Autor: Ignacy / Recenzje / LEGO Technic, LEGO Technic: Mercedes, Październik 2024, Recenzje specjalne
5 stycznia, 2025
W ostatnim rankingu ogłosiłem Mercedesa G500 zestawem roku 2024. Wtedy jednak bazowałem tylko na zdjęciach – teraz G-Klasa stoi obok mnie na biurku, i mogę sprawdzić, czy miałem rację.
To moja pierwsza recenzja zestawu z Technic – i jakoś się tak złożyło, że okazał się nim chyba jeden z najbardziej wyrafinowanych, skomplikowanych modeli z tej tematyki, ale również całego katalogu LEGO. A więc pora na recenzję specjalną.
Mercedes przychodzi w dużym, ładnym pudełku, otwieranym od góry, wypchanym po brzegi woreczkami – papierowymi, co ważne. Było ich aż dwadzieścia, i każdy z nich zawierał całkiem sporo części. To jednak nie wszystko, bo dostajemy tu również osobny, plastikowy worek z większymi elementami i cztery wielkie opony rzucone luzem.
Poza tym w pudełku oczywiście znalazła się instrukcja, i, niestety, naklejki – jest ich jednak dosyć niewiele jak na tak ogromną budowlę, i występują one przede wszystkim na dość specyficznych elementach, które trudno by było zadrukować – chociaż wciąż, jak na tą cenę, to można by się spodziewać samych nadruków, ale znajdziemy tu tylko parę.
Same instrukcje są dwie – prawdopodobnie jedna byłaby za gruba – i mają one ładne okładki, a w środku znalazła się klasyczna dla zestawów 18+ sekcja z dodatkami na początku, omawiającymi historię Klasy G i proces za powstaniem tego zestawu.
Naprawdę podziwiam projektantów tego modelu, bo G-Klasa jest wręcz absurdalnie przekombinowana i skomplikowana – ale nie w złym sensie. Jest to pierwszy zestaw 18+ który recenzowałem, rzeczywiście godny tej kategorii wiekowej – jak dotąd znaczyło to wyższą cenę, bardziej ekskluzywną instrukcję i pudełko, parę ciekawych technik budowania i większą uwagę przy detalach, ale nie były to konstrukcje trudne. Mercedes jest trudny. I to bardzo.
Jeszcze raz, chylę czoła przed projektantami, który to wszystko wymyślili, bo w przeciwieństwie do wszystkich budowli w skali minifigurki, nie wiadomo tu, co się buduje, nie jest w stanie się intuicyjnie wyczuć, gdzie który klocek wejdzie. A jak się człowiek pomyli, to nie da się takiego błędu naprawić bez całkowitego rozbierania tego, co się zbudowało, bo wszystkie elementy w G-Klasie są połączone, wszystkie pełnią jakąś rolę, i o pomyłkę bardzo tu łatwo, przez wszystkie odjechane w kosmos mechanizmy w środku pojazdu. Proces budowy jest długi, trudny, wymagający, ale jednocześnie bardzo satysfakcjonujący, i tworzy naprawdę genialny model.
To jeden z jedynych zestawów Technic, które nie wyglądają jak Technic. Przynajmniej z daleka. Oczywiście, w Mercedesie wciąż widać piny, dziury, stelaże, mechanizmy, okna nie mają szyb, ale cały kształt pojazdu jest odwzorowany bezbłędnie. Klasa G była świetnym wyborem, bo to naprawdę prosty w swoim projekcie samochód, i oddano go tak dobrze, jak to tylko w Technic możliwe, powiedziałbym nawet, że poziom jest tu wyższy niż w dwukrotnie droższym McLarenie P1, czy w ogóle większości zestawów Technic, niezależnie od wieku i ceny.
