Dwadzieścia budynków modułowych – i jeden najlepszy

Ależ ja czekałem, aby zrobić ten artykuł.

Jak pewnie wiecie, wychodzący w styczniu 2025 Dom w stylu angielskim to już dwudziesty budynek modułowy – a więc dzisiaj chciałbym zrobić sobie taką retrospekcję w formie rankingu wszystkich modularów. Będzie tu świetnie widoczna ewolucja tych zestawów, a jako że można tą podserię nazwać flagowcem LEGO, po tych konstrukcjach będzie też widać zmiany w całym stylu budowania projektantów. Odpowiemy też sobie na pytanie, czy nowszy, większy model jest rzeczywiście lepszy. Dobra, nie będę już przedłużać, oto mój ranking tych dwudziestu zestawów wydanych w ciągu niemalże dziewiętnastu lat.

No i chyba nikt się nie zdziwił, że to właśnie niesławny Market Street znajduje się na samym końcu listy. Jest to modular bardzo kontrowersyjny, niektórzy nawet oszczędzają mu miana budynku modułowego – a to dlatego, że nie wydano go w Creator, Icons czy Advanced Models (które funkcjonowało w latach dwutysięcznych) – Market Street wydano pod szyldem LEGO Factory, które było takim pierwszym prototypem Ideas. Budynek zaprojektowali fani, ale ostatecznie… cóż, powiedzieć, że źle się zestarzał, to jak powiedzieć nic. Całość jest po prostu brzydka, koślawa, i bardzo wyróżnia się stylem wśród innych modularów, brakuje jej klasy. Była to jednak konstrukcja, która w pewnym sensie wyprzedzała swoje czasy – wydano ją jako drugą w kolekcji, i już wprowadzała piwnice, dwie węższe płytki tworzące dwa osobne moduły, dziedziniec, a także minifigurki z normalnymi główkami, czego w modularze nie zobaczyliśmy przez następne dziesięć lat.

Tu już polską nazwę mamy, i jest to zestaw historyczny – pierwszy w historii budynek modułowy, który zachwycił wszystkich i zmienił bardzo podejście LEGO do zaawansowanych konstrukcji. Widać tu jednak przede wszystkim, jak bardzo inny był pomysł marki na tą linię – budynek widziano trochę jak płótno do modyfikacji, budowlę, którą wstawi się na jakąś ogromną makietę – na pudełku bardzo promowany jest zakup dwóch, a nawet czterech zestawów, aby stworzyć ogromny, imponujący budynek, a także możliwość stworzenia alternatywnej konstrukcji z internetową instrukcją. Co jednak najważniejsze, modular nie zawierał żadnego wnętrza – po zbudowaniu był pusty, na makiecie nie byłoby to widoczne, a fanatyczny fan, do którego ten model kierowało, uzupełniłby sobie środek sam. I przez to Cafe Corner ląduje tak nisko, bo jest to przecudowna, nostalgiczna, piękna budowla, która nie zestarzała się prawie wcale – tyle że od tego punktu każdy kolejny modular zaczął powoli uzupełniać wnętrza.

I wracamy do angielskich nazw – nie wiem dlaczego. Green Grocer był trzecim modularem w historii, i odbiegał od innych stylem, idąc bardziej w europejską architekturę, z tym wielkim, pięknym, oknem w wykuszu. To zdecydowanie był powiew świeżości dla budynków modułowych, będąc największym z nich i zawierając pełne wnętrze – szybko zajęło im porzucenie pustki w środku, chociaż pierwsze i drugie piętro wciąż prosiłyby się o trochę więcej uwagi. I tym Green Grocer wygrywa z Kawiarnią, bo fasada obu kamieniczek jest na podobnym poziomie.

Nie znalazłem zdjęć tyłu pudełka…

Duży przeskok do dosyć innowacyjnego budynku modułowego – Sklep zoologiczny podzielony jest na dwie części, dwie zupełnie różne kamienice, obie na naprawdę wysokim poziomie. Mają one w środku przede wszystkim przestrzeń mieszkalną – ale kiedy w niebieskim budynku wykorzystano ją całkiem nieźle, tworząc unikalną antresolę, brązowa kamieniczka, choć większa, jest w środku w większości pusta – i wytłumaczono to trwającym remontem, co ostatecznie jest nawet niezłą wymówką.

