Pół roku temu ceny katalogowe niemalże wszystkich zestawów LEGO w Polsce zostały zmniejszone przez ustabilizowanie się walut – ale wygląda na to, że wkrótce mogą się podnieść z powrotem, i to na całym świecie.
Pora na mocno spóźniony artykuł odnośnie szaleństwa Trumpa z taryfami – i chociaż polityka totalnie nie jest moją działką, to efekty nowych podatków w USA w kwestiach klockowych mogą być zaskakująco duże nawet tutaj, za oceanem.

Jak już pewnie cały świat wie, świeżo mianowany prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił nałożenie wielkich ceł – nawet do dwudziestu pięciu procent – na importowane produkty z Kanady, Meksyku i Chin. I choć obecnie dwa pierwsze kraje dostały po negocjacjach trzydziestodniową pauzę, aby się przygotować, Azja nie miała już takiego szczęścia.

Co to ma do LEGO? Cóż, klocki to też produkt, a duńska firma ma dużą fabrykę w Chinach, i, co nawet ważniejsze, Meksyku, który produkuje zestawy głównie dla amerykańskiego rynku.

I choć możemy myśleć, że amerykanie dostaną dwudziestopięcioprocentową podwyżkę w cenach LEGO, tak się na pewno nie stanie – tym bardziej, że to największy rynek marki. Najprawdopodobniej efekty zostaną rozbite na cały świat, i koszt klocków wzrośnie ogólnie – i tego raczej nie chcemy. W tym momencie wydaje się to jednak nieuniknione.

Wprawdzie LEGO jest w trakcie budowy nowej fabryki w USA, co by działanie ceł mocno zredukowało, ale do jej odpalenia mamy jeszcze przynajmniej dwa lata, a do tego czasu Trump pewnie nałoży jeszcze cła na Europę czy nawet tylko Danię, której chce odebrać Grenlandię. A jako bonus LEGO dostało jeszcze pozew od Elona Muska za nieaktywność na X, ale o tym aż szkoda pisać.