Uwielbiam też kolorystykę Mercedesa – naprawdę nie zdałem sobie sprawy, jak fantastycznym kolorem jest nowy pomarańcz z LEGO Space, kiedy używano go jako detalu. Tutaj cała karoseria jest w tej barwie, i robi piorunujący efekt, wyróżnia się na każdej półce, w każdym wnętrzu, ale jednocześnie nie jest to samochód wręcz neonowy. Dodatkowo czarne akcenty wspaniale współgrają z pomarańczowym i dopełniają ten kolor świetnie, kolorystyka tutaj jest chyba bezbłędna.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne (nomen omen, to zestaw Technic), Mercedes jest naprawdę dobrze zaprojektowany, raczej sam z siebie się nie rozpada, tak długo, gdy ktoś nim nie rzuca, model wywarzono dobrze, trzyma się stabilnie, i jedynym problemem może być jego waga, bo to naprawdę ciężki, treściwy pojazd – chociaż to przede wszystkim przez jego rozmiar, Klasa G jest naprawdę spora, nie przytłaczająco duża, ale to konkretnej wielkości budowla, ma on około czterdzieści pięć centymetrów długości, i po dwadzieścia szerokości i wysokości.
Zróbmy więc sobie klasyczne oględziny każdej części Mercedesa, zaczynając oczywiście od przodu – który jest zdecydowanie najlepiej wyglądającą częścią konstrukcji. Przedni grill wykonano częściowo z klasycznych klocków systemowych, które nadają mu potrzebnej tekstury, skala się zgadza, i, ogólnie, front odwzorowano perfekcyjnie.
Znalazła tu się również rejestracja – nawiązuje ona do roku produkcji pierwszej generacji G-Klasy, czyli 1979, a także niemieckiego Stuttgartu, skąd Mercedes się wywodzi. To fajny detal.
Po tych rozmiarów samochodach można spodziewać się jakiejś imitacji silnika – i to jest obecne w Klasie G. Maskę da się bezproblemowo podnieść do góry (znalazła się tu nawet podstawka umożliwiająca jej przytrzymanie), a pod nią znajduje się sześciocylindrowa jednostka napędowa ukryta pod ładną atrapą.
Nie jest to bowiem tylko imitacja, a rzeczywiście działający silnik z wałem korbowym i sześcioma tłokami (w układzie rzędowym, ale pomińmy ten fakt), które za sprawą skomplikowanych przekładni obracają się, gdy samochód jedzie. Funkcji jest tu jednak więcej, ale wrócimy do tego przy omawianiu mechanizmów.
Naprawdę jestem pod wrażeniem poziomu detali w tym samochodzie – zadbano tu nawet o wycieraczki przed nieistniejącą przednią szybą.
Mercedes stoi na czterech bardzo ładnych kołach ze specjalnymi oponami i felgami – czarnymi, oczywiście. Przednia oś została również wyposażona w konkretne zawieszenie – każde koło dostało dwie różne sprężyny i jest amortyzowane osobno, co sprawia, że Mercedesowi nie straszny jest teren.
Patrząc od boku, widać trochę te elementy z Technic w drzwiach, które miejscami są nierówne, mają dziwne zagięcia, ale ostatecznie nie robi to różnicy. Bardzo podobają mi się te dwie czarne linie, biegnące przez całą długość pojazdu, a także małe detale takie jak błotniki, lusterka, czy nawet działające klamki w drzwiach.
To banalny mechanizm, ale cieszy i działa skutecznie.
Tylne koła wyglądają tak samo jak przednie, ale skonstruowano je trochę inaczej – zamontowane są one na sztywnym moście i każde z nich wyposażono tylko w jedną sprężynę, przez co tył jest dużo twardszy, i nie ma takiego podziału na dwie osobne strefy amortyzacji, po jednej dla każdego koła.
Zanim przejdziemy do tyłu, zerknijmy szybko na dach – jest on prosty, czarny, wyposażony w otwieralny do góry szyberdach i relingi po bokach. Na samym środku wystaje również zębatka, za której to pomocą możemy kręcić kołami, bo oczywiście znalazł się tu pełny układ kierowniczy. Oczywiście, trochę ten element psuje aerodynamikę całości, ale zlewa się z dachem i nie wystaje zbytnio, przez co nie jest jakimś wizualnym problemem.
Na samym tyle dachu znalazła się również szara skrzynka, ozdobiona wielką naklejką. W środku ukryto jeden klocek, potrzebny, jeśli chce się zdemontować opcjonalny pakiet terenowy – w jego skład wchodzą błotniki, relingi, drabinka z tyłu, skrzynka, i inne mocowanie koła zapasowego, do którego ten element trzeba wyjąć.
Nie polecałbym jednak budować standardowej wersji, bo wygląda trochę nudno i niekompletnie – tyle dobrego, że nie ma ona żadnych różnic konstrukcyjnych poza dodatkowymi elementami, i nie trzeba nic w Mercedesie modyfikować.
A więc został nam tył, również wyglądający fantastycznie – zamontowano tu niezbędne koło zapasowe, drabinkę z pakietu terenowego, która wraz z mocowaniem koła świetnie akcentuje tył, a także rejestrację, świetnie odwzorowane światła, i hak holowniczy.
Generalnie to nie mam chyba żadnych zarzutów co do tej części auta, wygląda ona perfekcyjnie.
Na dole, przy tylnej osi, znalazł się jeszcze jeden warty uwagi szczegół – suwak pozwalający spiąć tylne koła tak, że oba będą poruszały się tak samo. To, wbrew pozorom, naprawdę skomplikowany mechanizm, i tylko pierwszy z wielu, do których przejdziemy wkrótce.
Mercedes ma też jednak pełne wnętrze – a więc jak już jesteśmy przy tyle, to zacznijmy stąd, bo znalazły się tutaj również zabezpieczone klamką drzwi bagażnika.
W środku jest on jednak dosyć pusty, i, niestety, pełny dziur – to będzie trochę trend z wnętrzem Mercedesa, bo klocki i konstrukcje Technic nie są projektowane z myślą o wystawowej perfekcji – przez to prześwity są obecne, i często trochę psują immersję.
Idąc dalej, możemy zajrzeć do tyłu – znalazła się tu prosta, ale ładnie wykonana kanapa, całkiem sporo miejsca na nogi, i widać również słup pozwalający na funkcjonowanie zębatki do kierowania na dachu.
Problemem jest tu jednak nieistniejąca niemalże podłoga, pełna dziur i prześwitów.
Oczywiście jednak, przestrzeń dla kierowcy została odwzorowana najlepiej. Prześwity wciąż tu istnieją, ale nie są tak denerwujące, dwa fotele wyglądają nieźle, i zadbano tu nawet o całą deskę rozdzielczą z nawiewami i dwoma wielkimi ekranami – jak w oryginale, i są to oczywiście naklejki.
Jestem pewien, że ukryto tu mnóstwo detali i smaczków, na przykład prędkość czterdziestu pięciu kilometrów na godzinę, która to liczba jest też wiekiem oryginalnej Klasy G w 2024, ale nie jestem aż tak głęboko w Mercedesowym lore, a więc pozostawię to do odkodowania prawdziwym fanom.
Kabina jest też centralą obsługi mechanizmów – oczywiście jest tu kierownica, odpowiadająca za układ kierowniczy, ale także pomiędzy fotelami znajduje się konsola ze wszelkiego rodzaju dźwigniami. Pierwsza z nich, ta szeroka, pozwala na całkowite spięcie napędów, wszystkie koła obracają się po tym tak samo – współdziała ona z przełącznikiem przy tylnej osi.
Druga, z kulką, to pełnoprawny reduktor, którym naprawdę można zmienić prędkość pracy tłoków w silniku. No i jest jeszcze trzecia dźwignia, która, jak pewnie się domyśliliście po naklejce, odpowiada za skrzynię biegów – bo takowa znajduje się w samochodzie. Można tutaj zmienić kierunek działania tłoków.
To wszystko niby standardowe mechanizmy, ale to, jak je zbudowano, to kosmos, całe podwozie Mercedesa stanowią koła zębate, wszystko działa płynnie i bezbłędnie, budowanie tego to świetna zabawa, naprawdę, nie mogę się tu do czegokolwiek przyczepić. Brawa dla projektantów.
Wracając do pytania ze startu – tak, Mercedes G500 jest całkowicie godny miana zestawu roku. To nie tylko pięknie wyglądający pojazd, genialnie odwzorowujący oryginał, ale również pokaz możliwości LEGO Technic, model wyposażony w fascynujące mechanizmy, i coś dla osób szukających wymagającego, satysfakcjonującego procesu budowy.
To zdecydowanie nie jest konstrukcja dla wszystkich, nie jest perfekcyjną budowlą na wystawę, ale G-Klasa pokazuje, że da się zrobić dobrze wyglądający samochód z Technic, i naprawdę trudno mi się do czegokolwiek tu przyczepić. Jeśli podoba wam się tego brzmienie i nie przeszkadzają wam mniejsze potknięcia wizualne`, to naprawdę będziecie zadowoleni z tego zestawu.