Potencjał tu był chyba większy niż w jakimkolwiek innym modularze. Domu towarowego z LEGO nie dostaliśmy nigdy, a centra handlowe występują jedynie w Friends – a więc możliwości były tu ogromne, tym bardziej, że to flagowa konstrukcja przeznaczona dla dorosłych. I z zewnątrz Dom Towarowy zdecydowanie dowozi – uwielbiam jego fasadę, flagi, wystawy, napis, bilbord na górze, to jeden z najbardziej charakterystycznych budynków LEGO, który pojawił się nawet w grze komputerowej i filmie. Problem polega na tym, że wnętrze może tylko śnić o takiej jakości. Przestrzeń w środku jest ogromna, ale zajmuje ją zaledwie parę stoisk, dodatkowo nędznie zrobionych. I naprawdę wielka szkoda.

W tym momencie wszystkie te modulary robią się niemalże perfekcyjne. Przez pięć lat Ratusz był największym budynkiem modułowym, i to po nim widać, wydaje się wręcz wciśnięty siłą na tą płytkę, ograniczony, jest szeroki, wysoki, z przodu brakuje mu nawet głębi, i myślę, że bardzo trudno go w mieście ustawić, bo góruje nad chyba wszystkimi modularami. Najlepsze jest tu jednak to, że wszystko potrzebne w ratuszu się tu zmieściło – w środku jest parę biur, sala konferencyjna, miejsce do przemów, a nawet działająca winda – chociaż wnętrza wciąż w tym momencie potrzebują trochę dopracowania. Uwielbiam też cały styl tej kamienicy – nie jest to może najpiękniejszy budynek modułowy, ale wyróżnia się swoim kolorem, zdobieniami i wieżyczką z zegarem.

Jakby był to ranking totalnie subiektywny, to ten zestaw znalazłby się w pierwszej piątce – nie wiem czemu uwielbiam jego wygląd, może to przez stylistykę, na którą poszli, może kolory, może różnorodność, może głębię całej konstrukcji, nie wiem. Jest to jednak wyróżniający się, cudowny model pełen wyjątkowych lokali i opleciony historią szmuglowania ciastek.

Jeden z najmniejszych zestawów na tej liście, ale i tak przepiękny – kino idzie mocno w klimaty retro, architektura budynku wydaje się żywcem wyjęta z Chinatown, świetnie wyglądają tu wszystkie światła, plakaty, i cały koncept kina został tu bardzo dobrze wykonany. Najgorszą częścią całego zestawu jest zdecydowanie samochód – coś poszło z nim nie tak i jest mocno koślawy.

Księgarnia jest drugim podzielonym na pół modularem i pierwszym, który znalazł się w mojej kolekcji – i to świetny zestaw, fasady są piękne, kolory świetnie dobrane, wnętrza szczegółowe, a jesienny klimat całości, z tą brzozą z przodu, to cudowna konstrukcja, która dodatkowo była kiedyś całkiem tania. Mam jednak wrażenie, że modular ten nie był zbytnio innowacyjny – można jeszcze powiedzieć, że się wyróżnia, ale największymi zmianami do tradycyjnego formatu budynków modułowych był podział na dwie sekcje (który widzieliśmy już wcześniej), drzewo z przodu i piwnica niebieskiej kamieniczki – z którą trudno było cokolwiek zrobić, bo była za płytka.

Obiektywnie rzecz biorąc, Klub jazzowy to fantastyczna konstrukcja – duża, szczegółowa, z wyjątkową fasadą i pięknymi wnętrzami. Osobiście jednak tego modulara nie znoszę, a także większość fanów nie wymienia go wśród swoich ulubionych. Jest on po prostu jakiś… dziwny, chodzi tu o wybrane kolory, jego prosty kształt, rozmiar – czerwona kamienica jest zaskakująco niska – ale także takie szczegóły, jak witraże w oknach – psują one trochę klimat całości – czy wybór wnętrz, klub z jakiegoś powodu zajmuje aż trzy poziomy, gdy spokojnie na górze zmieściłoby się jakieś mieszkanko, a krawiec nad pizzerią nie pasuje trochę do klimatu całości, do którego nie pasuje też sama pizzeria, jak teraz się nad tym zastanawiam. Może trochę przesadzam, ale coś tu zdecydowanie jest nie tak.

Najlepsza część tej kolekcji budynków modułowych to taka różnorodność – z każdym kolejnym zestawem dostajemy inny piękny styl architektoniczny, klimat, lokale, i zawsze świetnie się to razem składa. Warsztat na rogu to tego dobry przykład – dostajemy tu klasyczną, brązową, amerykańską kamieniczkę z perfekcyjnym garażem i stacją benzynową na parterze, a także przecudownym klasycznym holownikiem.

Zestaw jest to wręcz historyczny. Wydano go na dziesiątą rocznicę kolekcji modularów, i dostępny był on aż przez siedem lat – przez znaczną większość tego czasu będąc największym budynkiem modułowym w historii. Jest to konstrukcja wyjątkowo szeroka jak na tą linię, i składająca się z aż trzech różnych kamieniczek wypełnionych wyjątkowymi lokalami pełnymi detali. Jest to przepiękna budowla, ale umieszczam ją dopiero w połowie dlatego, że widać po niej jej starość – wszystkim fasadom i wnętrzom, choć świetnym, brakuje takiego poziomu detali, który w czasie wydania Placu Zgromadzeń był nieosiągalny, minifigurki wciąż mają klasyczne główki (chociaż w każdym następnym modularze używano już bardziej współczesnych nadruków), i mam też wrażenie, że kamieniczkom brakuje jakiegoś charakteru, takiej wyjątkowości – bo jakby wydano je osobno, raczej nie wyróżniałyby się one bardzo. Prawda jest jednak taka, że od tego momentu zestawy robią się niemalże bezbłędne, i w sumie ich zupełnie odwrotna kolejność również miałaby sens.

Konstrukcja prawdziwie ponadczasowa – wydano ją piętnaście lat temu, i wciąż trzyma się ona bardzo dobrze. Fasada budynku świetnie gra kolorami i jest charakterystyczna, a wnętrza, choć zdecydowanie brakuje im współczesnego wyrafinowania, spełniają swoją rolę wyśmienicie. To naprawdę zaskakujące, jak dobrą remizą jest ta remiza, dostajemy tu ogromny, funkcjonalny garaż i naprawdę czadowy samochód z epoki, i tylko zastanawiam się, jak dobry był to zestaw w 2009 roku.

Ta kamienica nie idzie w wielkie rozmiary, a raczej koncentruje się na jakości i stworzeniu jak najlepszego, najrealistyczniejszego klockowego banku – i takim możemy go chyba nazwać. Przede wszystkim, architektura tego modulara jest przepiękna, zdobienia wyglądają wspaniale, uwielbiam te kolory, kolumny, wielkie okna, a także przełamujący to budynek pralni. Najmocniejszym punktem jest tu jednak wnętrze, pełne detali, elegancji, z fantastycznie wykonanym sejfem w środku. Dodatkowo został on połączony z pralnią, co pozwala na dosłowne pranie pieniędzy, i można wkraść się do niego przez komin – super funkcja.

Też jestem zaskoczony, jak nisko znalazł się jeden z moich ulubionych zestawów w kolekcji, ale konkurencja jest mocna – z bankiem komisariat dosłownie ledwo co wygrał. Posterunek jest niemalże bez skazy – ma elegancką, zaawansowaną w budowie fasadę, otaczają go dwa mniejsze, bardziej kolorowe budynki, nadające całości barw i różnorodności, a wnętrze dowozi w każdym aspekcie – podziwiam wciąż projektantów za wciśnięcie w te malutkie przestrzenie więzienia, mieszkania, czy całej kawiarni. To, co jednak najbardziej uwielbiam w tym modularze, to historia – chyba jako jedyny w kolekcji ma tak jasną i sprytnie przedstawioną narrację. Całość kręci się wokół złodzieja pączków, i konstrukcja prezentuje nam jego przykrywkę, sposób kradzieży, rozsiewa wszędzie wskazówki pokazujące, kto jest sprawcą, a na końcu pokazuje, jak udało mu się uciec z więzienia. Nie będę wszystkiego wam spoilerował, możecie sami przejrzeć sobie zdjęcia czy recenzje, uwielbiam tego typu historie. Jedyne, czego tu brakuje, to jakiś radiowóz, chociaż i tak był to bardzo drogi zestaw.

No i jesteśmy już w pierwszej piątce, którą otwiera kapitalna Paryska restauracja. To jeden z najbardziej charakterystycznych modularów, koncentrujący się na architekturze z jednego konkretnego miasta – i ta architektura wygląda tu obłędnie. Wszystko tu działa świetnie, zdobienia, zielone ściany, białe detale, komin, stoliki na zewnątrz, i ten niebieski dach akcentujący wszystko. Wnętrza są również wspaniałe, z naprawdę idealnie wyposażoną restauracją na parterze. Może to rzeczywiście to być najlepszy modular w historii, mam jednak wrażenie, że wciąż widać tu jednak wiek tej konstrukcji, miejscami widać ograniczenia technik, klocków, możliwości z tamtego czasu.

Największy modular w historii, który jest po prostu wybitny. Fasada jest imponująca, masywna, prosta, ale elegancka, rzeczywiście wygląda jak muzeum, a w środku znalazło się kilka cudownie wykonanych wystaw pełnych detali i nawiązań. Wszystko dopełnia perfekcyjnie kopuła na dachu i wspaniały budowalny dinozaur, który znajduje się w środku. Mam po prostu wrażenie, że muzeum, choć czadowe, po prostu nie ma jakiejś bardzo wyjątkowej formy czy nie przepycha granic. Jest to jednak modular godny miana największego w historii.

Ależ to jest klimatyczny zestaw. Całość ma taką pozytywną energię, beżowa część kamieniczki wygląda świetnie, ale najbardziej przyciągają uwagę biało-różowo-niebieskie, jak żywcem wyjęte z lat pięćdziesiątych elementy architektury. Wyglądają one kapitalnie, wspaniale zgrywają się z całością budynku, i tworzą jego najmocniejszą stronę – klimat. Jeszcze bardziej dokłada się do tego wnętrze, z czadowym barem na parterze, a także siłownią i studiem nagrań na wyższych piętrach – lokalami, których zdecydowanie nie spodziewaliśmy się w modularze. Największą niespodzianką jest jednak rewelacyjny samochód dołączony do budynku, będący fantastyczną wisienką na torcie.

Modular będący celebracją piętnastolecia serii może być jednocześnie tym najdziwniejszym – w każdym aspekcie. Przede wszystkim, jest to hotel, czegoś takiego nie widzieliśmy nigdy wcześniej, i koncept hotelu jest tu wykorzystany bardzo dobrze – no, może lobby na parterze jest trochę za duże, ale znalazło tu się miejsce na bar, pokój turystyczny, biznesowy, i luksusowy apartament na górze. Dodatkowo znalazła się tu też mała wystawa sztuki, w której znalazło się mnóstwo dziwnych nadruków i budowli. Niezwykle ciekawa jest też architektura budynku – fasada nawiązuje mocno do krajów egzotycznych, może śródziemnomorskich, i wygląda naprawdę genialnie i kreatywnie. Dziwny jest też kształt całej kamienicy, jest to swego rodzaju klin, który wygląda dobrze nie z jednej, nie z dwóch, ale z trzech stron.

Pewnie już się zorientowaliście, że to Tudor Corner, najnowszy z kolekcji, jest moim zwycięzcą. To tak kreatywny, różnorodny, barwny budynek, pełen zachwycających stylów architektonicznych, pełnych detali wnętrz ciekawych lokali, i przede wszystkim odjechanych, zaawansowanych technik budowania, które pozwalają tchnąć tą budowlę do życia. Kiedy pisałem ten ranking (a było to już jakiś czas temu, naprawdę długo czekał on na publikację) planowałem kupić ten zestaw, a teraz jestem w trakcie jego budowy i muszę przyznać, że się nie myliłem. Ale szczegóły w recenzji, która nadejdzie wkrótce – i tam się widzimy.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *