

Zestawy BrickHeadz na licencji Pokemon są również jednym z niemalże pewnych kierunków, w które ta seria pójdzie. Może nie będzie to najlepsze odwzorowanie tych potworków, ale widzieliśmy już, że LEGO BrickHeadz radzi sobie najlepiej z nieludzkimi postaciami. Pokemony są tu oczywistym wyborem.

18+

No i z pewnością dostaniemy też jakieś konstrukcje dla dorosłych, których duża część dorastała wraz z Pokemonami, i którzy są gotowi wydać duże pieniądze na nostalgiczne zestawy LEGO. Modele ze znakiem 18+ mogą być wszystkim – od różnych lokacji i dioram, poprzez budowalne stworki, aż do charakterystycznych dla tej franczyzy przedmiotów jak Poke Ball i Pokedex – oba te przykłady zostały już wykorzystane przez Mega, i wyszły one naprawdę dobrze.

Nie za dużo tego?

Cóż, zmartwienie fanów jest wręcz przeciwne – ludzie obawiają się, że LEGO wyda za mało zestawów na nowej licencji. Zarówno Sonic, Animal Crossing, a nawet hitowe LEGO Fortnite zadebiutowały z raczej średniej wielkości falami, i podobnie wyglądało to z wszystkimi innymi nowymi tematykami w poprzednich latach, a także tymi nadchodzącymi.

Wspomniane wcześniej LEGO Fortnite okazało się ogromnym strzałem w dziesiątkę, budowle na tej licencji są rozchwytywane, a tymczasem druga fala nie tylko nadejdzie dopiero latem, ale jeszcze jest jeszcze mniejsza niż i tak małe otwarcie tematyki. I w sumie ten niepokój jest rzeczywiście usprawiedliwiony, i chociaż Pokemony są znacznie większą, ważniejszą licencją, to tutaj chyba nie ma żadnego żelaznego argumentu przeciw tej tezie. Pozostaje doczekać 2026 i przekonać się samemu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *